Art

5 pomysłów na wspólne spędzanie wspólnego czasu z dzieckiem!

28.02.2014
5 pomysłów na wspólne spędzanie wspólnego czasu z dzieckiem!

Często mówi się, że to nie ilość czasu spędzanego z dzieckiem jest ważna, lecz jego jakość. Zastanawiamy się dzisiaj, co to tak naprawdę znaczy „spędzać z dzieckiem jakościowy czas” i dlaczego jest to ważne. Dla nas definicja jakościowego czasu z dzieckiem to moment, kiedy nasza uwaga jest skoncentrowana na byciu razem; na tym, co dzieje się między nami, wspólne bycie, z którego obie strony, zarówno rodzic jak i dziecko, czerpią przyjemność. Jego głównym celem nie jest edukacja czy wychowanie, lecz po prostu bycie. Nasze pomysły na taki właśnie czas to między innymi:

1. Wspólne czytanie Czytanie rozwija dziecięcą wyobraźnię, wprowadza małych słuchaczy w świat pełen różnych możliwości, wspiera kreatywność i twórcze myślenie. A co, jeśli rodzic nie lubi czytać na głos – bo tacy też się zdarzają? Nie ma problemu! Można opowiadać wymyślone historie. My bardzo lubimy tworzyć je wspólnie – każdy członek rodziny dodaje jedno zdanie – nawet małe dzieci potrafią się w to bawić. Lubimy też „skarpetkowe teatrzyki”. Skarpetki lubią się gubić pojedynczo. Wówczas z tych ocalałych egzemplarzy robimy pacynki – można doszyć guziki jako oczy, nitki, kokardki czy włóczki - jako włosy lub wykorzystać flamastry, a potem rodzinnie odgrywamy teatrzyki – wymyślone historie, znane bajki. Można też odtwarzać własne historyjki, pamiętajcie, że dzieci lubią się widzieć w roli bohaterów.

2. Wspólne harcowanie, kotłowanie się, zapasy, masażyki Dotyk dla ludzi, zarówno małych, jak i dużych, jest bardzo ważny. Dobry dotyk to energia. (Pokazanie dziecku, co to jest dobry dotyk, to też uczenie go, jak odróżnić ten zły i niechciany). W czasie wspólnych harców wyzwalają się hormony wspierające więź. Wiele inspiracji, jak można się bawić fizycznie (dla zabawy, ale i dla profilaktyki, czy rozwiązywania problemów w komunikacji) możecie szukać pod takimi hasłami jak Original Play (Pierwotna zabawa) lub w książkach Lawrence'a Cohena "Rodzicielstwo przez zabawę" (wyd. Mamania).

3. Wspólne wyprawy w teren Obserwowanie przyrody, szukanie na łąkach, trawnikach, pod drzewami oznak nadchodzących pór roku, śladów zwierząt czy poszukiwanie nowych okazów do rodzinnego pudełka skarbów. By zdrowo rosnąć nasze pociechy potrzebują świeżego powietrza, słońca, ruchu. W czasie marszu dziecko może też zechcieć nam opowiedzieć o czymś ważnym dla siebie.

4. Twórcze zabawy Plastyczne, np. z masą solną z przyprawami, malowanie, plastelina; także muzykowanie – butelki plastikowe wypełnione grochem, kaszą, wodą czy makaronem. Super sprawdza się kolorowanie znalezionych na spacerze kamieni czy szyszek, którymi można udekorować dom czy choinkę. Kreatywność jest w każdym z nas i warto jak najczęściej do niej sięgać. Dzieciom nie włącza się tak często "wewnętrzny krytyk", mówiący "nie umiem", "nie nadaję się", one po prostu tworzą. Wzmacniajmy to i jednocześnie uczmy się od dzieci. Muzykować, malować, tworzyć prosto z serca umie każdy – to świetny sposób na oderwanie się od codziennych obowiązków.

5. Zabawy sportowe Dzięki aktywności sportowej dzieci konstruktywnie pożytkują energię, mają okazję do odreagowywania trudnych chwil i oczywiście wzmacniają swoje ciało. Jednocześnie uczą się, że ruch może być przyjemny. Przy odpowiednio do wieku dobranych zabawach dziecko ma szybko okazję mieć poczucie kompetencji: jeszcze tego nie robiłem, próbuję, umiem. Czego mogę dokonać więcej? I ostatni pomysł - słodkie nicnierobienie, w czasie którego przyjść może wszystko - ciekawa rozmowa o ważnych rzeczach, na którą nie znalazło się czasu wcześniej, (nie)zwykłe zadowolenie z bycia razem, krótka drzemka, a może zwykła cenna nuda. Przede wszystkim pamiętajcie, że dzieci uczą się poprzez modelowanie, czyli obserwację dorosłych. Dlatego ważne jest, by poza obrazem zapracowanego dorosłego, spieszącego się na spotkania, "stale zajętego" obowiązkami domowymi czy zawodowymi, widziały też dorosłego, który bawi się, odpoczywa, a czasem nic nie robi.

Zaproszenie Magda Sendor i Joanna Berendt zapraszają Rodziców na warsztaty.      

Autorki: Joanna Berendt i Magdalena Sendor, E-Magazyn Endorfina,

Tekst pochodzi ze współpracującego serwisu: http://www.dojrzewalnia.pl/endorfina

Dodaj swój komentarz

Komentarzy: 0

Art

Łokieć tenisisty

27.02.2014
Łokieć tenisisty

Jest jedną z entezopatii . Pojęcie to obecnie oznacza uszkodzenie mięśnia na skutek sumujących się mikrourazów, spowodowanych przez nadmierne napięcie mięśnia lub więzadła . W późniejszym okresie w obszarze przeciążonym mogą wytworzyć się zwapnienia zwane entezofitami.  Najczęściej taką patologią objęte są przyczepy ścięgien mięśni prostowników w okolicy nadkłykcia kości promieniowej (zwłaszcza mięśnia prostownika nadgarstka promieniowego krótkiego). Obecnie za przyczynę uważa się procesy zwyrodnieniowe. Niekiedy tez jest to obecność czynnika reumatoidalnego i antygenu. Dolegliwości bólowe powstają w wyniku przeciążenia mięśni  prostowników nadgarstka i palców na skutek powtarzania ruchów wymagających nawracania i odwracania przedramienia oraz wyprostu w stawie łokciowym i nadgarstkowym. Łokieć tenisisty do schorzenie, które nie dotyczy wyłącznie osób grających tenisa. Jest wiele grup zawodowych zagrożonych tą jednostką chorobową, należą do nich między innymi: fryzjer, elektryk, skrzypek, pianista, sekretarka oraz inne zawody, w których osoby narażone są na długotrwałą pracę przy komputerze. Dlatego bardzo ważna jest profilaktyka poprzez podpieranie stawów łokciowych (na miękkim podłożu) w czasie pracy przy komputerze. A także unikanie pozycji wymuszonego wyprostu stawu łokciowego i nadgarstka. Objawem może być początkowo podwyższona temperatura skóry i obrzęk. Z czasem siła chwytu ręki zostaje osłabiona. Występuje szybka męczliwość mięśni ręki, a ból nasila się przy wykonywaniu bólu z oporem. Fizjoterapeuta może zdiagnozować łokieć tenisisty przy pomocy kilku testów, im szybciej wprowadzimy rehabilitację tym większe szanse na zachowanie sprawności w kończynie górnej. Podjęte działanie fizjoterapeutyczne mają na celu zwiększenie siły mięśniowej, poprawę wytrzymałości mięśni oraz redukcję dolegliwości bólowych pojawiających się w czasie ruchu. Metody dobierane są indywidualnie do pacjenta i pozwalają w pełni wrócić do aktywności fizycznej. Autorka: Daria Rogowska

Dodaj swój komentarz

Komentarzy: 0

Art

Noworodek. Za dużo bodźców, chcę się “wyłączyć”.

26.02.2014
Noworodek. Za dużo bodźców, chcę się “wyłączyć”.

Należy pamiętać, że maleństwo, które właśnie przyszło na świat nie jest jeszcze w pełni gotowe na przyjęcie wszystkich bodźców z otoczenia. Dlaczego się tak dzieje? Jak ukoić maleństwo, kiedy poczuje, że to dla niego zbyt wiele? Przyjrzyjmy się! Na samym początku przypomnę, że nasz Bąbelek przez 9 ostatnich miesięcy przebywał w brzuszku mamy, gdzie było ciemno, cicho, ciasno i ciepło. Warto przynajmniej na początku zapewnić mu podobne środowisko. Da ono poczucie bezpieczeństwa i komfortu. Kiedy dzień był pełen wrażeń, maleństwo musi jakoś odreagować. Dla maluszka każdy nowy zapach, dźwięk, widok jest intensywnym przeżyciem. Starajmy się je wprowadzać w nowy świat stopniowo. Wizyta ciotek i innych znajomych, kiedy dziecko ma zaledwie kilka dni nie jest dobrym pomysłem. Będzie to raczej ciężkie przeżycie, a nie przyjemna impreza. Zdarza się jednak, że nie mamy możliwości uchronienia naszego maleństwa przed nadmiernymi dla niego bodźcami.   Jak możemy ulżyć? Większość dzieci uspokaja się, kiedy znajdzie się w ramionach mamy. Skuteczne też mogą okazać się metody takie jak delikatny śpiew lub łagodna muzyka, noszenie w chuście, kąpiel, bardzo delikatny masaż, kołysanie bądź spacer. Najważniejsze jednak, by być przy maleństwie. Warto pamiętać, że dziecko wyczuwa, kiedy jesteśmy poddenerwowani i przejmuje stan od nas, dlatego w pierwszej kolejności powinniśmy zadbać o swój stan. Pamiętajmy, że dziecko potrzebuje wypłakać się w celu uwolnienia nagromadzonych emocji i nie należy za wszelką cenę go uciszać. Warto wiedzieć, że płacz oprócz roli komunikacyjnej, pomaga także w rozwoju fizycznym. Przede wszystkim dziecko ćwiczy przeponę, a także masuje wewnętrzne organy w ciele. Jak mówi amerykańska psycholożka Aletha Solter, niemowlę jest jeszcze neurologicznie niedojrzałe, a płacz wymazuje przykre doznania i po nim jest gotowe na nowe doświadczenia. Dzieci, tak jak dorośli, kiedy płaczą potrzebują czułości. Warto o tym pamiętać, by przynieść naszemu Skarbowi ukojenie.  

 

Autorka: Clementine Zielińska

Dodaj swój komentarz

Komentarzy: 0

Strefa lekarza Zaloguj się Zarejestruj się