Art

Aromaterapia

14.12.2013
Aromaterapia

Zapachy często przywołują nam ważne wspomnienia, dobrze nam się kojarzą. Nic dziwnego- węch jest naszym najczulszym zmysłem. Pamięć do zapachów jest trwała, dlatego tak często wracamy do tych samych perfum. Zapachy stymulują naszą pamięć, poprawiają wydajność pracy, dodają energii.

Aromaterapia długo nie była doceniana w Polsce, zwłaszcza przez lekarzy. Teraz wiele uczelni medycznych prowadzi zajęcia na temat wpływu zapachów na samopoczucie i zdrowie. Wykorzystuje się je również w szkołach rodzenia, jednak trzeba zachować ostrożność. Olejki stymulują układ nerwowy, mogą być drażniące i nie należy ryzykować. W pierwszym trymestrze ciąży ta forma terapii nie jest wskazana, a w kolejnych miesiącach najlepiej oddać się pod opiekę aromaterapeuty.  

Jak działa aromaterapia?

Podobnie jak ziołolecznictwo jest metodą wspomagającą tradycyjne leki. Niektóre olejki działają podobnie do antybiotyków. Olejek  z drzewa herbacianego niszczy bakterie, wirusy i grzyby, pomaga przy grzybicy i opryszczce. Lawendowy przyspiesza gojenia blizn, zwłaszcza po oparzeniach. Jest to jedyny olejek, który można nałożyć bezpośrednio na skórę. Trzeba pamiętać, że mimo swojego leczniczego działania olejki są silnie koncentrowane i nieumiejętnie użyte mogą podrażnić skórę. Należy je rozcieńczać. Olejki najlepiej wdychać. W czasie inhalacji najszybciej dostają się do krwiobiegu.  

Ważna jest dobra jakość olejku. Tu niestety idzie to w parze z ceną, ale różnica między syntetycznymi zapachami jest ogromna. Olejki z bazarku niewiadomego pochodzenia mogą wywołać alergie, w niektórych można znaleźć nawet terpentynę sulfatową - to substancja o silnym działaniu rakotwórczym. Butelka powinna być z ciemnego szkła. Przechowujemy je w ciemnym i chodnym miejscu, większość ekstraktów utlenia się i traci swoje właściwości pod wpływem światła. Niektóre można przechowywać nawet przez 2 lata.  

Zimowe wieczory sprzyjają aromaterapii, lepiej kupić naturalne olejki i rozpalać je w kominku, niż kupować szkodliwe świece na bazie parafiny. Polecam spróbować!  

autorka: Daria Rogowska  

Dodaj swój komentarz

Komentarzy: 0

Art

Oleje. Naturalna pielęgnacja ciała. część 1

14.12.2013
Oleje. Naturalna pielęgnacja ciała. część 1

Zawarte są w wielu kosmetykach, zwłaszcza tych naturalnych. Ich właściwości znacznie przewyższają podobne produkty mineralne oraz zwierzęce. Często możemy je odnaleźć w sklepach z żywnością. Przyjrzyjmy im się dokładniej oraz sprawdźmy, jakie mają właściwości poszczególne z nich.   Na początek powinniśmy zapoznać się z procesami towarzyszącymi ich uzyskaniu.  

Ekstrakcja

Jest to obecnie najczęściej stosowana metoda uzyskiwania olejów. Niestety wiąże się z użyciem dużej ilości ciężkiej dla organizmu i naszej planety chemii. Aby wydobyć z rośliny tłuszcz, zostaje on wypłukany z jej komórek poprzez poddanie działaniu rozpuszczalników technicznych. By do tego mogło dojść, potrzebne jest uprzednie rozerwanie ścianek komórkowych, dlatego po mechanicznym zgnieceniu roślin często poddaje się je podgrzaniu. Wówczas para wodna oraz koagulacja białek dodatkowo rozbijają komórki.  

Rafinacja

Tu istnieją dwa rodzaje, bardziej i mniej wyjaławiające z naturalnych właściwości użytych substratów. Pierwszy to rafinowanie chemiczne. Polega na wytrąceniu wszelkich zanieczyszczeń, którymi są smak, zapach, kolor. Proces ma chronić produkt przed jełczeniem oraz umożliwiać długoterminowe przechowywanie. Drugi rodzaj rafinacji stosowany jest w przypadku olejów tłoczonych na zimno. Zazwyczaj jest to filtracja na ziemi okrzemkowej lub destylacja pod zmniejszonym ciśnieniem. Ten rodzaj olejów jest bardziej odporny na wysokie temperatury oraz również pozbawiony koloru i zapachu.  

Oleje naturalne

Pozyskiwane są poprzez tłoczenie na zimno. Oznacza to, że rośliny zostają umieszczone w specjalnych prasach lub innych maszynach, które mechanicznie odciskają tłuszcz. Nie zostaje on poddany dodatkowym etapom oczyszczania, poza filtracją przez papier, z resztek nasion bądź innych części. Rośliny, z których pozyskiwany jest olej, pochodzą z upraw, gdzie nie stosuje się herbicydów, jednak używa się nawozów mineralnych. Innym rodzajem roślin są te zebrane w ich naturalnych siedliskach, wtedy są one czyste organicznie.  

Oleje organiczne

W przypadku takiego produktu mamy pewność, że na żadnym etapie nie zetknął się ze szkodliwą chemią, a proces ich uzyskania wyglądał jak w przypadku olejów naturalnych. Producent uprawiajacy daną roślinę oraz firma pozyskująca olej posiadają certyfikaty świadczące o tym, że nie zostały użyte pestycydy, herbicydy oraz żadna chemia umożliwiająca wydobycie z rośliny tłuszczu. Taki produkt jest w pełni ekologiczny, najzdrowszy i posiada najwięcej cennych właściwości.  

 

Autorka: Clementine Zielińska

Dodaj swój komentarz

Komentarzy: 0

Art

Medytacja czyni cuda cz. 1

14.12.2013
Medytacja czyni cuda cz. 1

Być tu i teraz. Przeżywać każdą chwilę całym sobą. Kierować się sercem, nie umysłem. Brzmi pięknie. Tylko jak to zrobić? Gdy zaczynałam swoją przygodę z medytacją, nie przypuszczałam, że to właśnie dzięki niej zacznę naprawdę żyć. Nic dziwnego – nam, ludziom Zachodu, medytacja kojarzy się bardziej z ucieczką od życia w bliżej nieokreślony wewnętrzny świat. I ja również traktowałam ją na początku trochę „ucieczkowo” – jako sposób na to, by mieć chwilę spokoju, by uciec od chaosu, jaki panował w moim życiu. Jednak dzięki medytacji dostałam coś, czego nie można poznać, dopóki się tego nie doświadczy.

Czas przepływu

Przypominacie sobie takie momenty w życiu, gdy byliście czymś pochłonięci tak bardzo, że traciliście poczucie czasu? Mieliście przy tym mnóstwo energii, zachowywaliście pełną jasność umysłu, ale stawaliście się wręcz tym, co właśnie wówczas robiliście? W psychologii nazywa się to przepływem. Jest to chyba najcudowniejszy stan, jakiego można doświadczyć. Wszystko dzieje się bez wysiłku, czynności wykonywane są bardziej poprzez was niż przez was. Brzmi jak bajka? Nic dziwnego – większość dorosłych doświadcza tego tylko wtedy, gdy robi coś z prawdziwą pasją. Bądźmy szczerzy – wielu z nas doświadcza tego rzadko. Na tyle rzadko, by zapomnieć, że jako dzieci, przeżywaliśmy ten cudowny stanu umysłu i ducha niemal dwadzieścia cztery godziny na dobę! Pewnie nieraz zastanawialiście się, obserwując dzieci, skąd mają w sobie tyle energii? Skoro jednak każdy z nas przychodzi na świat z ogromnym zasobem energii, może właściwiej byłoby odwrócić to pytanie: jak to jest, że w miarę dorastania ją tracimy? Aby to zrozumieć, pomyślcie tylko, jak wiele energii marnujemy każdego dnia na to, by robić to, na co nie mamy ochoty, by tłumić swoje uczucia, krytykować siebie czy udawać kogoś, kim tak naprawdę nie jesteśmy. Zrozumiecie wtedy, na czym polega sekret każdego dziecka: ono tego wszystkiego nie robi. Zamiast tego po prostu żyje! Jest całkowicie osadzone w chwili obecnej, podczas gdy my jesteśmy zanurzeni głęboko we własnych myślach, które błądzą nieustannie: a to w przeszłości, a to w przyszłości. Omijają za to skrzętnie to, co dzieje się tu i teraz. Dlaczego? Bo w momencie, gdy myślimy o tym, co dzieje się teraz… To już należy do przeszłości! A ponieważ życie dzieje się zawsze teraz (ani przedtem, ani potem) i tak naprawdę nigdy nie możemy o nim myśleć – możemy tylko je doświadczać.  

Pułapki ucieczki

Być tu i teraz – to brzmi pięknie. Ale jak to zrobić? Dziecko nie zastanawia się, skąd wziąć tyle energii i szczęścia – przychodzi z takim zasobem na świat. Żyje pełnią życia. Jak to się stało, że wraz z upływem czasu te zasoby tracimy? Zrozumienie tego może wskazać drogę powrotną do błogosławionego stanu świadomości chwili obecnej. „Jako małe dzieci, jesteśmy stale „zanurzeni w teraźniejszości”, „przezroczyści” dla miłości, jaką otrzymujemy – mówi Richard Moss, znany nauczyciel medytacji. Jesteśmy także bardzo wrażliwi na odczucia towarzyszące traumatycznym przeżyciom. Z czasem uczymy się chronić nasz umysł przed tak silnymi uczuciami jak samotność czy wstyd. Robimy to, przekierowując uwagę z chwili obecnej, w której wszystkie doznania mogłyby być zbyt intensywne. Z czasem ten schemat staje się nawykiem, i w rezultacie tracimy intymną relację z samym sobą i własnym życiem.” Konsekwencje tego zaczynamy odczuwać niemal w każdej dziedzinie życia.  Oszukujemy, manipulujemy, walczymy ze sobą, bronimy się przed innymi ludźmi i przed własnymi uczuciami. A wszystko po, by uniknąć konfrontacji z tym, co sprawia ból. Problem w tym, że nie da się wytłumić tylko „złych” emocji. Uciekając od nich, uniemożliwiamy sobie pełne odczuwanie także tych „dobrych”, jak miłość, współczucie, czy wdzięczność. Efektem takiej strategii jest „odporność na życie” np.: brak wrażliwości na piękno, czy obojętność wobec cudzego bólu. Wystarczy rozejrzeć się uważnie, aby dostrzec taką postawę w otaczającym nas świecie. Nie trzeba zresztą zbyt daleko szukać. Spójrzcie jak często ograniczamy siebie, dokonujemy niewłaściwych wyborów, tylko po to, by na chwilę uniknąć cierpienia…

Gra warta świeczki

Jednym ze sposobów, pomagających wrócić do przeżywania chwili obecnej, jest medytacja. Stanowi nie lada wyzwanie dla człowieka XXI wieku, który chciałby wszystko mieć pod kontrolą, ciągle dokądś biegnie i stale się niecierpliwi. A medytując - musi odpuścić, zatrzymać się, być ze sobą i swoimi uczuciami. W ciszy. W czasie warsztatów, które prowadzę od kilku lat, obserwowałam jak wiele osób ma problem z tym, by siedzieć bez ruchu z zamkniętymi oczy. Ta trudność wydaje się absolutnie naturalna w nauce medytacji –  w końcu zbliżając się do siebie i do swoich najgłębszych uczuć, przekraczamy granicę intymności, do której nie zbliżaliśmy się od lat. Ale gra jest warta świeczki. Już po kilku zajęciach obserwuję jak osoby, które jeszcze przed kilkoma tygodniami  przychodziły na zajęcia spięte i sceptyczne, wychodzą z nich lekkie i promienne. Czasem także ze łzami w oczach, gdyż najwyraźniej poruszyły w sobie wyjątkowo tkliwą strunę. Kiedyś na  pierwszych zajęciach jedna z uczestniczek zaczęła płakać. Gdy wszyscy wyszli, powiedziała mi: „Boże, nie wiem, co się dzieje. Ale ja wreszcie czuję, że żyję!” O tym, jak przeżyć spotkanie ze sobą na własnej skórze, przeczytajcie w drugiej części tekstu: Medytacja czyni cuda cz.2  

Tekst: Sylwia Kuran, trenerka rozwoju osobistego, duchowego, jogi i medytacji; E-Magazyn Endorfina,

Tekst pochodzi ze współpracującego serwisu: http://www.dojrzewalnia.pl/endorfina

Dodaj swój komentarz

Komentarzy: 0

Strefa lekarza Zaloguj się Zarejestruj się