Art

MĄKA RAZOWA

27.01.2014
MĄKA RAZOWA

            We współczesnym sposobie żywienia Polaków, ale i nie tylko zdecydowanie przeważają potrawy mączne. Kluski, makarony, chleby są niezbędnym składnikiem niemal każdego z naszych posiłków. Mąka z której są one produkowane może być różna- najpopularniejsza, ale też najmniej zdrowa jest mąka biała.

            Mąką nazywamy proszek ze zmielonych zbóż. Zależnie od ziarna z którego jest ona wyprodukowana, używana jest do różnych celów czy przy produkcji makaronów czy w cukiernictwie. Sposób przemiału mąki determinuje jej rodzaj, tym sposobem od mąki białej, wysoko oczyszczonej, przez pełnoziarnistą, przechodzimy do najzdrowszej mąki z pełnego przemiału czyli mąki razowej. Im mąka ma wyższy przemiał tym jest ciemniejsza, ta razowa ma wymiał stu procent, dlatego jest ciemna i gruba, ale przy tym zachowuje większość składników odżywczych znajdujących się w ziarnie.

            Mąka razowa w porównaniu do białej (oczyszczonej z łupin), zawiera zdecydowanie więcej błonnika, dlatego przydatna jest przy stosowaniu diet odchudzających kiedy to mniejsze ilości pożywienia mają dać nam poczucie sytości na dłuższy czas. Zawartości składników mineralnych i substancji odżywczych jest większa w łusce, która przy produkcji mąki białej jest usuwana, także produkty, które powstają z mąki razowej są zdecydowanie bardziej wartościowe i bogatsze w witaminy.

            Na półkach sklepowych inaczej niż kilka lat temu, coraz częściej można spotkać produkty wytwarzane z mąk pełnego przemiału i nie jest to już tylko pieczywo, ale także makarony, ciasteczka i inne słodkości.

            Reasumując, produkty razowe są zdrowsze, mniej tuczące i tak samo, albo i nawet bardziej smaczne :) Miłośnicy białych wypieków, zdecydowanie powinni spróbować włączyć do swojej diety ciemne produkty i tym sposobem powalczyć o swoje zdrowie.

CIASTO RAZOWE Z CZEKOLADĄ, ŻURAWINĄ I JABŁKIEM

składniki suche:

2 x szklanka mąki razowej

pół szklanki cukru,

 łyżeczka proszku do pieczenia,

pół łyżeczki sody oczyszczonej,

pół łyżeczki soli,

składniki mokre:

2 jajka,

szklanka mleka,

pół szklanki oleju lub masła.

dodatki:

pół paczki żurawiny suszonej, dwa jabłka, tabliczka gorzkiej czekolady

W dwóch jednej misce mieszamy ze sobą składniki suche, w drugiej mokre. Następnie mieszamy wszystko razem łyżką (nie ucieramy). Dodajemy pokruszone/pokrojone dodatki i znów mieszamy wszystko szybko i energicznie łyżką, może być niedokładnie, wtedy ciasto lepiej wyrośnie. Przelewamy do formy wysmarowanej tłuszczem lub wyłożonej papierem.

Pieczemy ok 45 minut w temperaturze 200 stopni do tzw suchego patyczka.

NATALIA PANCEWICZ

Pomysłodawczyni i współwłaścicielka BITE HEART- projekt freakowo żywieniowy,

pasjonatka zdrowej diety, gotowania i nowinek pokarmowych, managerka gastronomii

www.facebook.com/BiteHeartfood

Dodaj swój komentarz

Komentarzy: 0

Art

Karnawał. Czas zabawy i szaleństw.

24.01.2014
Karnawał. Czas zabawy i szaleństw.

Zabawę lubi każdy i chyba nikt nie będzie się w tej kwestii sprzeczać. W okresie karnawału nie brak różnorodnych atrakcji, każdy z nas znajdzie coś dla siebie. Sprawdźmy propozycje i pomysły na zdrową rozrywkę! A czy zastanawialiście się kiedyś skąd wzięła się ta tradycja?

Na początek przyjrzyjmy się samej nazwie. Włosko - łacińskie carne vale oznacza rozstanie z mięsem. W Polsce używano dawniej określenia “mięsopust”, czyli pożegnanie z mięsem przed Wielkim Postem.
Jest jeszcze drugie tłumaczenie tego słowa. Carrus Navalis, czyli wóz w kształcie okrętu, który w starożytnym Rzymie otwierał świąteczny pochód na cześć Dionizosa.
Tradycja tego święta wywodzi się z kultów płodności i agrarnych, dlatego w przeszłości kościół chrześcijański potępiał jego celebrowanie.

Kiedy się bawimy?

Karnawał rozpoczyna się zazwyczaj w dniu święta Trzech Króli, a kończy we wtorek poprzedzający Środę Popielcową.

Jak wygląda karnawał na świecie?

Wenecja

Tradycja karnawału w tym miejscu sięga XI wieku. Kostiumy i maski towarzyszące zabawie mają swoje korzenie w starożytnym teatrze. W tym czasie nigdy nie brakowało spektakli, występów akrobatów oraz balów maskowych. Dzięki przebraniom zacierały się wszelkie różnice między mieszkańcami tego miasta, takie jak pochodzenie, wiek, czy płeć. Z tego powodu, że nie wiadomo było kto jest kim, obowiązywało jedno powitanie: buongiorno signora maschera, czyli witaj pani masko.

Rio de Janeiro

Historia karnawału tutaj jest nieco krótsza, niż tego w Wenecji. Jego pierwsze przejawy sięgają początku XVIII wieku. Jednak miejsce to równie często kojarzy się z zabawą. Obchody są bardzo huczne, kolorowe i taneczne. Podczas tradycyjnych procesji ruszają całe wozy, wielopiętrowe platformy, które bogato dekoruje się na tę okazję. Towarzyszą temu intensywne przygotowania, zwłaszcza tancerek samby, które “walczą” o miejsca na przedzie korowodu lub te na platformach, defilując w rytm muzyki .

Polska

Na tereny naszego kraju, zwyczaj świętowania w tym okresie, przywiozła w XVII wieku wraz z warzywami królowa Bona. Jako, że nasi przodkowie przepadali za zabawą nie mniej niż my, obchody szybko się przyjęły. Nie brakowało kuligów, polowań, suto zastawionych stołów oraz tańców. Był to świetny czas, by młode dziewczęta mogły pokazać się pod okiem czujnych matek i poznać potencjalnych małżonków. Tak wyglądało świętowanie w miastach, na dworach oraz wśród szlachty. Bawili się również chłopi, którym wolno było w tym czasie więcej, niż zazwyczaj. Najhuczniej i najweselej obchodzono ostatni tydzień karnawału, w tym Tłusty Czwartek.

Autorka: Clementine Zielińska

Dodaj swój komentarz

Komentarzy: 0

Art

Ta witamina zmniejsza ryzyko zgonu aż o 77%

22.01.2014
Ta witamina zmniejsza ryzyko zgonu aż o 77%

Wśród nowości ze świata medycyny, które nie zostały opublikowane przez żadne duże dzienniki – tak w Polsce, jak i we Francji – znajduje się badanie, które dotyczy nas wszystkich; zaprezentowano je podczas warsztatów prowadzonych przez American Heart Association(Amerykańskie Stowarzyszenie Kardiologiczne) w 2009 roku.Przez tyle lat te wieści nie mogły przekroczyć Atlantyku! Tak więc znowu na naszych barkach spoczywa obowiązek przekazania tych wiadomości Czytelnikom „Poczty Zdrowia”…Nasi czytelnicy wiedzą, że witamina D jest niezbędna dla kości: niedobór jej prowadzi do krzywicy, czyli zaburzenia związanego z gospodarką wapniowo-fosforanową  kości.To badanie pokazało jednak, że niedobór witaminy D wpływa także na zwiększenie liczby zgonów! W grupie 27 000 osób w wieku ponad 50 lat, które nigdy nie miały problemów z układem krążenia, ryzyko zgonu okazało się znacznie większe u osób, u których stężenie witaminy D było bardzo niskie (poniżej 15 ng/ml), niż u pozostałych1.Ryzyko zgonu u tych osób wzrosło o 77%; ryzyko wystąpienia choroby niedokrwiennej serca – o 45%, a ryzyko powstania udaru mózgu – o 78% w porównaniu z osobami, u których stężenie witaminy D było w normie (>30 ng/ml).

Z kolei Kanadyjskie Stowarzyszenie Pediatryczne potwierdza: Niedobór witaminy D jest powiązany z występowaniem osteoporozy, astmy, chorób autoimmunologicznych takich jak reumatoidalne zapalenie stawów, stwardnienie rozsiane oraz stany zapalne jelit, cukrzyca, zaburzenia funkcjonowania mięśni, brak odporności na gruźlicę oraz z występowaniem niektórych rodzajów raka2. Aż tyle!

Oznacza to, Szanowny Czytelniku, że podczas szarych, pochmurnych dni musisz zatroszczyć się o zapewnienie sobie odpowiedniej dawki witaminy D, aby móc żyć lepiej i dłużej.

Przewlekły niedobór w krajach północnych


Witamina D jest wytwarzana głównie przez skórę, dzięki udziałowi cholesterolu i słońca. Największy niedobór tej witaminy występuje więc w krajach położonych na półkuli północnej. Podczas zimy niedobór ten przybiera postać epidemii, szczególnie u osób, które spędzają mało czasu na zewnątrz ze względu na pracę lub stan zdrowia.

W Belgii, Kanadzie oraz na północy i wschodzie Francji podczas głębokiej zimy (w styczniu i w lutym) może to dotyczyć nawet 90% dorosłych.

Większość z nas wytwarza zapasy witaminy D podczas miesięcy letnich, jednak wyczerpują się one pod koniec lata (między 15 września a 15 października).

W Wielkiej Brytanii niedostateczna ekspozycja niemowląt na słońce jest odpowiedzialna za ponowne pojawienie się krzywicy, która może dotykać nawet 40% dzieci, jak stwierdzono w badaniu opublikowanym w „British Journal of Medicine”3.

W przeciwieństwie do krzywicy, która występowała u dzieci klasy robotniczej w Londynie na początku XX wieku i która była wynikiem niedożywienia, obecnie krzywica dotyka wszystkie warstwy społeczne w Wielkiej Brytanii. Przyczyną jej jest paranoiczne podejście do słońca, rozpowszechniane przez władze i media.

Wielu rodziców jest obecnie przekonanych, że kiedy jest ładna pogoda, należy zakrywać dzieci, zakładać im kapelusze i smarować je kremem przeciwsłonecznym. Na skutek tego w organizmach dzieci nie jest syntetyzowana witamina D.

Odwróć się plecami do antysłonecznej propagandy!


Mimo że najprawdopodobniej częste opalanie się prowadzi do powstawania czerniaka (rodzaju raka skóry), słońce pełni też inne funkcje wpływające pozytywnie na nasze zdrowie, mogące zrównoważyć ryzyko powstania czerniaka, które nie zostało jeszcze udowodnione.

Umiarkowane korzystanie ze słońca jest więc niezbędne (nie należy się jednak na nim „smażyć”!).

Każdy, kto spędza całe dnia w świetle jarzeniówek, a wieczory – przed telewizorem, mruży oczy, widząc pierwsze promienie wiosennego słońca. Taka osoba z pewnością dozna poparzeń słonecznych, kiedy zasiedzi się tego dnia w ogródku ze szklaneczką koktajlu.

A jeśli pojedzie nad morze lub w góry, gdzie promienie słoneczne odbijają się również od piasku, wody, śniegu czy skał, to tym bardziej się poparzy. Organizm takiej osoby dozna szoku po spędzeniu kilku godzin w samolocie i wylądowaniu na plaży w Egipcie czy Meksyku, gdzie temperatura wynosi 40°C. Przyzwyczajenie się do bycia turystą zabierze więc sporo czasu (chociaż, szczerze mówiąc, czy turystą jest ktoś, kto tylko opala się w kostiumie kąpielowym na ręczniku?).

Jednakże nadmierna obawa przed słońcem jest nieuzasadniona: to prawda – po dłuższej przerwie ze słońca należy korzystać ostrożnie, ale musimy również pamiętać, że jesteśmy stworzeni do tego, aby promienie słońca muskały naszą skórę.

Przez miliony lat ludzie wystawiali na działanie promieni słonecznych 100% powierzchni ciała. Korzystali więc z optymalnej dawki witaminy D, która chroniła ich przed wieloma chorobami. To jednak nadal jest możliwe.

Witamina D jest nam potrzebna


Witaminę D można znaleźć w tłustych rybach, maśle oraz wątróbce. Należy więc regularnie spożywać te potrawy, jednak bez oczekiwania cudów. Nawet jeżeli jesz ich sporo, to spożycie witaminy D zawartej w jedzeniu nigdy nie przekracza 15% zapotrzebowania na nią.

Tak naprawdę to słońce jest najlepszym źródłem witaminy D. No i jest za darmo!

Podczas czterominutowej pełnej ekspozycji na promienie słoneczne możemy wytworzyć nawet 4000 j.m. witaminy D, co odpowiada wypiciu 40 szklanek mleka wzbogaconego w witaminę D oraz około 6 porcjom grillowanego łososia!

Organizm zdrowej młodej osoby wytwarza 1000 j.m. witaminy D – wystarczy więc bardzo krótki pobyt na słońcu, to jest około czterech minut, kiedy promieniowanie UV jest na średnim poziomie i wystawienie na działanie słońca około jednej czwartej powierzchni skóry (twarzy, ramion i części nóg).

Przy wystawieniu całego ciała na słońce na 16 minut wytwarza się 16 000 j.m. witaminy D.

Zgodnie z najnowszą wiedzą naukową, racjonalne dzienne zapotrzebowanie na witaminę D u większości osób wynosi 1000 j.m. Małe dzieci, kobiety w ciąży i kobiety karmiące piersią powinny dostarczać organizmowi od 1500 do 2000 j.m. dziennie, ponieważ witamina ta jest konieczna do budowy kości. Zalecane normy zostaną zapewne podniesione (o tym piszę na końcu mojego  artykułu).

Zawartość witaminy D w suplementach i pożywieniu podawana jest często w mikrogramach (µg), a nie jednostkach międzynarodowych (j.m. albo IU). Warto więc wiedzieć, że:
1 µg = 40 j.m. (IU).

Witamina D w walce z rakiem i depresją


Suplementy witaminy D przepisywane przez lekarzy pomagają w walce z depresją zimową, w szczególności wtedy, gdy połączy się je ze światłoterapią, podstawową metodą leczenia tego schorzenia.

Jednakże zainteresowanie badaczy skupia się obecnie na badaniu zależności pomiędzy witaminą D a chorobami nowotworowymi. Najnowsze badania z zakresu biologii molekularnej wykazały, że większość komórek większości tkanek ludzkiego ciała posiada receptory witaminy D, a sama witamina ma wpływ na co najmniej 229 genów.

Na francuskiej stronie lanutrition.fr rozpoczęła się kampania informacyjna wyjaśniająca następujące kwestie:


  • Liczne badania wykazały, że niedobór witaminy D powoduje wzrost ryzyka zachorowania na raka okrężnicy, odbytnicy, piersi i prostaty4.

  • U osób, które w dzieciństwie przebywały więcej na słońcu, ryzyko zachorowania na raka piersi i raka prostaty jest mniejsze.

  • Osoby z wysokim stężeniem witaminy D we krwi nawet po rozpoznaniu nowotworu mają dwukrotnie większe szanse przeżycia niż osoby, u których stężenie tej witaminy jest niskie.

  • W jednym z badań stwierdzono, że jeśli u pacjenta zdiagnozowano raka piersi, okrężnicy lub prostaty w lecie, ich szanse przeżycia były wyższe niż osób, u których raka zdiagnozowano w zimie.

  • Zalecana dzienna dawka witaminy D we Francji dla dorosłych (200 j.m.) jest śmiesznie niska i nie jest w stanie przyczynić się do zapobiegania nowotworom.

  • Produkty spożywcze wzbogacone w witaminę D, które dostarczają tylko części zalecanej oficjalnej dawki, nie mają żadnego wpływu na łagodzenie objawów tych chorób, w przypadku których witamina D mogłaby być pomocna.

  • Czas przebywania na słońcu latem jest u większości dorosłych niewystarczający do zapewnienia optymalnego stężenia witaminy D we krwi (40 ng/ml), ponieważ stosują oni filtry przeciwsłoneczne i wychodzą na słońce tylko podczas najchłodniejszych pór dnia, zgodnie z zaleceniami głównego inspektoratu sanitarnego5, 6.


Niewielkie ryzyko zatrucia


Wspomniałem wcześniej, że zalecana dzienna dawka witaminy D to od 1000 do 2000 j.m., jak wykazano w przeprowadzonych dotąd badaniach naukowych. Należy wiedzieć, że jest to od pięciu do dziesięciu razy więcej niż oficjalnie zaleca francuski inspektorat sanitarny (i nie mam pojęcia, skąd władze biorą te dane!).

W każdym razie ryzyko zatrucia suplementami witaminy D jest bardzo niskie. Dla bezpieczeństwa nie należy długotrwale zażywać więcej niż 10 000 j.m. dziennie. Jednakże objawy przewlekłego przedawkowania pojawią się dopiero po przekroczeniu dawki 40 000 j.m., co jest w zasadzie niemożliwe do osiągnięcia. Do objawów przedawkowania zaliczamy: nudności, wymioty, zaparcia oraz utratę masy ciała; objawy te ustępują po zmniejszeniu dawki.

Warto pamiętać, że, zażywając suplementy diety zawierające witaminę D codziennie lub prawie codziennie, nie ryzykujemy przedawkowania. Podobnie dzieje się w przypadku ekspozycji na światło słoneczne, nawet długotrwałej; nasz organizm wyposażony jest bowiem w system samoregulacji.

Oficjalnie zalecane dawki mogłyby być znacznie podniesione


Kilka miesięcy temu naukowcy amerykańscy z Uniwersytetu Kalifornijskiego, California School of Medicine w San Diego oraz Creighton University w Omaha, wśród których znajdowały się dwie sławy związane z badaniami nad witaminą D, obliczyli, że oficjalna zalecana dzienna dawka witaminy D (200 j.m. we Francji) to zbyt mało, aby stężenie tej witaminy osiągnęło poziom pozwalający na zapobieganie rakowi piersi oraz innym chorobom przewlekłym. Wyniki badania opublikowano 21 lutego 2011 roku w czasopiśmie „Anticancer Research”.

Były one niezwykle ważne dla zdrowia milionów osób:

Uznaliśmy, że osoba dorosła potrzebuje od 4000 do 8000 j.m.(jednostek międzynarodowych) witaminy D dziennie, aby móc utrzymać stężenie metabolitów witaminy D we krwi, pozwalające na zmniejszenie o około połowę ryzyka zachorowania na wiele chorób, takich jak rak piersi, rak okrężnicy, stwardnienie rozsiane czy cukrzyca typu 1 –wyjaśnia profesor Cedric Garland z Uniwersytetu Kalifornijskiego, jeden z autorów badania i pionier badań nad witaminą D.

W przeprowadzonej na potrzeby badania ankiecie wzięło udział kilka tysięcy ochotników, którzy zażywali suplementy witaminy D w dawkach od 1000 do 10 000 j.m. dziennie. W celu określenia poziomu 25(OH)D, czyli postaci, pod którą witamina D krąży w naszym ciele, przeprowadzono badania krwi.

Większość naukowców, którzy aktywnie angażują się w badania nad witaminą D, uważa obecnie, że aby móc skutecznie zapobiegać wielu chorobom, należy zachowywać stężenie 25(OH)D we krwi na poziomie od 40 do 60 ng/ml – dodaje profesor Garland. – Niestety, takie stężenie występuje tylko u 10% populacji amerykańskiej i są to głównie osoby, które pracują na zewnątrz pomieszczeń.

Po opublikowaniu wyników naszego badania każda dorosła osoba powinna zażywać 4000 j.m. witaminy D na dzień – mówi profesor Garland. To znacznie mniej niż 10 000 j.m. dziennie, co stanowi dolną granicę ryzyka przedawkowania witaminy D (według amerykańskiego inspektoratu sanitarnego), a wynikające z tego zalety są niezliczone. Te osoby, u których mogą zaistnieć przeciwwskazania do zażywania witaminy D, powinny porozmawiać o jej suplementacji ze swoim lekarzem rodzinnym.

Każdy powinien teraz zażywać więcej witaminy D, aby zapobiegać rozwojowi niektórych nowotworów oraz innych poważnych chorób, jak również złamaniom kości – mówi Robert Heaney, kolejny z autorów badania.

Na zakończenie…


Zarówno dzieci, jak i dorośli powinni więc zażywać witaminę D jeszcze przed nastaniem zimy i konsultować z lekarzem zwiększenie dawki, co pozwoli na zapobieżenie wielu chorobom (nie tylko krzywicy), takim jak depresja, choroby układu sercowo-naczyniowego, a także nowotwory.

Najskuteczniejszym sposobem zapewnienia sobie odpowiedniego poziomu witaminy D jest zażywanie kąpieli słonecznych w pogodne dni, a także stosowanie przepisanych przez lekarza suplementów witaminy D3 w okresie zimowym.

I jeszcze jedna uwaga: Witamina D3 jest „prawdziwą” witaminą D. Unikaj suplementów z witaminą D2, które są mniej skuteczne.

Życzę zdrowia!
Jean-Marc Dupuis


 

Artykuł pochodzi z newslettera Poczta Zdrowia, przekazującego najnowsze, potwierdzone badaniami naukowymi, informacje o naturalnych metodach leczenia i zapobiegania chorobom. Można go  bezpłatnie  zaprenumerować na stronie www.PocztaZdrowia.pl

 

Źródła:

1. http://www.theheart.org/article/1028165.do

2. La Société canadienne de pédiatrie, Les suppléments de vitamine D : Recommandations pour les mères et leur nourrisson au Canada, 2007.

3. BMJ 2010;340:bmj.b5664

4. http://www.gaia-health.com/articles201/000205-vitamin-d-cuts-flu-by-half-double-blind-randomized-trial.shtml

5. L’Institut National du Cancer (INCa) recommande sur son site d’éviter le soleil.

6. Campagne de lanutrition.fr en faveur de la vitamine D contre le cancer:  http://www.lanutrition.fr/les-news/lanutrition.fr-lance-la-campagne-vitamine-d-contre-cancer.html

 

Dodaj swój komentarz

Komentarzy: 1

Pszczolka73

17.09.2017

To mam poważny problem bo bardzo nie lubię przebywać na słońcu. Ale w końcu od czegoś trzeba umrzeć. Carpe diem.

Strefa lekarza Zaloguj się Zarejestruj się