lekarz Teresa Ząbczyńska

Pani "doktor" do niczego. Pełna ignorancji i pogardy. Opryskliwa, niechętna do pomocy. Przy wdrożeniu antykoncepcji sugerowała że mam rodzić dzieci... a później że sama powinnam wiedzieć co chce brać czy plastry czy tabletki. Nie polecam

Pani "doktor" do niczego. Pełna ignorancji i pogardy. Opryskliwa, niechętna do pomocy. Przy wdrożeniu antykoncepcji sugerowała że mam rodzić dzieci... a później że sama powinnam wiedzieć co chce brać czy plastry czy tabletki. Nie polecam

Nie polecam wizyt u tej Pani. Badanie nierzetelne co w konsekwencji prowadzi do tragicznych w skutkach konsekwencji. Niestety.

Nie polecam wizyt u tej Pani. Badanie nierzetelne co w konsekwencji prowadzi do tragicznych w skutkach konsekwencji. Niestety.

To jest najgorszy lekarz z jakim mialam do czynienia. Ciąża z problemami częste wizyty w gabinecie , pani doktor bywała tak opryskliwa na nich że bolał mnie brzuch przed wizytą i musialam brac tabletki na nerwy. Nie wspominając o tym ze tydzień po porodzie zakończyła mi leczenie . Omijać szerokim łukiem bo tak niekompetentnego lekarza jak ona to jeszcze nigdy nie spotkalam.

To jest najgorszy lekarz z jakim mialam do czynienia. Ciąża z problemami częste wizyty w gabinecie , pani doktor bywała tak opryskliwa na nich że bolał mnie brzuch przed wizytą i musialam brac tabletki na nerwy. Nie wspominając o tym ze tydzień po porodzie zakończyła mi leczenie . Omijać szerokim łukiem bo tak niekompetentnego lekarza jak ona to jeszcze nigdy nie spotkalam.

Nie polecam. Pani doktor swoją wiedzę to chyba doskonali czytając bajki dla dzieci. A nie, nawet tam można czasem dowiedzieć się czegoś bardziej wartościowego. Niemiła, wiedza medyczna przedpotopowa.

Nie polecam. Pani doktor swoją wiedzę to chyba doskonali czytając bajki dla dzieci.
A nie, nawet tam można czasem dowiedzieć się czegoś bardziej wartościowego.
Niemiła, wiedza medyczna przedpotopowa.

Pierwszy u ostatni raz u tej Pani. Zachowuje się jakby pracowała za karę. Tragedia to za mało powiedziane. Chyba Pani doktor źle wybrała specjalizacje. Typowy antypszykład ginekologa.

Pierwszy u ostatni raz u tej Pani.
Zachowuje się jakby pracowała za karę. Tragedia to za mało powiedziane. Chyba Pani doktor źle wybrała specjalizacje. Typowy antypszykład ginekologa.

Omijać tę kobietę szerokim łukiem. Nie polecam ! Jest to kobieta niezrównoważa. Daje złote rady do których sama się nie stosuje.

Omijać tę kobietę szerokim łukiem. Nie polecam ! Jest to kobieta niezrównoważa. Daje złote rady do których sama się nie stosuje.

Lekarka niegodna polecenia, zero uprzejmości nie wspominając, że pomyliła się z diagnozą. To była moja pierwsza i ostatnia wizyta, nigdy nie miałam okazji spotkać tak nieprofesjonalnej pani ginekolog, kobieta zdecydowanie pomyliła zawody.

Lekarka niegodna polecenia, zero uprzejmości nie wspominając, że pomyliła się z diagnozą. To była moja pierwsza i ostatnia wizyta, nigdy nie miałam okazji spotkać tak nieprofesjonalnej pani ginekolog, kobieta zdecydowanie pomyliła zawody.

Podczas wizyty Pani doktor bardzo miła, z poczuciem humoru. Badanie wykonała bardzo dokładnie. Na pewno pojawię się na kolejnej wizycie i polecę znajomym.

Podczas wizyty Pani doktor bardzo miła, z poczuciem humoru. Badanie wykonała bardzo dokładnie. Na pewno pojawię się na kolejnej wizycie i polecę znajomym.

Pani "doktor" bardzo nie uprzejma, gdy usiadłam na krzesło przy biurku, zapytano mnie "po co tutaj przyszłam", oświadczam, że jest to moja pierwsza wizyta u ginekologa. Kładąc sie na tym łóżku była rozmowa o szkole, a z racji, że się przeniosłam do innej Pani do mnie "co nie chciało się uczyć?" aby zrobić USG dopochwowe, usłyszałam " masz torbiel tutaj, a drugi jajnik w porządku ( tyle z badania usg się dowiedziałam). Ubrałam się i usiadłam obok lekarki, wypisuje receptę i tak "masz infekcje, zapisze ci na nie leki bierz ...

Pani "doktor" bardzo nie uprzejma, gdy usiadłam na krzesło przy biurku, zapytano mnie "po co tutaj przyszłam", oświadczam, że jest to moja pierwsza wizyta u ginekologa. Kładąc sie na tym łóżku była rozmowa o szkole, a z racji, że się przeniosłam do innej Pani do mnie "co nie chciało się uczyć?" aby zrobić USG dopochwowe, usłyszałam " masz torbiel tutaj, a drugi jajnik w porządku ( tyle z badania usg się dowiedziałam). Ubrałam się i usiadłam obok lekarki, wypisuje receptę i tak "masz infekcje, zapisze ci na nie leki bierz je raz na dzien przed snem, na torbiel zapisuje czopki także raz na dzień, aby się wypróżnij. Myślałaś o tabletkach anty? -TAK, I co wymyśliłaś ,bo ci powiem aby ,że są dostępne w aptece). Omijając to, że gdyby nie XXI wiek i internet ,nie wiedziałabym co to jest torbiel, jak mam brac tabletki gdy na ulotce inaczej jest napisane, zadnej kontroli po zabranych lekach, mam przyjść dopiero za miesiąc.ZERO DOBREGO PODEJŚCIA DO PACJENTA. Tą panią kiedyś chyba ktoś zmusił do takiej pracy, ponieważ ewidentnie widać ,że to nie z powołania. NIE POLECAM TEJ PANI NIKOMU!

Nie jestem w stanie dać nawet dwóch gwiazdek. Kobieta wgl nie nadaje się do swojego zawodu. Jest nieuprzejma, traktuje Cię jak człowieka bez żadnych uczuć, zero delikatności. Pyta Cię o Twoje życie osobiste (nazwę, miejsce pracy, szkoły; nie wiem co to ma do pracy ginekologa). Przyszłam na badania kontrolne, ponieważ mam nieregularne miesiączki (cytologia, USG dopochwowe), przy cytologii nie poczułam dyskomfortu jaki powinien być, tylko ból.. Przy USG dopochwowym stwierdziła mi Pani, że mam PCOS. Jestem młodą osobą więc przejęłam się diagnozą i się popłakałam. Zamiast usłyszeć coś pocieszającego usłyszałam ...

Nie jestem w stanie dać nawet dwóch gwiazdek. Kobieta wgl nie nadaje się do swojego zawodu. Jest nieuprzejma, traktuje Cię jak człowieka bez żadnych uczuć, zero delikatności. Pyta Cię o Twoje życie osobiste (nazwę, miejsce pracy, szkoły; nie wiem co to ma do pracy ginekologa).
Przyszłam na badania kontrolne, ponieważ mam nieregularne miesiączki (cytologia, USG dopochwowe), przy cytologii nie poczułam dyskomfortu jaki powinien być, tylko ból.. Przy USG dopochwowym stwierdziła mi Pani, że mam PCOS. Jestem młodą osobą więc przejęłam się diagnozą i się popłakałam. Zamiast usłyszeć coś pocieszającego usłyszałam pytanie ,,czemu ryczysz?” (poza tym nie zgodziłam się na zwracanie do siebie na ,,Ty”), w odpowiedzi na jej pytanie powiedziałam, że boje się tych objawów, ponieważ dużo na ten temat czytałam. Dobra, koniec badania... idę się ubrać i siadam na krzesło. Nie dostałam żadnego skierowania na badania hormonów, nie dostałam informacji co powinnam robić dalej. Zostałam potraktowana jak jakiś śmieć, który wgl się nie liczy. Jak mam się dowiedzieć o wynikach cytologii również nie zostałam poinformowana, Mija już 3tyg temu i nadal żadnych informacji.

(Po paru dniach poszłam do innego ginekologa i i dostałam pełno informacji na każdy temat i na USG nie wyglądało na PCOS, ale dostałam skierowanie na badania hormonalne, ponieważ bez tego nie można stwierdzić; nawet po tym jest ciężko)