Art

Kiełki. Poznaj ich wartość! Część 1.

24.06.2014
Kiełki. Poznaj ich wartość! Część 1.

Czy wiecie jak można dostarczyć sobie wszystkich niezbędnych wartości nie uciekając się do syntetycznych suplementów?   Odpowiedzią są kiełki! Każda roślina bez względu na swoją wielkość wyrasta z maleńkiego nasionka, które zawiera wszystko co niezbędne. Natura dbając o dobre potomstwo, które zapewni przetrwanie gatunku zadbała o to, by nasiona roślin wyposażone były we wszystko co najcenniejsze, by odpowiednio wyrosnąć, a w przyszłości również wydać nowe nasiona. Kiedy tylko zapewni się im odpowiednią ilość wody oraz światła wypuszczają kiełki. W tej fazie zgromadzone składniki odżywcze, dzięki odpowiedniej temperaturze, pod wpływem wilgoci oraz enzymów ulegają przemianom w związki łatwo przyswajalne przez organizm.   Kiełki są doskonałym źródłem mikroelementów, witamin, soli mineralnych oraz wielu innych substancji odżywczych. Obfitują w bardzo wartościowe dla organizmu białka oraz błonnik. Informacja cenna szczególnie dla wegetarian: zawierają kwasy tłuszczowe omega-3, które powszechnie wiadomo dostarcza się w diecie rybnej. A to, co zaciekawi osoby dbające o linię to fakt, iż są o wiele mniej kaloryczne niż nasiona oraz wytwarzane z nich produkty.   Kto regularnie zajada się kiełkami na pewno uniknie wielu schorzeń, ponieważ w łatwy sposób wzmacnia system odpornościowy, uzupełnia niedobory witamin oraz składników mineralnych. Dieta zasobna w kiełki ma również właściwości przeciwnowotworowe.   A skąd wziął się zwyczaj ich jedzenia? Przywędrował do Europy z Dalekiego Wschodu. Według chińskiego podania kiełki zostały odkryte przez żeglarzy wyprawiających się w górę rzeki Jang-tse-kiang w poszukiwaniu innych, ciekawych lądów. Podczas wyprawy, na statku zabrakło jedzenia, a jedynym co zostało to suszona fasola, która pod wpływem wilgoci wypuściła pędy. Nie mając nic innego do wyboru spożyli ją, tym samym okrywając walory smakowe oraz zdrowotne. Również nasi europejscy pradziadowie doceniali ich właściwości. W XVIII w. angielski podróżnik James Cook podczas wielomiesięcznych wypraw kiełkował na swoich okrętach ziarno, które zapewniało marynarzom cenną witaminę C, chroniącą przed bardzo groźnym wtedy szkorbutem.  

 

Autorka: Clementine Zielińska

Dodaj swój komentarz

Komentarzy: 0

Art

O złości i Żywej Wyobraźni

23.06.2014
O złości i Żywej Wyobraźni

Irytacja, gniew, złość, wściekłość, furia to odcienie tej samej emocji, czy też całkiem różne uczucia? Czy obezwładniają cię, czyniąc z ciebie bezbronną ofiarę, czy też powodują, że wybuchasz jak nieposkromiony wulkan, niszcząc wszystko co naokoło? Czy wrzucasz je do "jednego worka", nie chcąc na nie patrzeć, czy rozpoznajesz je, odróżniasz i potrafisz korzystać z ich siły? Możesz się bezkrytycznie poddać złości, ale możesz też zauważyć swój gniew i zobaczyć, że jest sygnałem. Sygnałem do obrony twoich granic, sygnałem, że teraz lub w przeszłości zostały one przekroczone. Możesz pozwolić mu się obezwładnić, ale możesz też skorzystać z jego siły i energii, dzięki której ochronisz integralność ego i poczucie własnej wartości. W dawnych czasach ludzie siadali naokoło ognia wieczorami, sięgali do wyobraźni i doświadczeń i opowiadali najróżniejsze historie. Zawsze te historie dotyczyły aspektów ich życia, szczególnie tych najważniejszych, właśnie takich jak emocje - m.in. złość. Dziś rzadko siadamy naokoło ognia, ale wciąż możemy skorzystać z Żywej Wyobraźni (ang. deep imagery), która jest potężną metodą interakcji z tym, co wewnątrz nas, z naszymi myślami, emocjami, odczuciami ale także z ciałem fizycznym i jego energią. Żywa Wyobraźnia to prosta technika, która posługuje się wizualizacją, lecz wykracza daleko poza nią. Jest to proces pełen życia, który omija nasz logiczny umysł i zaprasza do interakcji z wewnętrznymi obrazami – symbolami różnych elementów naszej osobowości. Poprzez prostą, naturalną właściwość, którą posiada każdy z nas zaprasza do uczenia się i akceptacji siebie, integracji osobowości i fundamentalnych zmian tych aspektów nas samych, które już dłużej nam nie służą. Dzięki opowieściom z głębokiej, symbolicznej wyobraźni i podróżom w głąb siebie możemy również sięgać do tych momentów, kiedy powstała w nas złość i do tych, kiedy czyjaś złość nas dotknęła. Popatrzeć wstecz na to, jakie ziarno pozwoliło urosnąć tak wielkiej, niepohamowanej emocji. Spojrzeć na nią z dystansu i zobaczyć, ile w niej siły i możliwości. Nauczyć się korzystać z niej jak z ognia. Ognia, który może cię spalić, ale jeśli nauczysz się odpowiednio go używać, oswoisz go jak dzikie zwierzę. Jeśli gotując dodasz ognia za mało - zupa się nie dogotuje, jeśli dodasz za dużo - wykipi, ale jeśli uda ci się znaleźć tą odpowiednią ilość, ugotujesz na nim najlepszą na świecie potrawę. Złość potrafi niszczyć, ale potrafi też chronić, ma wiele aspektów i składa się z wielu przenikających się emocji. Wyobraźnia potrafi objąć je wszystkie i poprzez opowiadanie pokazać wielką mądrość ludzkiej natury, która w nich drzemie. Posłuchaj opowieści o dwóch różnych wewnętrznych podróżach – Reni o rekinie i króliku, i Justyny o szakalu i delfinie, a może i w tobie urodzi się twoja własna historia o złości, gniewie, furii... Opowieść o rekinie i króliku Zapytałam o zwierzę złości i pojawiły się dwa. Królik był mały i bojaźliwy. Siedział wewnątrz kręgu i wybałuszał oczy. Rekin opływał dookoła granice kręgu sprawdzając, czy są bezpieczne. Królik wciąż się bał, a Rekin przemawiał spokojnie do Królika: "Nie bój się, jest bezpiecznie, jest bezpiecznie..." Królik nie ufał jednak Rekinowi i sam chciał być taki duży jak on i umieć się złościć jak on. I stać na straży granic - ale kompletnie nie wiedział jak. Rekin powtarzał, że to niepotrzebne, bo on zadba o jego bezpieczeństwo. Z Rekinem nie ma żartów, ale też atakuje tylko wtedy, gdy naprawdę jest to potrzebne, ma też w zwyczaju uprzedzać zanim zaatakuje, a Królik zupełnie inaczej - podskakuje jakby szukał zaczepki, taki prowokator. Nie jest pewny, czy da radę, więc ze strachu i stresu czasem atakuje bezmyślnie i często nie tego, kogo trzeba. (Pewna Kaczka zasugerowała nawet ostatnio, by koił nerwy częściej, pływając z nią w stawie, ale Królik “nie miał czasu”, bo zajmował się złoszczeniem się, sam już nie wie na kogo). Królik jednak ma w sobie dużo cierpliwości i potrafi z niej korzystać, kiedy jest tylko zrelaksowany i spokojny. W takim stanie - gdy ktoś się złości, to On - Królik szybko się koncentruje, zatrzymuje się w tym, co robi, wyciąga ze swojej futerkowej kieszeni dwa przenośne krzesełka, siada i potrafi wysłuchać i być w kontakcie, jak mało kto. Tej umiejętności Rekin nie posiada. Każde z nich ma swoje miejsce, źle się dzieje, gdy próbują te miejsca zamieniać. Wtedy powstaje konflikt i sporo zamieszania. Rekin w środku kręgu jest bardziej nieobliczalny i niebezpieczny, może ugryźć nawet siebie samego, a Królik na granicach nie daje sobie rady. Ale też Królik, jeśli jest na swoim miejscu i czuje, że Rekin dba o jego bezpieczeństwo, może urosnąć i wtedy staje się jak terapeuta - taki mądry i wyrozumiały. Może wzrastać, rozwijać się i stać się naprawdę dojrzałym, pewnym siebie, a równocześnie bardzo tolerancyjnym stworzeniem. To ważne więc, by Królik dał się sobą zaopiekować przez Rekina, by dbał o relaks, a wtedy Rekin może pływać sobie po obrzeżach tak jak lubi i dbać o Królika. Opowieść o szakalu i delfinie Szakal mieszkał na pustyni. Szakal był chory, miał wyliniałe futro, jakby egzemę na skórze. Był słaby i potrzebował pomocy. "Jak mogę ci pomóc?" zapytałam. "Wyliż mnie" poprosił. Uuu, jak tu wylizywać takie chore ciało, ludzie tego nie robią... i w tym momencie zamieniłam się w szakala. Zaczęłam wylizywać chore zwierzę, a on stawał się coraz silniejszy i silniejszy. Kiedy jego skóra już była całkiem zdrowa, pobiegliśmy razem nad wodę, gdzie spotkaliśmy Delfina. Zaprosił nas, żeby z nim popływać, więc podążyliśmy za nim. Wypłynęliśmy na głęboką wodę i wtedy poczułam, że musimy uciekać, że za nami jest niebezpieczeństwo i że jest tylko jeden dobry kierunek w którym trzeba podążać. Zaraz obok mnie płynął Szakal, a przede mną Delfin. Delfin był równie przerażony jak ja, ale uspokajał mnie, dając mi do zrozumienia, że to naturalna reakcja - jeśli pojawia się niebezpieczeństwo to naturalnym jest ruch w kierunku, który odczuwasz jako bezpieczny, otwarty. Przypomniał mi, jak bardzo delfiny lubią się bawić i że tylko czasem muszą niektóre sytuacje potraktować poważnie i szybko uciekać. Poczułam jak cała woda napiera na mnie i jak ja muszę mocno poruszać całym ciałem, żeby się z tej sytuacji wydostać, żeby nie dać się zgnieść. Poczułam jak złość we mnie rośnie i pomaga mi szybciej płynąć, odpychać się, zachować siebie samą i znaleźć bezpieczne miejsce, gdzieś dalej. Poczułam jak wielka jest w niej energia i jak dobrze jest móc z niej skorzystać, żeby uciec w bezpieczne miejsce. I wtedy Szakal połączył się z Delfinem i został już tylko Delfin, który pokazał mi, że woda w której jesteśmy to łono matki. "Tu pierwszy raz przeżyłaś złość..." powiedział. Nie mogłam tego zrozumieć, ale kiedy odczułam jak ściany łona napierają na moje ciało, które tym razem było ciałem noworodka, zobaczyłam jak potrzebna jest złość tej małej istotce, po to aby się poruszać, wypychać całym ciałem do przodu, do miejsca, gdzie jest wyjście... trzeba tyle wysiłku w to włożyć, tyle pracy... ale tam za wyjściem już jest spokój, otwarta przestrzeń, światło. Delfin bierze mnie na grzbiet i płyniemy spokojnie, bawiąc się na falach. Tekst: Justyna Rosa pierwsza w Polsce trenerka pracy z Żywą Wyobraźnią. Renata Mazur-Ponikiewicz specjalistka Counsellingu Gestalt, trenerka rozwoju osobistego, pracownik socjalny. E-Magazyn Endorfina, Tekst pochodzi ze współpracującego serwisu: http://www.dojrzewalnia.pl/endorfina  

Dodaj swój komentarz

Komentarzy: 0

Art

Jak sprawić, żeby dzieci nie podjadały niezdrowego jedzenia?

20.06.2014
Jak sprawić, żeby dzieci  nie podjadały niezdrowego jedzenia?

Kolorowe reklamy bardzo mocno oddziałują na dzieci, które od razu chcą próbować wszystko co jest im polecane. Jednak to rodzice mają największy wpływ na to co jedzą dzieci. Koro badania potwierdzają, że  zdrowa i racjonalna dieta zwiększa odporność dzieci, warto się postarać i spróbować wyrobić zdrowe nawyki u swoich dzieci. Nadwaga i otyłość coraz częściej dotyczy dzieci w okresie dorastania. Chipsy, słone przekąski i słodycze często odbierają mi apetyt na prawdziwe jedzenie. Jednak kiedy w domu nie ma wszystkich reklamowanych słodkości są duże szanse na to, że dziecku posmakuje np. domowe ciasto. Możesz pomóc swojemu dziecku podejmować lepsze wybory żywieniowe. Oto kilka wskazówek:

  1. Rozmawiaj z dziećmi, tłumacz im że nie wszystko co widzą w telewizji jest dobre. Nie potępiaj ich wyborów na zakupach, nie lekceważ tego, że chcą jeść słodycze, które poleca miły pan z telewizji. Wytłumacz dlaczego nie jest to dla nich dobre. Pokaż mu zdrową alternatywę, pieczenie domowego ciasta to duża frajda dla dzieci. Mogę przy tym pomagać, a potem zjeść pyszne domowe wypieki.
  2. Nie nagradzaj dzieci jedzeniem. Jest to bardzo powszechny problem, który z czasem może odbić się na zdrowiu dziecka. Kiedy skojarzy, że czekoladę dostaje kiedy coś mu się udaje, będzie nagradzało się tak przez całe życie. Może to prowadzić nawet do poważnych zaburzeń odżywiania.
  3. Nie trzymaj w domu niezdrowego jedzenia. Kiedy dziecko prosi o coś słodkiego daj mu owoce, bakalie czy domowe ciasteczka owiane. Możliwości jest wiele, daj mu coś co pozytywnie wpłynie na jego zdrowie, a nie będzie tylko pustą przekąską. To zadziała, jeśli dziecko jest głodne na pewno się skusi.
  4.  Jedz to samo co dziecko, rodzic jest najlepszym przykładem. Jedząc zdrowo przekonasz do tego dziecko, nauczy się od ciebie zdrowych nawyków. Wspólne przygotowywanie posiłków też może być dobrą zabawą.

Przestrzegając tych prostych rad możesz osiągnąć sukces w przekazywaniu dziecku zdrowych nawyków żywieniowych. Zdrowe i pełne energii dziecko to marzenie każdego rodzica. Przygotowywanie zdrowych posiłków i słodkości na początku wymaga więcej czasu, ale z czasem przychodzi automatycznie i nie sprawia kłopotu. Jest wiele źródeł, z których możemy czerpać zdrowe przepisy. Warto podjąć już dziś decyzję o zdrowym wychowaniu swojego dziecka. Autorka:Daria Rogowska  

Dodaj swój komentarz

Komentarzy: 0

Strefa lekarza Zaloguj się Zarejestruj się