Art

Prosta rada na unikanie chorób

02.08.2016
Prosta rada na unikanie chorób

Jean-Pierre ma 55 lat i cieszy się doskonałym zdrowiem.

Jednak gdyby się bardzo postarał, mógłby doszukać się u siebie tuzina chorób...

Zdarza mu się zdenerwować, kiedy utknie w korku lub kiedy klienci nękają go poza godzinami pracy.

Gdyby lekarz zmierzył mu w takich momentach ciśnienie krwi, wynik z pewnością wskazałby na nadciśnienie.

Jean-Pierre ma 183 cm wzrostu i waży 84 kilogramy. Jego wskaźnik masy ciała (BMI) wynosi 25,1. Poziom BMI pozostający w granicach normy to 20–24,9.

Diagnoza: nadwaga.

Po spożyciu niektórych pokarmów Jean-Pierre odczuwa niekiedy pieczenie w dolnej części klatki piersiowej tuż nad żołądkiem. Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, kiedy napije się zagęszczonego soku pomarańczowego lub cydru.

Diagnoza: refluks żołądkowo-przełykowy.

Zdarza mu się budzić w nocy i pójść do łazienki, żeby opróżnić pęcherz.

Diagnoza: łagodny przerost gruczołu prostaty.

Kiedy wstaje rano, odczuwa sztywność nóg i pleców, potrzebuje kilku chwil, żeby odzyskać pełną sprawność i giętkość.

Diagnoza: choroba zwyrodnieniowa stawów.

Jean-Pierre ma często zimne ręce, zwłaszcza w chłodne i deszczowe dni zimową porą. Kiedy pada śnieg, nie wychodzi z domu bez podwójnej warstwy rękawiczek. Kawa nasila ten problem, a alkohol go łagodzi.

Diagnoza: choroba Raynauda.

Jean-Pierre ma zwyczaj robić wieczorem listę zakupów i spraw do załatwienia na następny dzień, żeby o niczym nie zapomnieć. Miewa też trudności z zapamiętywaniem imion. Mimo że lepiej nie zapisywać PIN-u do karty bankomatowej czy haseł, Jean-Pierre przechowuje te dane w notesie, skrzętnie ukrytym w biurku.

Diagnoza: łagodne upośledzenie funkcji poznawczych, początki choroby Alzheimera.

Ale to jeszcze nic. Gdyby Jean-Pierre przeszedł rutynowe badania, lekarz z pewnością wykryłby kolejne anomalne wyniki – symptomy rozmaitych chorób.

Masa ukrytych „chorób”

Wystarczyłoby, żeby Jean-Pierre poddał się dokładniejszym badaniom krwi, w tym badaniom hormonalnym (hormonów tarczycy czy płciowych) i składu krwi (ilości krwinek białych, czerwonych, płytek krwi).

Z pewnością przynajmniej jeden z pomiarów dałby wynik odbiegający od normy.

Jednak prawdziwym strachem mogą napawać Jean-Pierre’a (i jego żonę) badania tomograficzne i kolonoskopia (badanie z wykorzystaniem mikroskopijnej kamery, którą wprowadza się poprzez odbyt w celu obejrzenia jelita).

Guzki w płucach, torbiel nerek, polipy w okrężnicy (jelicie grubym), komórki rakowe w prostacie, przepukliny i anomalie kości – przeskanowanie ciała z pewnością pozwoli odkryć wiele podejrzanych i niepokojących objawów.

Zdiagnozowanie choroby nie oznacza poprawy zdrowia pacjenta

Większość ludzi uważa, że im wcześniej zdiagnozuje się choroby, tym lepiej, bo dzięki temu łatwiej będzie je wyleczyć. Jednak z punktu widzenia medycyny to założenie nigdy nie zostało potwierdzone.

We wszystkich wymienionych powyżej przypadkach to, że dzięki badaniu medycznemu Jean-Pierre odkryje w swoim organizmie jakąś „nieprawidłowość”, w żaden sposób nie zatrzyma jej rozwoju.

Według wszelkiego prawdopodobieństwa przyjmowanie leków lub poddanie się operacji narazi go tylko na niepotrzebne ryzyko.

Jeśli Jean-Pierre czuje się zdrowy, powinien skupić się na korzystaniu życia, a nie szukaniu dziury w całym.

Tak czy inaczej nie ma innego sposobu na zapobieganie rozwojowi chorób niż prowadzenie zdrowego trybu życia.

Nieważne, czy jesteś zdrowy czy chory, zdrowy tryb życia polecam wszystkim, którzy chcą czuć się lepiej i uniknąć problemów zdrowotnych.

Zbyt zaawansowane metody badań

Każdego roku skanery ciała i obrazowanie metodą rezonansu magnetycznego stają się coraz bardziej zaawansowane, a tego typu badania coraz powszechniejsze.

Tomografy nowej generacji pozwalają obejrzeć wycinki ciała o szerokości 1 milimetra. Oznacza to, że na odcinku rozciągającym się od tułowia do głowy (około 80 centymetrów) można zrobić 800 zdjęć odpowiadających kolejnym wycinkom. Zdjęcia da się powiększyć setki razy i dzięki temu dostrzec najmniejszą anomalię.

Ciało ludzkie nie stanowi jednak ustandaryzowanego produktu przemysłowego. Wręcz przeciwnie: jest żywym organizmem charakteryzującym się zdumiewającą złożonością. Większość z nas żyje z przerośniętymi lub zbyt małymi organami, nawet o tym nie wiedząc.

Przeskanowanie najmniejszego organu to najprostsza droga do wywołania fali niepotrzebnych obaw.

Wiele osób wpada w tę pułapkę.

Jeśli dobrze się przyjrzeć, każdy okaże się chory

Badania dotyczące prostaty przeprowadzone w latach 80. XX w. przez patologów z Detroit (USA) w Cleveland Clinic1 pokazały, że po biopsji, „raka prostaty” zdiagnozuje się u 45% mężczyzn w wieku 50–59 lat.

Odsetek mężczyzn rzekomo dotkniętych rakiem prostaty sięga 68% u mężczyzn w wieku 60–69 lat i 82% u tych w wieku 70–79 lat.

Nawet wśród bardzo młodych mężczyzn (20–30 lat) niemalże 10% ma już „raka prostaty”.

Czy to znaczy, że trzeba się martwić, operować? Absolutnie nie. Tych mężczyzn należy zostawić w spokoju. Interweniować trzeba dopiero wtedy, kiedy rak prostaty zacznie się objawiać w postaci uciążliwych zewnętrznych symptomów.

Obecnie wiadomo, że część rodzajów raka nie jest progresywna. Tak jest zwłaszcza w przypadku raka prostaty:

Niektóre nowotwory ulegają atrofii, czyli zanikają, ponieważ potrzebują więcej krwi niż są w stanie dostarczyć zasilające je naczynia krwionośne.

Inne nowotwory są wyłapywane przez system odpornościowy gospodarza, który je następnie niszczy.

Jeszcze inne nie są agresywne i pozostają w bezruchu aż do śmierci gospodarza (spowodowanej czymś innym niż nowotwór).

A jeszcze inne rozwijają się tak wolno, że pacjent zachoruje i umrze na inną chorobę, zanim nowotwór osiągnie rozmiar, który byłby prawdziwym zagrożeniem.

Istnieje mnóstwo przyczyn biologicznych tłumaczących brak negatywnego rozwoju nowotworów, czemu obecnie przyglądają się i co zaczynają odkrywać naukowcy2.

Można to odnieść również do innych „chorób”, które chorobami w rzeczywistości nie są.

Ogromna liczba osób od czasu do czasu cierpi na bóle brzucha. Po wykonaniu prześwietlenia okazuje się, że wiele z nich ma kamienie żółciowe. Czy to kamienie są przyczyną boleści? Ciężko powiedzieć. Przy dokładnych badaniach wykrywa się je równie często u ludzi, którzy nie skarżą się na bóle brzucha.

Wiele osób cierpi też na ból pleców i kolan. Istnieje spora szansa, że badanie metodą rezonansu magnetycznego wykaże uszkodzenia chrząstki, przemieszczone dyski lub dyskopatię.

Jednak większość z tych anomalii nie stanowi przyczyny bólu. Podobnie jak w przypadku kamieni żółciowych u osób, które nie skarżą się na ból kolan i pleców, również diagnozuje się uszkodzenia chrząstki i dyskopatię.

Jeśli dokładnie zbadać układ sercowo-naczyniowy osoby z chorym sercem, z pewnością znajdzie się w nim tętniaki, zakrzepowe zapalenie żył, zator w aorcie, nogach, płucach...

Czy należy brać leki lub operować? Po dokonaniu „odkrycia” podjęcie decyzji jest bardzo trudne zarówno dla pacjenta, jak i dla lekarza.

Nieodparta chęć podjęcia jakiegoś działania

Jedno jest pewne – jeśli pacjent nie zrobi nic, a problem rozwinie się w niepożądanym kierunku, lekarz będzie miał ogromne wyrzuty sumienia, może nawet zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej i stracić prawo do wykonywania zawodu.

Natomiast pacjent będzie żył, mając nad sobą „miecz Damoklesa”.

Dla bezpieczeństwa i jedna, i druga strona w miarę możliwości na ogół podejmuje działania zapobiegawcze, a przynajmniej wykona dodatkowe badania, które zwiększają ryzyko wykrycia kolejnych, do tej pory ignorowanych problemów zdrowotnych.

To błędne koło w dużym stopniu tłumaczy, dlaczego szpitale tak bardzo i tak szybko się rozrastają, podobnie jak kolejki w poczekalniach, koszty związane z opieką zdrowotną, a także liczba osób, które biorą leki codziennie i uważają się za chore.

Zaczekaj na pojawienie się objawów, zanim pójdziesz na konsultację

Według dra Gilberta Welcha, specjalisty rangi międzynarodowej ds. wykrywania chorób i profesora w Dartmouth Institute for Health Policy and Clinical Practice (USA).

„Dawniej ludzie szli do lekarza tylko wtedy, kiedy czuli się naprawdę źle, czekali, aż pojawią się objawy.

Jednak wzorce uległy zmianie. Wczesne diagnozowanie stało się głównym celem systemu opieki zdrowotnej.

Ogólne przekonanie mówi, że wczesne wykrywanie pozwala na lepsze leczenie.

W niektórych przypadkach to stwierdzenie może się okazać prawdziwe. Jednak warto też spojrzeć na drugą stronę medalu – zbyt intensywna diagnostyka może zamienić ludzi o dobrym zdrowiu w osoby chore. Badania diagnostyczne często prowadzą do podjęcia leczenia i to leczenia problemów, które nie są poważne lub które w ogóle problemami nie są. Co więcej, niepotrzebne leczenie może okazać się bardziej brzemienne w skutki niż sama choroba. (...)

Wczesne diagnozowanie stało się synonimem medycyny zapobiegawczej, którą uważa się za coś dobrego z natury, a co za tym idzie, wczesne wykrywanie chorób też postrzega jako dobre.

W rzeczywistości wczesna diagnostyka nie ma nic wspólnego z zapobieganiem, ponieważ jej jedynym celem jest wykrycie choroby, a nie jej leczenie. Jej zadaniem jest wykrywanie anomalii w początkowym stadium tak, żeby można było zapobiec konsekwencjom ich rozwoju, a przecież wiele z tych anomalii nigdy nie pociągnie za sobą żadnych konsekwencji!”3

Wczesna diagnostyka prowadzi więc do sytuacji, w której miliony osób, które uważają się za chore, poddają się rozmaitym badaniom i medycznym interwencjom zupełnie bez potrzeby.

Dr H. Gilbert Welch dodaje:

„Tak jak mówiła moja babcia, kiedy byłem mały: prawdziwe zapobieganie polega na niepaleniu, jedzeniu zupy i warzyw, spędzaniu czasu na świeżym powietrzu (z podprogową wiadomością: uprawiaj sport i pozbądź się wszelkich napięć). Po prostu żyj zdrowo”.

To najlepsze, co możemy zrobić.

Zdrowia życzę, Jean-Marc Dupuis

PS Jeśli myślisz, że te informacje mogą zainteresować kogoś znajomego, śmiało mu je prześlij.

Artykuł pochodzi z newslettera Poczta Zdrowia, przekazującego najnowsze, potwierdzone badaniami naukowymi, informacje o naturalnych metodach leczenia i zapobiegania chorobom. Można go  bezpłatnie  zaprenumerować na stronie www.PocztaZdrowia.pl

Źródła:

1) W.A. Sakr, D.J. Grignon, G.P. Hass et collab., Age and Racial Distribution of Prostatic Intraepithelial Neoplasia, European Urology, 30 (1996): 138-144.

2) W.J. Mooi et D.S. Peeper, Oncogene-induced Cell Senescence – Halting ont the Road to Cancer, New England Journal of Medicine, 355 (2006): 1037-1046; J. Folkman et R. Kalluri, Cancer without Disease, Nature, 427 (2004): 787; M. Serrano, Cancer Regression by Senescence.

3) H. Gilbert Welch, Overdiagnosed: Making People Sick in the Pursuit of Health, janvier 2012.

Dodaj swój komentarz

Komentarzy: 0

Art

Gdyby zabrać ze sobą na bezludną wyspę tylko jedną roślinę...

01.08.2016
Gdyby zabrać ze sobą na bezludną wyspę tylko jedną roślinę...

Gdybym miał zabrać ze sobą na bezludną wyspę tylko jedną roślinę... Byłby nią łopian.

Z pewnością dobrze znasz tę roślinę z małymi okrągłymi rzepami, które przyczepiają się do włosów, sierści zwierząt i ubrań. Dzieci uwielbiają się nimi rzucać.

 W 1941 roku Szwajcar George de Mestral wymyślił velcro, materiał popularnie zwany rzepem, po tym, jak pewnego razu spędził cały wieczór, wyjmując kulki łopianu, które podczas zabawy na świeżym powietrzu wczepiły się w jego sweter oraz w sierść jego psa. Nazwa jest połączeniem francuskich słów „velours” (welur) i „crochet” (haczyk) i składa się z części wyposażonej w malutkie haczyki i części wykonanej z miękkiego materiału1.

Na ogół łopian uważa się za chwast i często zwalcza Roundupem lub wypala za pomocą ognia.

Mamy do czynienia z jednym (z wielu) przypadków niesprawiedliwego osądu. Łopian stanowi klasyczny przykład rośliny o leczniczych i kulinarnych zastosowaniach, która rośnie dziko, ale z pewnością nie jest chwastem.

Idealna roślina do zabrania na bezludną wyspę

Łopian zabrałbym ze sobą na bezludną wyspę, gdyż jest on mało wymagającą rośliną.

Rozmnaża się samoistnie na nieużytkach. Stąd też nazywa się go czasem rośliną pionierską, gdyż wystarczy rozsypać nasiona pod wiatr, a łopian sam znajdzie sposób, żeby się rozrastać.

Znajduje on zastosowanie w medycynie i można go jeść. Wrócę do tego nieco później.

Zanim przejdę do omawiania aspektów medycznych i kulinarnych, pragnąłbym zwrócić uwagę, że łopian ma mnóstwo innych zastosowań. Jego ogromne liście mogą służyć jako parasol chroniący przed słońcem i deszczem.

Jego liście można suszyć i palić, co na bezludnej wyspie może stanowić jedną z niewielu dostępnych form rozrywki.

Łopian – miniapteczka

Łopian sprzedaje się głównie jako środek upiększający i poprawiający kondycję skóry, a zwłaszcza jako środek przeciwko trądzikowi i pryszczom.

Sprawdza się także jako wyjątkowo skuteczny preparat na obolałe stawy. Świeżo zerwanymi liśćmi w formie maści okłada się spuchnięte stawy oraz miejsca objęte ostrym zapaleniem stawów2.

W medycynie wschodniej łopian często stosuje się przy zapaleniu wyrostka robaczkowego – w takim przypadku należy pić pół szklanki soku z łopianu dziennie.

Aby zwalczać anemię, z łopianu przyrządza się danie zwane kinpirą (w dosłownym znaczeniu „płaskie szlachetne kawałki”). Potrawę tę przygotowuje się, smażąc na patelni pokrojone w paski świeże korzenie łopianu. Kawałki te podsmaża się przez 2–3 minuty na oleju, dodaje nieco wody i gotuje aż do momentu, kiedy staną się miękkie. Następnie dodaje się odrobinę sosu tamaryndowego i pozostawia na ogniu, aż do zupełnego wyparowania płynu.

Wywar z nasion łopianu (10–20 g na filiżankę wody) łagodzi skurcze żołądka.

Papkę z łopianu aplikuje się na skórę po ukąszeniu przez komary lub żmiję.

Działanie łopianu jest niezawodne w zetknięciu z czyrakami, egzemą, grzybicą i strupami – papkę z rośliny należy nakładać bezpośrednio na objęte chorobą obszary skóry.

Macerowane w oliwie z oliwek liście przyspieszą zabliźnianie wrzodów i ran. Jego skuteczność można podwoić, pijąc silnie skoncentrowane wyciągi z rośliny, które oczyszczają organizm od wewnątrz.

Łopian ma działanie moczopędne, a zatem pomaga w usuwaniu toksyn. Stąd też nazywa się go rośliną oczyszczającą3.

Ile osób łopian uratował od klęski głodu?

Mimo że często się o tym zapomina, dawniej łopian jedzono na wsi w dużych ilościach.

Młode świeżo wyrwane z ziemi pędy spożywa się na surowo. Wystarczy je obrać, żeby usunąć część o gorzkim posmaku.

Podobnie postępuje się z bardzo młodymi liśćmi. Można je ugotować lub poddać fermentacji tak jak kiszoną kapustę, aby zakonserwować je na dłużej.

Rdzeń okazałych łodyg, a także żyłkowane liście je się po ugotowaniu.

Łopian ma duże, mięsiste korzenie, które można spożywać jak warzywo albo palić i używać jako ekwiwalent kawy.

W Japonii opracowano bardziej wysublimowany sposób serwowania różnych słodszych i bardziej miękkich odmian łopianu – podaje się je z warzywami takimi jak marchewka, pasternak i salsefia.

Ciężko byłoby znaleźć roślinę o większej ilości zastosowań w medycynie i kuchni niż łopian.

Kiedy widzę łopian podczas spacerów, zawsze myślę o zadziwiającym geniuszu, jakiego trzeba było do stworzenia tej wszechstronnej rośliny. Mówi się, że to „naturalna selekcja” gatunku i że ewolucja dokonuje się sama.

Jeśli dobrze rozumiem, powstanie takiej rośliny jest zatem dziełem przypadku. Łopian mógłby równie dobrze nie służyć człowiekowi do niczego... A tymczasem służy dosłownie do wszystkiego! Czyż to nie zadziwiające?!

Zdrowia życzę, Jean-Marc Dupuis

Artykuł pochodzi z newslettera Poczta Zdrowia, przekazującego najnowsze, potwierdzone badaniami naukowymi, informacje o naturalnych metodach leczenia i zapobiegania chorobom. Można go  bezpłatnie  zaprenumerować na stronie www.PocztaZdrowia.pl

Źródła:

1) Wikipédia, George de Mestral
2) Źródło do tego fragmentu: http://www.passeportsante.net/fr/Solutions/HerbierMedicinal/ Plante.aspx?doc=bardane_hm a także L’herbier oublié Bernard Bertrand, wydawnictwo Plume de Carotte.
3) http://www.passeportsante.net/fr/Solutions/HerbierMedicinal /Plante.aspx?doc=bardane_hm

Dodaj swój komentarz

Komentarzy: 0

Art

Zdrowe odżywienie dla dzieci

31.07.2016
Zdrowe odżywienie dla dzieci

Starania rodziców często sprawdzają się w domu, gdzie dzieci jedzą zdrowe posiłki, przygotowane w domu. Problem często zaczyna się w szkole, gdzie jest łatwy dostęp do produktów przetworzonych i pełnych szkodliwych cukrów prostych. Bardzo istotne jest wszywanie dziecku dobrych produktów, które zapewnią wiele składników odżywczych, jednak w starciu z kolorowymi opakowaniami i reklamą może to nie być wystarczające. Można umówić się z dzieckiem, że raz w tygodniu może jeść coś ze szkolnego sklepiku, ale w inne dni warto przygotować coś samodzielnie w domu. Dzięki temu nie tylko uda się zaoszczędzić i kupić coś dziecku, to także profilaktyka przed wieloma chorobami, jak np. nadwaga, próchnica, trądzik czy nawet cukrzyca. Warto pokazać dziecku, że zdrowe jedzenie może być smaczne, kolorowe i sycące. Spraw, żeby było tak atrakcyjne jak fast food za którymi oglądają się dzieci. To nie takie trudne. Oto kilka propozycji:

Tortilla z warzywami

Placki możesz zrobić sama z maki kukurydzanej, albo kupić gotową. Placek posmaruj sosem pomidorowym, albo hummusem i dodaj warzywa- papryka, ogórek, sałata, Zawiń i zapakuj na drugie śniadanie 2-3 sztuki. Takie drugie śniadanie wygląda i smakuje bardzo dobrze.

Sałatka owocowa

Pokrój i zmieszaj ze sobą ulubione owoce dziecka- jabłko, banan, kiwi, pomarańcza, możesz dodać kilka orzechów np. nerkowca, żeby podnieść kaloryczność i wartość odżywczą. Skrop sałatkę sosem z cytryny, dodaj trochę miodu i gotowe.

Kolorowe kanapki

Zamiast sera i szynki, spróbuj zrobić kolorowe pasty do chleba. Mogą być na bazie zdrowiej soczewicy. Po ugotowaniu, zmiksuj soczewicę z warzywami- pomidor, marchewka, cebula, papryka, dopraw do smaku i dodawaj do kanapek. Może posłużyć także jako dip po warzyw pokrojonych w słupki. Możliwości jest zdecydowanie więcej. Przygotowanie posiłków do szkoły nie musie być czasochłonne, a angażując dziecko sprawisz, że jeszcze chętniej będzie chciało spróbować nowych smaków. Pomysły na posiłki znajdziesz w internecie czy książkach kucharskich, często są w nich pomysły na dania dla najmłodszych.  

Daria Występek

Dodaj swój komentarz

Komentarzy: 0

Strefa lekarza Zaloguj się Zarejestruj się