lekarz Marcin Sówka

Jestem bardzo wdzięczna panu doktorowi za bardzo dokładne badanie i przekazanie do dalszego leczenia na onkologi, bo mu ,,coś się nie podobało''. Byłam u innego lekarza, i potraktował mnie ,,a to po covidzie''. Pan dr Sówka wysłuchał mnie, dopytał o objawy i po naprawdę dokładnym/ może nawet bardzo nieprzyjemnym/ badaniu uznał,że muszę iść na specjalistyczne badanie na onkologię. Tam usłyszałam, że w samą porę. Polecam młodego lekarza, bo podchodzi do pacjenta z wielką empatią i wiedzą. Bardzo dziękuję panie doktorze.

Jestem bardzo wdzięczna panu doktorowi za bardzo dokładne badanie i przekazanie do dalszego leczenia na onkologi, bo mu ,,coś się nie podobało''. Byłam u innego lekarza, i potraktował mnie ,,a to po covidzie''. Pan dr Sówka wysłuchał mnie, dopytał o objawy i po naprawdę dokładnym/ może nawet bardzo nieprzyjemnym/ badaniu uznał,że muszę iść na specjalistyczne badanie na onkologię. Tam usłyszałam, że w samą porę. Polecam młodego lekarza, bo podchodzi do pacjenta z wielką empatią i wiedzą. Bardzo dziękuję panie doktorze.

Nie polecam. Z tym lekarzem miałam doczynienia w szpitalu w Gnieźnie. Zostałam przyjęta na pobyt jednodniowy na korektę małżowin nosowych. Badanie przeprowadził po macoszemu, do uszu w ogóle nie zajrzał, najbardziej interesowało go to czy mam migdałki, a w nos zaglądał mi w kilka sekund (gdzie poprzedni laryngolodzy prawie ,,siadali mi na kolanach" żeby wszystko obejrzeć). Podczas zabiegu przy podawaniu znieczulenia tak chlusnęła mi krew że miałam brodę i szyję czerwoną. Czułam wszystko co robił a skomentował to tak że mam bardzo niski próg bólu. Hitem było stwierdzenie że na ...

Nie polecam. Z tym lekarzem miałam doczynienia w szpitalu w Gnieźnie. Zostałam przyjęta na pobyt jednodniowy na korektę małżowin nosowych. Badanie przeprowadził po macoszemu, do uszu w ogóle nie zajrzał, najbardziej interesowało go to czy mam migdałki, a w nos zaglądał mi w kilka sekund (gdzie poprzedni laryngolodzy prawie ,,siadali mi na kolanach" żeby wszystko obejrzeć). Podczas zabiegu przy podawaniu znieczulenia tak chlusnęła mi krew że miałam brodę i szyję czerwoną. Czułam wszystko co robił a skomentował to tak że mam bardzo niski próg bólu. Hitem było stwierdzenie że na kontrolę mam iść do innego lekarza. Jeżeli możecie to go unikajcie.

Niestety lepiej do tego lekarza nie iść. Z dzieckiem już w ogóle. Byłam u niego drugi raz. Zero podejścia do dzieci, wytłumaczenia czegokolwiek, co będzie robił co będzie się działo. Szczególnie przy dzieciach. Byłam z 4latkiem i 5latkiem badał dziecko jak pieska, głowę obracał patrzył do uszka bez żadnej delikatności. Wsadził palec do buzi aż synka zabolało i mówi”ale bolało”,”za głęboko pan mi palec włożył” , delikatnie mówiłam lekarzowi a on na to… coś za coś… jak zapytałam co za lek przepisuje albo jak stosować i jak długo to, No ...

Niestety lepiej do tego lekarza nie iść. Z dzieckiem już w ogóle. Byłam u niego drugi raz. Zero podejścia do dzieci, wytłumaczenia czegokolwiek, co będzie robił co będzie się działo. Szczególnie przy dzieciach. Byłam z 4latkiem i 5latkiem badał dziecko jak pieska, głowę obracał patrzył do uszka bez żadnej delikatności. Wsadził palec do buzi aż synka zabolało i mówi”ale bolało”,”za głęboko pan mi palec włożył” , delikatnie mówiłam lekarzowi a on na to… coś za coś… jak zapytałam co za lek przepisuje albo jak stosować i jak długo to, No przecież bez recepty, No tak psika się normalnie i wyciera…. W aptece okazało się co innego. Także lekarz nawet jakby nie wiedział jak działa lek! Pan chyba za karę pracuje w tym zawodzie i zero jakiej kolejek empatii, No chyba, ze miał zły dzień.

Tragedia! Lekarz chyba pomylił się z zawodem. Trafiłam na tego Pana na izbie przyjęć Szpital Krysiewicza w Poznaniu. Synek 1,5 roku z leczonym już przez pediatrę zapaleniem oskrzeli, ropnym katarem, pokazywał, że boli go uszko. Pediatra wysłała nas na Krysiewicz właśnie by laryngolog obejrzał ucho. Pomijając fakt, że czekaliśmy ponad godzinę na zejście lekarza, niestety okazało się, że trafiliśmy na tego otóż o zgrozo lekarza! Młody człowiek, wydawałoby się, że będzie sympatycznym, konkretnym fachowcem lecz niestety okazał się zadufanym w sobie człowiekiem, którym chciał wyprosić mnie z dzieckiem z gabinetu, ...

Tragedia! Lekarz chyba pomylił się z zawodem. Trafiłam na tego Pana na izbie przyjęć Szpital Krysiewicza w Poznaniu. Synek 1,5 roku z leczonym już przez pediatrę zapaleniem oskrzeli, ropnym katarem, pokazywał, że boli go uszko. Pediatra wysłała nas na Krysiewicz właśnie by laryngolog obejrzał ucho. Pomijając fakt, że czekaliśmy ponad godzinę na zejście lekarza, niestety okazało się, że trafiliśmy na tego otóż o zgrozo lekarza! Młody człowiek, wydawałoby się, że będzie sympatycznym, konkretnym fachowcem lecz niestety okazał się zadufanym w sobie człowiekiem, którym chciał wyprosić mnie z dzieckiem z gabinetu, gdyż uwaga.. 18 miesięczne dziecko płakało, a jemu jak się wyraził " uszy pękają od tego ryku". Kazał mi z chorym dzieckiem wyjść na korytarz i uspokoić syna, a na moje stwierdzenie, że nie mogę go uspokoić, bo tak reaguje na badania, a przecież nie zamknę buzi dziecku, stwierdził, że " tak nie może pracować". Po chwili jednak widział, że ja nie odpuszczę i nie wyjdę, więc łaskawie zabrał się za badanie, które wykonał w sposób niedelikatny odzywając się do mojego dziecka bardzo niemiło i podniesionym głosem " co się dzieję, o co chodzi" co jeszcze bardziej zestresowało dziecko. Po badaniu, wypisał zalecenia i nawet na mnie nie patrząc przekazał tryb leczenia.
Lepiej by ten Pan zmienił zawód albo przestał przyjmować dzieci, bo kompletnie się do tego nie nadaje!

Najgorszy lekarz z jakim miałam do czynienia. Dwa razy trafiłam na tego "lekarza" na ostrym dyżurze na Krysiewicza, za pierwszym razem dziecko płakało z powodu strasznego bólu ucha, "lekarz" przechodzą przez korytarz widział jak cierpi moja córeczka ale wszedł do gabinetu i sobie dyskutował z pielęgniarkami, dopiero po interwencji męża "lekarz" łaskawie zaczął przyjmować i jeszcze był poruszony, że mąż śmiał mu zwrócić uwagę, wczoraj ponownie jechałam z córeczka na ostry dyżur z bólem ucha i NIESTETY ponownie ten sam lekarz, obrażony chyba, że go obudziłam w środku nocy.... Kompletny ...

Najgorszy lekarz z jakim miałam do czynienia. Dwa razy trafiłam na tego "lekarza" na ostrym dyżurze na Krysiewicza, za pierwszym razem dziecko płakało z powodu strasznego bólu ucha, "lekarz" przechodzą przez korytarz widział jak cierpi moja córeczka ale wszedł do gabinetu i sobie dyskutował z pielęgniarkami, dopiero po interwencji męża "lekarz" łaskawie zaczął przyjmować i jeszcze był poruszony, że mąż śmiał mu zwrócić uwagę, wczoraj ponownie jechałam z córeczka na ostry dyżur z bólem ucha i NIESTETY ponownie ten sam lekarz, obrażony chyba, że go obudziłam w środku nocy.... Kompletny brak podejścia do dzieci, bardzo niedelikatny sposób badania "lekarz" bardzo nieuprzejmy wręcz odpychający. Nie wiem jak ktoś taki może pracować w szpitalu dla dzieci, w ogóle nie powinien pracować w żadnym szpitalu, bo sprawia wrażenie jakby był zły na to, że ktoś zachorował. SKANDAL.