Art

Medytacja czyni cuda cz. 1

14.12.2013
Medytacja czyni cuda cz. 1

Być tu i teraz. Przeżywać każdą chwilę całym sobą. Kierować się sercem, nie umysłem. Brzmi pięknie. Tylko jak to zrobić? Gdy zaczynałam swoją przygodę z medytacją, nie przypuszczałam, że to właśnie dzięki niej zacznę naprawdę żyć. Nic dziwnego – nam, ludziom Zachodu, medytacja kojarzy się bardziej z ucieczką od życia w bliżej nieokreślony wewnętrzny świat. I ja również traktowałam ją na początku trochę „ucieczkowo” – jako sposób na to, by mieć chwilę spokoju, by uciec od chaosu, jaki panował w moim życiu. Jednak dzięki medytacji dostałam coś, czego nie można poznać, dopóki się tego nie doświadczy.

Czas przepływu

Przypominacie sobie takie momenty w życiu, gdy byliście czymś pochłonięci tak bardzo, że traciliście poczucie czasu? Mieliście przy tym mnóstwo energii, zachowywaliście pełną jasność umysłu, ale stawaliście się wręcz tym, co właśnie wówczas robiliście? W psychologii nazywa się to przepływem. Jest to chyba najcudowniejszy stan, jakiego można doświadczyć. Wszystko dzieje się bez wysiłku, czynności wykonywane są bardziej poprzez was niż przez was. Brzmi jak bajka? Nic dziwnego – większość dorosłych doświadcza tego tylko wtedy, gdy robi coś z prawdziwą pasją. Bądźmy szczerzy – wielu z nas doświadcza tego rzadko. Na tyle rzadko, by zapomnieć, że jako dzieci, przeżywaliśmy ten cudowny stanu umysłu i ducha niemal dwadzieścia cztery godziny na dobę! Pewnie nieraz zastanawialiście się, obserwując dzieci, skąd mają w sobie tyle energii? Skoro jednak każdy z nas przychodzi na świat z ogromnym zasobem energii, może właściwiej byłoby odwrócić to pytanie: jak to jest, że w miarę dorastania ją tracimy? Aby to zrozumieć, pomyślcie tylko, jak wiele energii marnujemy każdego dnia na to, by robić to, na co nie mamy ochoty, by tłumić swoje uczucia, krytykować siebie czy udawać kogoś, kim tak naprawdę nie jesteśmy. Zrozumiecie wtedy, na czym polega sekret każdego dziecka: ono tego wszystkiego nie robi. Zamiast tego po prostu żyje! Jest całkowicie osadzone w chwili obecnej, podczas gdy my jesteśmy zanurzeni głęboko we własnych myślach, które błądzą nieustannie: a to w przeszłości, a to w przyszłości. Omijają za to skrzętnie to, co dzieje się tu i teraz. Dlaczego? Bo w momencie, gdy myślimy o tym, co dzieje się teraz… To już należy do przeszłości! A ponieważ życie dzieje się zawsze teraz (ani przedtem, ani potem) i tak naprawdę nigdy nie możemy o nim myśleć – możemy tylko je doświadczać.  

Pułapki ucieczki

Być tu i teraz – to brzmi pięknie. Ale jak to zrobić? Dziecko nie zastanawia się, skąd wziąć tyle energii i szczęścia – przychodzi z takim zasobem na świat. Żyje pełnią życia. Jak to się stało, że wraz z upływem czasu te zasoby tracimy? Zrozumienie tego może wskazać drogę powrotną do błogosławionego stanu świadomości chwili obecnej. „Jako małe dzieci, jesteśmy stale „zanurzeni w teraźniejszości”, „przezroczyści” dla miłości, jaką otrzymujemy – mówi Richard Moss, znany nauczyciel medytacji. Jesteśmy także bardzo wrażliwi na odczucia towarzyszące traumatycznym przeżyciom. Z czasem uczymy się chronić nasz umysł przed tak silnymi uczuciami jak samotność czy wstyd. Robimy to, przekierowując uwagę z chwili obecnej, w której wszystkie doznania mogłyby być zbyt intensywne. Z czasem ten schemat staje się nawykiem, i w rezultacie tracimy intymną relację z samym sobą i własnym życiem.” Konsekwencje tego zaczynamy odczuwać niemal w każdej dziedzinie życia.  Oszukujemy, manipulujemy, walczymy ze sobą, bronimy się przed innymi ludźmi i przed własnymi uczuciami. A wszystko po, by uniknąć konfrontacji z tym, co sprawia ból. Problem w tym, że nie da się wytłumić tylko „złych” emocji. Uciekając od nich, uniemożliwiamy sobie pełne odczuwanie także tych „dobrych”, jak miłość, współczucie, czy wdzięczność. Efektem takiej strategii jest „odporność na życie” np.: brak wrażliwości na piękno, czy obojętność wobec cudzego bólu. Wystarczy rozejrzeć się uważnie, aby dostrzec taką postawę w otaczającym nas świecie. Nie trzeba zresztą zbyt daleko szukać. Spójrzcie jak często ograniczamy siebie, dokonujemy niewłaściwych wyborów, tylko po to, by na chwilę uniknąć cierpienia…

Gra warta świeczki

Jednym ze sposobów, pomagających wrócić do przeżywania chwili obecnej, jest medytacja. Stanowi nie lada wyzwanie dla człowieka XXI wieku, który chciałby wszystko mieć pod kontrolą, ciągle dokądś biegnie i stale się niecierpliwi. A medytując - musi odpuścić, zatrzymać się, być ze sobą i swoimi uczuciami. W ciszy. W czasie warsztatów, które prowadzę od kilku lat, obserwowałam jak wiele osób ma problem z tym, by siedzieć bez ruchu z zamkniętymi oczy. Ta trudność wydaje się absolutnie naturalna w nauce medytacji –  w końcu zbliżając się do siebie i do swoich najgłębszych uczuć, przekraczamy granicę intymności, do której nie zbliżaliśmy się od lat. Ale gra jest warta świeczki. Już po kilku zajęciach obserwuję jak osoby, które jeszcze przed kilkoma tygodniami  przychodziły na zajęcia spięte i sceptyczne, wychodzą z nich lekkie i promienne. Czasem także ze łzami w oczach, gdyż najwyraźniej poruszyły w sobie wyjątkowo tkliwą strunę. Kiedyś na  pierwszych zajęciach jedna z uczestniczek zaczęła płakać. Gdy wszyscy wyszli, powiedziała mi: „Boże, nie wiem, co się dzieje. Ale ja wreszcie czuję, że żyję!” O tym, jak przeżyć spotkanie ze sobą na własnej skórze, przeczytajcie w drugiej części tekstu: Medytacja czyni cuda cz.2  

Tekst: Sylwia Kuran, trenerka rozwoju osobistego, duchowego, jogi i medytacji; E-Magazyn Endorfina,

Tekst pochodzi ze współpracującego serwisu: http://www.dojrzewalnia.pl/endorfina

Dodaj swój komentarz

Komentarzy: 0

Art

Stymulacja rozwoju dziecka... jeszcze przed narodzinami! Część 1.

12.12.2013
Stymulacja rozwoju dziecka... jeszcze przed narodzinami! Część 1.

Niewątpliwie każdy rodzic pragnie dla swojego dziecka wszystkiego, co najlepsze. Chce dostarczyć zarówno tego, co przyniesie chwilową radość, jak i korzyści w przyszłości. Nad tym, co ofiarujemy swoim pociechom zastanawiamy się jeszcze przed ich narodzinami. Już wtedy możemy podjąć z naszym maleństwem dialog oraz wpłynąć korzystnie na stymulację jego rozwoju. Jak? Spójrzmy... W pierwszej kolejności powinniśmy zapoznać się z etapami rozwoju płodowego dziecka.

Przyjrzyjmy się tak zwanym krokom milowym:

Tydzień 7

Na ustach i policzkach powstają receptory dotyku, które w ciągu kolejnych 6 miesięcy rozprzestrzenią się na całe ciało.  

Tydzień 11-15

Rozwija się nosek.  

Tydzień 13-15

Powstają kubki smakowe na języku. Maluszek może już rozpoznawać intensywne smaki wód płodowych.  

Tydzień 18

Uszy i mózg są już rozwinięte na tyle, by słyszeć bicie serca mamy oraz jej głos, a także krew przepływającą przez pępowinę.  

Tydzień 25

Uszy twojego dziecka są już w pełni wykształcone. Teraz dobrze słyszy głos mamy oraz taty, jeśli znajdują się wystarczająco blisko  niego.  Jest wrażliwe na hałas, który może je przestraszyć. Od 27 tygodnia będzie już w stanie rozróżniać głosy rodziców.  

Tydzień 26

Twoje dziecko ma już otwarte oczy i mruga powiekami. Widzi niewyraźne kształty, potrwa to do 33 tygodnia, kiedy źrenice zaczną dostosowywać ostrość widzenia w zależności od światła.  

Tydzień 28

Maleństwo rozróżnia już subtelniejsze smaki. Połyka około litra wód owodniowych na dzień. Rozpoznaje również ich zapachy. Przygotowuje się w ten sposób do picia mleka matki, które w zależności od jej diety zmienia się.

Tydzień 32

Receptory dotyku są już na całym ciele dzidziusia sprawiając, że jest teraz bardzo wrażliwy na temperaturę, ból i ucisk.  

Widząc jak rozwija się nasz skarb możemy zachować się odpowiednio do jego rozwoju oraz troszczyć się, by czuł się bezpiecznie i komfortowo. Podstawą jest dobre samopoczucie psychiczne oraz fizyczne mamy. Dziecko w jej łonie odbiera wszystkie jej emocje. Z kolei jej dobra kondycja nie tylko pomoże później w porodzie, ale jeszcze w trakcie ciąży ułatwi rozwój płodowy oraz poprawi samopoczucie obojga.

Autor: Clementine Zielińska

Dodaj swój komentarz

Komentarzy: 0

Art

Napoje rozgrzewające. Ogień przypraw i ziół.

12.12.2013
Napoje rozgrzewające. Ogień przypraw i ziół.

Jest zima… Niestety pogoda bywa zmienna i często powoduje gęsią skórkę. Przed nami coraz więcej śnieżnych, zimnych i wietrznych dni. Warto podnieść temperaturę sięgając po sprawdzone sposoby. Jakie?   Napoje pełne ognistych przypraw i ziół, rozgrzeją Was nawet wtedy gdy za drzwiami panuje najgorszy ziąb. Zadbajcie o swoje zdrowie i chrońcie się przed przeziębieniami. W takie dni zaopatrzcie swoją domową spiżarkę w kardamon, imbir, goździki, pieprz cayenne, pieprz czarny, chili, kolendrę, cynamon, anyż oraz zioła: kwiat lipy, rumianek, czarny bez, miętę pieprzową, suszone owoce malin. Proponujemy Wam kilka prostych przepisów, które mogą Was uratować, gdy znienacka dopadnie Was jesienny deszcz bądź zawierucha.  

Ziołowo - herbaciana mieszanka rozgrzewająca

Składniki: szczypta mięty pieprzowej, 1 łyżka czarnej herbaty, ½ łyżeczki kwiatu czarnego bzu, ½ łyżeczki krwawnika pospolitego, 1 łyżka miodu, 1 łyżka owocu dzikiej róży.  

Przygotowanie: Zioła, herbatę i owoce dzikiej róży zalać dwiema szklankami wrzątku i parzyć ok. 10 minut, a następnie odcedzić.  Gdy przygotowany napar ostygnie do temperatury ok. 40 stopni dodać miód. Napój doskonale ogrzewa i chroni przed jesienno-zimowymi chorobami.  

Herbatka z goździkami i pomarańczami

Składniki: 4 saszetki czarnej herbaty, średnia pomarańcza, cytryna, 4 sztuki goździków, 1 łyżka soku malinowego, 3 łyżeczki miodu, kawałek świeżego imbiru.  

Przygotowanie: Herbatę zagotować razem z przygotowanymi przyprawami. Następnie osłodzić napar miodem i malinowym sokiem. Po rozlaniu napoju do szklanek, dodać po jednym plasterku cytryny i pomarańczy. Przygotowany napój wspaniale ociepli atmosferę w chłodne dni, a przy tym rozkosznie smakuje. Pijcie na zdrowie!  

Ognista czekolada

Składniki: 1 tabliczka gorzkiej czekolady, 4 łyżki cukru, 1 łyżka miodu, chili, 2 szklanki mleka.  

Przygotowanie: Cukier podgrzewać do momentu uzyskania konsystencji karmelu, dodać czekoladę i mieszać, aż do roztopienia. Następnie wlewać stopniowo gorące mleko. Uzyskany napój podgrzewać na małym ogniu ciągle mieszając, aż wszystkie składniki się rozpuszczą. Na koniec płynną czekoladę doprawić szczyptą chili, a gdy ostygnie miodem. Gwarantujemy, że już po pierwszym łyku zrobi Wam się gorąco!  

Rozgrzewający napar na gorączkę

Składniki: 1 łyżeczka startego imbiru, kawałek cynamonu, 2 łyżki miodu, sok z cytryny.  

Przygotowanie: Składniki zalać wrzątkiem i parzyć pod przykryciem ok. 10 minut. Miód dodać, kiedy temp. spadnie do ok. 40 stopni. Przygotowany napój działa napotnie dzięki czemu pomaga zwalczyć gorączkę, kiedy dopadnie nas już przeziębienie. Ponadto jest bogaty w witaminę C i warto pić go zapobiegawczo.   Gorące napoje są jednym z najszybszych sposobów na ocieplenie całego organizmu. Jesienią nawet zwykła kawa czy herbata wzbogacona odrobiną rozgrzewających przypraw i ziół może okazać się zbawieniem przed grypą i przeziębieniem. Każdy z Was może skomponować swój własny przepis na ognistego grzańca łącząc ulubione składniki. Równie gorąco Was do tego zachęcamy, nie dajcie się złapać przeziębieniom!  

 

Autor: Clementine Zielińska

Dodaj swój komentarz

Komentarzy: 0

Strefa lekarza Zaloguj się Zarejestruj się