Art

Melatonina: naturalny środek nasenny

03.08.2016
Melatonina: naturalny środek nasenny

Gdy światło dzienne słabnie, znajdująca się w mózgu szyszynka zaczyna wydzielać melatoninę. Substancja ta jest naturalnym hormonem, który przygotowuje organizm do snu i odpoczynku1.

W rzeczywistości szyszynka jest bezpośrednio połączona z nerwami wzrokowymi: jej czynność wydzielnicza jest ściśle związana z bodźcami świetlnymi. To dlatego melatonina znana jest jako hormon regulujący zegar biologiczny, nazywany również rytmem snu i czuwania lub rytmem dobowym. To z tego właśnie powodu osoby niewidome często cierpią na problemy ze spaniem.

Większość organizmów żywych syntetyzuje melatoninę. Wytwarzają ją m.in. zwierzęta, rośliny i bakterie. Pozwala im ona na przystosowywanie się do dnia i nocy, ale również pór roku. Według badaczy melatonina związana jest z pojawieniem się życia na ziemi i jest jedną z najstarszych substancji, która nie uległa zmianom od zarania dziejów.

Tymczasem wiele czynników obecnych we współczesnym życiu powoduje spowolnienie lub zahamowanie jej wytwarzania: światło elektryczne, leki, fale elektromagnetyczne.

Zażycie odrobiny melatoniny wieczorem przed położeniem się spać może osobom cierpiącym na bezsenność pomóc w zapadnięciu w sen, a także poprawić jego jakość.

Jednak zanim się dowiesz, w jaki sposób, poznaj czynniki „antymelatoninowe“, gdyż najpierw należy chronić się przed nimi, aby móc poprawić swój sen.

Leki

Spośród wszystkich znanych czynników mogących zniszczyć naturalne rezerwy melatoniny, oprócz tytoniu i alkoholu, najbardziej niebezpieczne jest regularne zażywanie niektórych leków, a zwłaszcza środków nasennych i leków przeciwlękowych przepisywanych powszechnie przez lekarzy na poprawę jakości snu.

Jest to szczególnie szokujące, gdy się uwzględni, że stosowanie tych leków dłużej niż przez miesiąc nie jest zalecane, a mimo to przyjmuje je znacząca liczba osób.

Jeszcze bardziej niepokojący jest fakt, że po leki te coraz częściej sięgają ludzie młodzi – 6% osób poniżej 25. roku życia deklaruje ich zażywanie. Ponadto prawie połowa (49%) osób powyżej 75 lat oświadcza, że stale je zażywa, podczas gdy ta grupa leków podejrzewana jest o sprzyjanie powstawaniu niektórych chorób układu nerwowego takich jak choroba Alzheimera.

Wszystko stoi na głowie

Jednak środki nasenne i leki przeciwlękowe nie są oczywiście jedynymi lekami obniżającymi poziom melatoniny. Takie działanie ma również aspiryna, ibuprofen, beta-blokery, leki z grupy antagonistów wapnia, niesteroidowe leki przeciwzapalne, które systematycznie przyjmowane są przez miliony osób na całym świecie.

Beta-blokery są tak bardzo skuteczne w obniżaniu stężenia melatoniny, że naukowcy używają ich w eksperymentach na zwierzętach mających na celu zahamowanie wytwarzania u nich tego hormonu. Są to leki bardzo często przepisywane na nadciśnienie tętnicze oraz niektóre zaburzenia rytmu serca (Propranolol).

Dlatego przyjmujących je pacjentów nie powinno dziwić, że cierpią na bezsenność. W 1992 roku dr G.M. Braun dowiódł, że dawka o połowę niższa od zalecanej wystarczy do zatrzymania wydzielania melatoniny u człowieka2.

Pola elektromagnetyczne również powodują spadek poziomu melatoniny

Jeśli do głowy gryzoni przyłożone zostanie pole magnetyczne, poziom melatoniny nie tylko zmaleje u nich o 50%, ale zaburzone zostanie również działanie wydzielającej ją szyszynki.

Tak więc, jeśli mieszkasz w mieście, nieuchronnie otaczają Cię fale elektromagnetyczne pochodzące z różnych źródeł takich jak telefony komórkowe, odbiorniki radiowe, anteny przekaźnikowe sieci komórkowych, urządzenia elektryczne. Twoje ciało nie potrafi odróżniać naturalnych pól energetycznych od sztucznych. To niewidzialne zanieczyszczenie wpływa bezpośrednio na wydzielanie melatoniny, co mogłoby tłumaczyć, dlaczego zaburzenia snu są nieustannie rosnącą plagą w krajach uprzemysłowionych.

We Francji jedna osoba na pięć cierpi na chroniczną bezsenność, której towarzyszy zmęczenie i nadmierna senność w ciągu dnia. W Polsce dolegliwość ta może dotyczyć nawet 45% populacji3.

Troski dnia codziennego, stres, styl życia, niehigieniczny tryb życia, praca itp. nie są jedynym wytłumaczeniem.

Kto i kiedy może zażywać melatoninę?

Melatonina może być pomocna zwłaszcza wtedy, gdy:

- kładziesz się spać późno w nocy i wstajesz wcześnie rano;
- często budzisz się w środku nocy lub odczuwasz senność w ciągu dnia albo robisz sobie sjesty;
- masz problem z zasypianiem;
- pracujesz w godzinach nocnych lub jesteś narażony na zmiany stref czasowych (np. jako pielęgniarka czy pilot liniowy).

Stosowanie suplementacji melatoniny nie powoduje krótko-, średnio- ani długoterminowego zaburzenia naturalnego wydzielania tego hormonu przez szyszynkę. Oznacza to, że melatonina nie uzależnia i nie prowadzi do „przyzwyczajenia się“ do niej organizmu.

Najważniejszą zaletą melatoniny jest zaś to, że w przeciwieństwie do leków nasennych i przeciwlękowych nie powoduje ona zaburzeń pamięci ani funkcji poznawczych.

Melatonina jest substancją szczególnie skuteczną dla osób, u których po skończonym 45. roku sen jest złej jakości i które częstą budzą się w nocy.

Zmiana stref czasowych

Badania wykazują, że melatonina wyraźnie łagodzi objawy spowodowane zmianą stref czasowych. Pozwala ona nie tylko na szybsze zasypianie w nowym miejscu, ale także dostosowanie swojego rytmu biologicznego do czasu lokalnego. Regulując wewnętrzny zegar, melatonina zmniejsza o połowę liczbę dni złego samopoczucia po zmianie strefy czasowej.

To dlatego obecnie jest powszechnie stosowana przez pilotów liniowych i stewardessy.

Jaką dawkę przyjmować?

Aby zasnąć, mała dawka melatoniny jest bardziej skuteczna niż duża. Efekt następuje po przyjęciu 0,3 mg na pół godziny przed położeniem się spać4.

Przyjmowanie więcej niż 2 mg/dobę daje mniej skuteczny efekt i może powodować senność w ciągu następnego dnia.

Toksyczność

Melatonina jest uznawana przez autorytety medyczne jako produkt bardzo bezpieczny. Od 16 maja 2012 roku zezwolono firmom sprzedającym melatoninę na umieszczanie na opakowaniu informacji, o tym, że „pomaga w łagodzeniu subiektywnego odczucia zespołu nagłej zmiany strefy czasowej” oraz „pomaga w skróceniu czasu potrzebnego na zaśnięcie” (Rozporządzenie Komisji UE nr 432/2012)5.

Biorąc pod uwagę to, z jaką trudnością Bruksela udziela zezwolenia na umieszczanie tego rodzaju oświadczeń o właściwościach terapeutycznych na produktach pochodzenia naturalnego dopuszczonych do obrotu w wolnej sprzedaży, jest to bardzo solidne potwierdzenie uznania dla melatoniny.

Jednakże nigdy nie należy przyjmować jej bez nadzoru lekarza w przypadku raka lub padaczki, a także, gdy przyjmujesz inne leki, w celu uniknięcia niepożądanych skutków ubocznych wynikających z interakcji między nimi. Jeżeli chcesz korzystać z działania melatoniny podczas chemioterapii, rób to wyłącznie w porozumieniu z lekarzem prowadzącym. Zachowaj również szczególną ostrożność w jej stosowaniu, jeśli kierujesz pojazdem mechanicznym czy obsługujesz ciężkie maszyny. Również kobietom w ciąży odradzam jej przyjmowanie.

Gdzie ją znaleźć?

Obecnie melatonina jest sprzedawana w aptekach, w sklepach internetowych, a nawet w niektórych hipermarketach. Uwaga, w przeciwieństwie do niedorzeczności czytanych w Internecie, nie istnieje melatonina pochodzenia zwierzęcego. Najczęściej jest ona pochodzenia roślinnego.

Zdrowia życzę! Jean-Marc Dupuis

PS Jeśli myślisz, że te informacje mogą zainteresować kogoś znajomego, śmiało mu je prześlij.

 

Artykuł pochodzi z newslettera Poczta Zdrowia, przekazującego najnowsze, potwierdzone badaniami naukowymi, informacje o naturalnych metodach leczenia i zapobiegania chorobom. Można go  bezpłatnie  zaprenumerować na stronie www.PocztaZdrowia.pl

 

Źródła:

(1) http://www.upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/6/6d/Pineal_gland.gif

(2) Long J.W. et Rybacki J.J..The essential guide to prescription drugs.1995, New York: Harperperrenial, 1995, p. 863.

(3)  http://www.fozik.pl/artykuly/z-bezsennoscia-u-lekarza/843

(4)  Selon le Dr Richard Wurtman, du Massachusetts Institute of Technology, dostępne na: laNutrition.fr

(5)  http://eur-lex.europa.eu/LexUriServ/LexUriServ.douri=OJ:L:2012:136:0001:0040:PL:PDF

Dodaj swój komentarz

Komentarzy: 0

Art

Prosta rada na unikanie chorób

02.08.2016
Prosta rada na unikanie chorób

Jean-Pierre ma 55 lat i cieszy się doskonałym zdrowiem.

Jednak gdyby się bardzo postarał, mógłby doszukać się u siebie tuzina chorób...

Zdarza mu się zdenerwować, kiedy utknie w korku lub kiedy klienci nękają go poza godzinami pracy.

Gdyby lekarz zmierzył mu w takich momentach ciśnienie krwi, wynik z pewnością wskazałby na nadciśnienie.

Jean-Pierre ma 183 cm wzrostu i waży 84 kilogramy. Jego wskaźnik masy ciała (BMI) wynosi 25,1. Poziom BMI pozostający w granicach normy to 20–24,9.

Diagnoza: nadwaga.

Po spożyciu niektórych pokarmów Jean-Pierre odczuwa niekiedy pieczenie w dolnej części klatki piersiowej tuż nad żołądkiem. Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, kiedy napije się zagęszczonego soku pomarańczowego lub cydru.

Diagnoza: refluks żołądkowo-przełykowy.

Zdarza mu się budzić w nocy i pójść do łazienki, żeby opróżnić pęcherz.

Diagnoza: łagodny przerost gruczołu prostaty.

Kiedy wstaje rano, odczuwa sztywność nóg i pleców, potrzebuje kilku chwil, żeby odzyskać pełną sprawność i giętkość.

Diagnoza: choroba zwyrodnieniowa stawów.

Jean-Pierre ma często zimne ręce, zwłaszcza w chłodne i deszczowe dni zimową porą. Kiedy pada śnieg, nie wychodzi z domu bez podwójnej warstwy rękawiczek. Kawa nasila ten problem, a alkohol go łagodzi.

Diagnoza: choroba Raynauda.

Jean-Pierre ma zwyczaj robić wieczorem listę zakupów i spraw do załatwienia na następny dzień, żeby o niczym nie zapomnieć. Miewa też trudności z zapamiętywaniem imion. Mimo że lepiej nie zapisywać PIN-u do karty bankomatowej czy haseł, Jean-Pierre przechowuje te dane w notesie, skrzętnie ukrytym w biurku.

Diagnoza: łagodne upośledzenie funkcji poznawczych, początki choroby Alzheimera.

Ale to jeszcze nic. Gdyby Jean-Pierre przeszedł rutynowe badania, lekarz z pewnością wykryłby kolejne anomalne wyniki – symptomy rozmaitych chorób.

Masa ukrytych „chorób”

Wystarczyłoby, żeby Jean-Pierre poddał się dokładniejszym badaniom krwi, w tym badaniom hormonalnym (hormonów tarczycy czy płciowych) i składu krwi (ilości krwinek białych, czerwonych, płytek krwi).

Z pewnością przynajmniej jeden z pomiarów dałby wynik odbiegający od normy.

Jednak prawdziwym strachem mogą napawać Jean-Pierre’a (i jego żonę) badania tomograficzne i kolonoskopia (badanie z wykorzystaniem mikroskopijnej kamery, którą wprowadza się poprzez odbyt w celu obejrzenia jelita).

Guzki w płucach, torbiel nerek, polipy w okrężnicy (jelicie grubym), komórki rakowe w prostacie, przepukliny i anomalie kości – przeskanowanie ciała z pewnością pozwoli odkryć wiele podejrzanych i niepokojących objawów.

Zdiagnozowanie choroby nie oznacza poprawy zdrowia pacjenta

Większość ludzi uważa, że im wcześniej zdiagnozuje się choroby, tym lepiej, bo dzięki temu łatwiej będzie je wyleczyć. Jednak z punktu widzenia medycyny to założenie nigdy nie zostało potwierdzone.

We wszystkich wymienionych powyżej przypadkach to, że dzięki badaniu medycznemu Jean-Pierre odkryje w swoim organizmie jakąś „nieprawidłowość”, w żaden sposób nie zatrzyma jej rozwoju.

Według wszelkiego prawdopodobieństwa przyjmowanie leków lub poddanie się operacji narazi go tylko na niepotrzebne ryzyko.

Jeśli Jean-Pierre czuje się zdrowy, powinien skupić się na korzystaniu życia, a nie szukaniu dziury w całym.

Tak czy inaczej nie ma innego sposobu na zapobieganie rozwojowi chorób niż prowadzenie zdrowego trybu życia.

Nieważne, czy jesteś zdrowy czy chory, zdrowy tryb życia polecam wszystkim, którzy chcą czuć się lepiej i uniknąć problemów zdrowotnych.

Zbyt zaawansowane metody badań

Każdego roku skanery ciała i obrazowanie metodą rezonansu magnetycznego stają się coraz bardziej zaawansowane, a tego typu badania coraz powszechniejsze.

Tomografy nowej generacji pozwalają obejrzeć wycinki ciała o szerokości 1 milimetra. Oznacza to, że na odcinku rozciągającym się od tułowia do głowy (około 80 centymetrów) można zrobić 800 zdjęć odpowiadających kolejnym wycinkom. Zdjęcia da się powiększyć setki razy i dzięki temu dostrzec najmniejszą anomalię.

Ciało ludzkie nie stanowi jednak ustandaryzowanego produktu przemysłowego. Wręcz przeciwnie: jest żywym organizmem charakteryzującym się zdumiewającą złożonością. Większość z nas żyje z przerośniętymi lub zbyt małymi organami, nawet o tym nie wiedząc.

Przeskanowanie najmniejszego organu to najprostsza droga do wywołania fali niepotrzebnych obaw.

Wiele osób wpada w tę pułapkę.

Jeśli dobrze się przyjrzeć, każdy okaże się chory

Badania dotyczące prostaty przeprowadzone w latach 80. XX w. przez patologów z Detroit (USA) w Cleveland Clinic1 pokazały, że po biopsji, „raka prostaty” zdiagnozuje się u 45% mężczyzn w wieku 50–59 lat.

Odsetek mężczyzn rzekomo dotkniętych rakiem prostaty sięga 68% u mężczyzn w wieku 60–69 lat i 82% u tych w wieku 70–79 lat.

Nawet wśród bardzo młodych mężczyzn (20–30 lat) niemalże 10% ma już „raka prostaty”.

Czy to znaczy, że trzeba się martwić, operować? Absolutnie nie. Tych mężczyzn należy zostawić w spokoju. Interweniować trzeba dopiero wtedy, kiedy rak prostaty zacznie się objawiać w postaci uciążliwych zewnętrznych symptomów.

Obecnie wiadomo, że część rodzajów raka nie jest progresywna. Tak jest zwłaszcza w przypadku raka prostaty:

Niektóre nowotwory ulegają atrofii, czyli zanikają, ponieważ potrzebują więcej krwi niż są w stanie dostarczyć zasilające je naczynia krwionośne.

Inne nowotwory są wyłapywane przez system odpornościowy gospodarza, który je następnie niszczy.

Jeszcze inne nie są agresywne i pozostają w bezruchu aż do śmierci gospodarza (spowodowanej czymś innym niż nowotwór).

A jeszcze inne rozwijają się tak wolno, że pacjent zachoruje i umrze na inną chorobę, zanim nowotwór osiągnie rozmiar, który byłby prawdziwym zagrożeniem.

Istnieje mnóstwo przyczyn biologicznych tłumaczących brak negatywnego rozwoju nowotworów, czemu obecnie przyglądają się i co zaczynają odkrywać naukowcy2.

Można to odnieść również do innych „chorób”, które chorobami w rzeczywistości nie są.

Ogromna liczba osób od czasu do czasu cierpi na bóle brzucha. Po wykonaniu prześwietlenia okazuje się, że wiele z nich ma kamienie żółciowe. Czy to kamienie są przyczyną boleści? Ciężko powiedzieć. Przy dokładnych badaniach wykrywa się je równie często u ludzi, którzy nie skarżą się na bóle brzucha.

Wiele osób cierpi też na ból pleców i kolan. Istnieje spora szansa, że badanie metodą rezonansu magnetycznego wykaże uszkodzenia chrząstki, przemieszczone dyski lub dyskopatię.

Jednak większość z tych anomalii nie stanowi przyczyny bólu. Podobnie jak w przypadku kamieni żółciowych u osób, które nie skarżą się na ból kolan i pleców, również diagnozuje się uszkodzenia chrząstki i dyskopatię.

Jeśli dokładnie zbadać układ sercowo-naczyniowy osoby z chorym sercem, z pewnością znajdzie się w nim tętniaki, zakrzepowe zapalenie żył, zator w aorcie, nogach, płucach...

Czy należy brać leki lub operować? Po dokonaniu „odkrycia” podjęcie decyzji jest bardzo trudne zarówno dla pacjenta, jak i dla lekarza.

Nieodparta chęć podjęcia jakiegoś działania

Jedno jest pewne – jeśli pacjent nie zrobi nic, a problem rozwinie się w niepożądanym kierunku, lekarz będzie miał ogromne wyrzuty sumienia, może nawet zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej i stracić prawo do wykonywania zawodu.

Natomiast pacjent będzie żył, mając nad sobą „miecz Damoklesa”.

Dla bezpieczeństwa i jedna, i druga strona w miarę możliwości na ogół podejmuje działania zapobiegawcze, a przynajmniej wykona dodatkowe badania, które zwiększają ryzyko wykrycia kolejnych, do tej pory ignorowanych problemów zdrowotnych.

To błędne koło w dużym stopniu tłumaczy, dlaczego szpitale tak bardzo i tak szybko się rozrastają, podobnie jak kolejki w poczekalniach, koszty związane z opieką zdrowotną, a także liczba osób, które biorą leki codziennie i uważają się za chore.

Zaczekaj na pojawienie się objawów, zanim pójdziesz na konsultację

Według dra Gilberta Welcha, specjalisty rangi międzynarodowej ds. wykrywania chorób i profesora w Dartmouth Institute for Health Policy and Clinical Practice (USA).

„Dawniej ludzie szli do lekarza tylko wtedy, kiedy czuli się naprawdę źle, czekali, aż pojawią się objawy.

Jednak wzorce uległy zmianie. Wczesne diagnozowanie stało się głównym celem systemu opieki zdrowotnej.

Ogólne przekonanie mówi, że wczesne wykrywanie pozwala na lepsze leczenie.

W niektórych przypadkach to stwierdzenie może się okazać prawdziwe. Jednak warto też spojrzeć na drugą stronę medalu – zbyt intensywna diagnostyka może zamienić ludzi o dobrym zdrowiu w osoby chore. Badania diagnostyczne często prowadzą do podjęcia leczenia i to leczenia problemów, które nie są poważne lub które w ogóle problemami nie są. Co więcej, niepotrzebne leczenie może okazać się bardziej brzemienne w skutki niż sama choroba. (...)

Wczesne diagnozowanie stało się synonimem medycyny zapobiegawczej, którą uważa się za coś dobrego z natury, a co za tym idzie, wczesne wykrywanie chorób też postrzega jako dobre.

W rzeczywistości wczesna diagnostyka nie ma nic wspólnego z zapobieganiem, ponieważ jej jedynym celem jest wykrycie choroby, a nie jej leczenie. Jej zadaniem jest wykrywanie anomalii w początkowym stadium tak, żeby można było zapobiec konsekwencjom ich rozwoju, a przecież wiele z tych anomalii nigdy nie pociągnie za sobą żadnych konsekwencji!”3

Wczesna diagnostyka prowadzi więc do sytuacji, w której miliony osób, które uważają się za chore, poddają się rozmaitym badaniom i medycznym interwencjom zupełnie bez potrzeby.

Dr H. Gilbert Welch dodaje:

„Tak jak mówiła moja babcia, kiedy byłem mały: prawdziwe zapobieganie polega na niepaleniu, jedzeniu zupy i warzyw, spędzaniu czasu na świeżym powietrzu (z podprogową wiadomością: uprawiaj sport i pozbądź się wszelkich napięć). Po prostu żyj zdrowo”.

To najlepsze, co możemy zrobić.

Zdrowia życzę, Jean-Marc Dupuis

PS Jeśli myślisz, że te informacje mogą zainteresować kogoś znajomego, śmiało mu je prześlij.

Artykuł pochodzi z newslettera Poczta Zdrowia, przekazującego najnowsze, potwierdzone badaniami naukowymi, informacje o naturalnych metodach leczenia i zapobiegania chorobom. Można go  bezpłatnie  zaprenumerować na stronie www.PocztaZdrowia.pl

Źródła:

1) W.A. Sakr, D.J. Grignon, G.P. Hass et collab., Age and Racial Distribution of Prostatic Intraepithelial Neoplasia, European Urology, 30 (1996): 138-144.

2) W.J. Mooi et D.S. Peeper, Oncogene-induced Cell Senescence – Halting ont the Road to Cancer, New England Journal of Medicine, 355 (2006): 1037-1046; J. Folkman et R. Kalluri, Cancer without Disease, Nature, 427 (2004): 787; M. Serrano, Cancer Regression by Senescence.

3) H. Gilbert Welch, Overdiagnosed: Making People Sick in the Pursuit of Health, janvier 2012.

Dodaj swój komentarz

Komentarzy: 0

Art

Gdyby zabrać ze sobą na bezludną wyspę tylko jedną roślinę...

01.08.2016
Gdyby zabrać ze sobą na bezludną wyspę tylko jedną roślinę...

Gdybym miał zabrać ze sobą na bezludną wyspę tylko jedną roślinę... Byłby nią łopian.

Z pewnością dobrze znasz tę roślinę z małymi okrągłymi rzepami, które przyczepiają się do włosów, sierści zwierząt i ubrań. Dzieci uwielbiają się nimi rzucać.

 W 1941 roku Szwajcar George de Mestral wymyślił velcro, materiał popularnie zwany rzepem, po tym, jak pewnego razu spędził cały wieczór, wyjmując kulki łopianu, które podczas zabawy na świeżym powietrzu wczepiły się w jego sweter oraz w sierść jego psa. Nazwa jest połączeniem francuskich słów „velours” (welur) i „crochet” (haczyk) i składa się z części wyposażonej w malutkie haczyki i części wykonanej z miękkiego materiału1.

Na ogół łopian uważa się za chwast i często zwalcza Roundupem lub wypala za pomocą ognia.

Mamy do czynienia z jednym (z wielu) przypadków niesprawiedliwego osądu. Łopian stanowi klasyczny przykład rośliny o leczniczych i kulinarnych zastosowaniach, która rośnie dziko, ale z pewnością nie jest chwastem.

Idealna roślina do zabrania na bezludną wyspę

Łopian zabrałbym ze sobą na bezludną wyspę, gdyż jest on mało wymagającą rośliną.

Rozmnaża się samoistnie na nieużytkach. Stąd też nazywa się go czasem rośliną pionierską, gdyż wystarczy rozsypać nasiona pod wiatr, a łopian sam znajdzie sposób, żeby się rozrastać.

Znajduje on zastosowanie w medycynie i można go jeść. Wrócę do tego nieco później.

Zanim przejdę do omawiania aspektów medycznych i kulinarnych, pragnąłbym zwrócić uwagę, że łopian ma mnóstwo innych zastosowań. Jego ogromne liście mogą służyć jako parasol chroniący przed słońcem i deszczem.

Jego liście można suszyć i palić, co na bezludnej wyspie może stanowić jedną z niewielu dostępnych form rozrywki.

Łopian – miniapteczka

Łopian sprzedaje się głównie jako środek upiększający i poprawiający kondycję skóry, a zwłaszcza jako środek przeciwko trądzikowi i pryszczom.

Sprawdza się także jako wyjątkowo skuteczny preparat na obolałe stawy. Świeżo zerwanymi liśćmi w formie maści okłada się spuchnięte stawy oraz miejsca objęte ostrym zapaleniem stawów2.

W medycynie wschodniej łopian często stosuje się przy zapaleniu wyrostka robaczkowego – w takim przypadku należy pić pół szklanki soku z łopianu dziennie.

Aby zwalczać anemię, z łopianu przyrządza się danie zwane kinpirą (w dosłownym znaczeniu „płaskie szlachetne kawałki”). Potrawę tę przygotowuje się, smażąc na patelni pokrojone w paski świeże korzenie łopianu. Kawałki te podsmaża się przez 2–3 minuty na oleju, dodaje nieco wody i gotuje aż do momentu, kiedy staną się miękkie. Następnie dodaje się odrobinę sosu tamaryndowego i pozostawia na ogniu, aż do zupełnego wyparowania płynu.

Wywar z nasion łopianu (10–20 g na filiżankę wody) łagodzi skurcze żołądka.

Papkę z łopianu aplikuje się na skórę po ukąszeniu przez komary lub żmiję.

Działanie łopianu jest niezawodne w zetknięciu z czyrakami, egzemą, grzybicą i strupami – papkę z rośliny należy nakładać bezpośrednio na objęte chorobą obszary skóry.

Macerowane w oliwie z oliwek liście przyspieszą zabliźnianie wrzodów i ran. Jego skuteczność można podwoić, pijąc silnie skoncentrowane wyciągi z rośliny, które oczyszczają organizm od wewnątrz.

Łopian ma działanie moczopędne, a zatem pomaga w usuwaniu toksyn. Stąd też nazywa się go rośliną oczyszczającą3.

Ile osób łopian uratował od klęski głodu?

Mimo że często się o tym zapomina, dawniej łopian jedzono na wsi w dużych ilościach.

Młode świeżo wyrwane z ziemi pędy spożywa się na surowo. Wystarczy je obrać, żeby usunąć część o gorzkim posmaku.

Podobnie postępuje się z bardzo młodymi liśćmi. Można je ugotować lub poddać fermentacji tak jak kiszoną kapustę, aby zakonserwować je na dłużej.

Rdzeń okazałych łodyg, a także żyłkowane liście je się po ugotowaniu.

Łopian ma duże, mięsiste korzenie, które można spożywać jak warzywo albo palić i używać jako ekwiwalent kawy.

W Japonii opracowano bardziej wysublimowany sposób serwowania różnych słodszych i bardziej miękkich odmian łopianu – podaje się je z warzywami takimi jak marchewka, pasternak i salsefia.

Ciężko byłoby znaleźć roślinę o większej ilości zastosowań w medycynie i kuchni niż łopian.

Kiedy widzę łopian podczas spacerów, zawsze myślę o zadziwiającym geniuszu, jakiego trzeba było do stworzenia tej wszechstronnej rośliny. Mówi się, że to „naturalna selekcja” gatunku i że ewolucja dokonuje się sama.

Jeśli dobrze rozumiem, powstanie takiej rośliny jest zatem dziełem przypadku. Łopian mógłby równie dobrze nie służyć człowiekowi do niczego... A tymczasem służy dosłownie do wszystkiego! Czyż to nie zadziwiające?!

Zdrowia życzę, Jean-Marc Dupuis

Artykuł pochodzi z newslettera Poczta Zdrowia, przekazującego najnowsze, potwierdzone badaniami naukowymi, informacje o naturalnych metodach leczenia i zapobiegania chorobom. Można go  bezpłatnie  zaprenumerować na stronie www.PocztaZdrowia.pl

Źródła:

1) Wikipédia, George de Mestral
2) Źródło do tego fragmentu: http://www.passeportsante.net/fr/Solutions/HerbierMedicinal/ Plante.aspx?doc=bardane_hm a także L’herbier oublié Bernard Bertrand, wydawnictwo Plume de Carotte.
3) http://www.passeportsante.net/fr/Solutions/HerbierMedicinal /Plante.aspx?doc=bardane_hm

Dodaj swój komentarz

Komentarzy: 0

Strefa lekarza Zaloguj się Zarejestruj się