Art

Olej Inca-Inchi

06.01.2015
Olej Inca-Inchi

Pochodzący z Peru olej Inca Inchi używany jest tam od wieków. Dzięki wyjątkowo wysokiej zawartości nienasyconych kwasów tłuszczowych ma wyjątkowe właściwości, które warto wykorzystać w codziennej pielęgnacji. Naturalne oleje w czystej postaci działają najbardziej efektywnie, były w takiej formie używane przez wieki. Zawierają wiele witamin i minerałów, które czerpią także z otoczenia. Dlatego najlepsze oleje to te najmniej przetworzone, tłoczone na zimno i nierafinowane.

 

Olej Inca Inchi pozyskiwany jest z orzechów peruwiańskiej rośliny Sacha Inchi. Jest to jedna z najbardziej wartościowych roślin oleistych, zawiera cenne kwasy tłuszczowe - Omega-3 alfa-linolenowy i Omega-6 linolowy oraz proteiny

 

Właściwości oleju Inca Inchi

Zastosowanie w kosmetyce oleju Inca Inchi jest bardzo szerokie. Regeneruje on skórę, włosy oraz paznokcie, odbudowuje uszkodzone tkanki, zwiększa ich elastyczność i pobudza odbudowę kolagenu.

Dzięki dużej zawartości witaminy A oraz E, które są silnymi antyoksydantami, ale też naturalnymi konserwantami, olej długo zachowuje swoje właściwości i nie psuje się. Może być przechowywany bez konserwantów w temperaturze do 26°C przez około 24 miesiące. Olej Inca inchi można spotkać w kosmetykach przeciwstarzeniowych, regenerujących oraz ułatwiających gojenie. Najlepszy jest jednak ten w czystej postaci.

 

Zastosowanie oleju Inca Inchi:

- uelastycznia skórę, dzięki regeneracji kolagenu, pomaga zmniejszać rozstępy i nadaje się do stosowania przez kobiety w ciąży,

- jest idealny do masażu całego ciała oraz twarzy, przyspiesza odnowę skóry, działa odmładzająco i przeciwzmarszczkowo,

- wyrównuje koloryt skóry, pomaga pozbyć się przebarwień i świeżych blizn. Zaleca się go także przy łojotokowym zapaleniu skóry,

- wspomaga regenerację i odżywia przesuszoną skórę, przynosi ulgę przesuszonej skórze zimą, oraz latem kiedy jest podrażniona przez promieniowanie UV,

- nawilża i odżywia przesuszone włosy, oraz skórę głowy.

 

Inca Inchi Active Oil jest w 100% produktem naturalnym i jest całkowicie bezpieczny.

Mimo tłustej konsystencji szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy na skórze. Warto okazjonalnie lub na stałe wprowadzić go do swojej pielęgnacji.

Autorka: Daria Występek

 

 

 

 

 

Dodaj swój komentarz

Komentarzy: 0

Art

Jak obdarzać dotykiem i jak go przyjmować

05.01.2015
Jak obdarzać dotykiem i jak go przyjmować

Dotyk - mój ulubiony zmysł, który wciąż na nowo obłaskawiam i rozwijam z rozkoszą. Umożliwia mi doświadczanie świata za pomocą całego ciała. Zachęca do pogłębiania otwartości na smakowanie życia przez skórę.

I od razu migawki przed oczami i włącza się pamięć ciała i odczuwanie - niecały rok temu, wiosną, prowadzę samochód, jestem w kilkugodzinnej podróży. Otwarte okno, wiatr pieści moje włosy i muska skórę na szyi. Zmieniam biegi i wtedy ciepłe promienie słońca dotykają skórę mojej dłoni. Całą mnie przenika dreszcz rozkoszy, a z oczu płyną mi łzy. Jestem w błogości, radości i wdzięczności dla mojego ciała, że tak pięknie i mocno odczuwa!

Ciepło pieszczot

Jedno z najwcześniejszych wspomnień, związanych z dotykiem łączy się z historią pewnej letniej burzy, podczas wakacji spędzanych u babci. Najpierw, że najpierw był taniec w kroplach ulewnego deszczu. I jeszcze mocnej pamiętam, jak ślizgałam się, smarowałam, prawie tarzałam z rozmokłej, gliniastej ziemi. Miękki dotyk ciepłej gliny na skórze, w której się zatapiam. Oddawałam się temu doświadczeniu z pasją. Podobno kiedy nastawał czas burzy, moja mama poszukiwała mnie w okolicznych kałużach.

A potem dotyk i pieszczota mężczyzny – pierwszego „prawdziwego” chłopaka. Moje ciało przyjmowało i dawało rozkosz. Pamiętam całym ciałem, jak to było odczuwać, dostawać tyle ciepła, pieszczoty, przyjemności – a to wszystko w poczuciu totalnej niewinności.

Potem dotyk na całe lata gdzieś się wytłumił, wyciszył, schował. Przypominał mi o sobie czasami, kiedy dotykałam tkanin – odzywał się aksamitnie pluszem, szeleścił taftą, czy też chłodził delikatnością jedwabiu. Dopominał się o uwagę, gdy przesypywałam piasek między palcami dłoni. Dawał sygnały tarmosząc moje włosy wiatrem. Jednak nie byłam z nim w bliskim kontakcie.

Moc w dłoni

Drugie życie dotyku wniosło doświadczenie bycia masowaną, a niedługo potem nauka i praktyka masażu lomi lomi nui. Spotkałam się tutaj z pytaniami i odczuciami – na ile potrafię i chcę dawać dotyk, już nie tylko moją dłonią, ale wręcz całym przedramieniem? Kiedy masuję, obdarzam dotykiem i równocześnie go dostaję – w jaki sposób przejawia się moja intencja w takim momencie? To było spotkanie z mocą dotyku. I piękna lekcja pokory i uważności dla każdego ciała, które oddawało się moim dłoniom.

Taniec i ruch to jeden z moich ulubionych sposobów przekazywania i przyjmowania dotyku. Jeszcze wspanialszą okazała się praktyka tantry – moje rozwibrowane ciało przyjmowało i przyjmuje wciąż więcej i więcej. To się nie kończy. Z tego poczucia nakarmienia rodzi się coraz większa potrzeba, by dawać i dzielić się dotykiem z innymi ludźmi, nie tylko z tymi najbliższymi. Tak, to prawda, kiedy moje ciało czuje i odbiera więcej, bardziej czuję też te tak zwane „trudne” emocje, czy „negatywne” odczucia. Jednak za żadne skarby nie oddałabym tego, że czuję odczuwam całym ciałem wciąż mocniej i bardziej.

Błogostany

Wspaniałym odkryciem i możliwością pogłębiania sztuki dzielenia się dotykiem stały się dla mnie Cuddle Party, czyli Party Przytulankowe, które „przywiózł” do Polski Andrew Barnes. To pomysł doskonały w swojej prostocie – bycie z innymi ludźmi w dotyku i przytulaniu, w pełnej bezpieczeństwa atmosferze, którą współtworzymy. Uświadomienie sobie, jak ważna jest intencja dawania i przyjmowania dotyku i zadbanie o własne granice. I szybka pojawiła się we mnie decyzja, by taką możliwość przekazywać dalej i dzielić się nią z innymi. Lubię być w przepływie „dotykowym” nie tylko z najbliższymi mi osobami. I za każdym razem, kiedy uczestniczę w wieczorze przytulania czy współprowadzę go, czuję jak pod wpływem dotyku i przytulania błogość rozpuszcza całe me ciało.

Autorka: Izabela Cisek - COACHERKA CIAŁA, nauczycielka SENSualnej SEKSualności, trenerka rozwoju osobistego w obszarze relacji intymnych. Dziennikarka i redaktorka zafascynowana rozwojem.

E-Magazyn Endorfina, Tekst pochodzi ze współpracującego serwisu: http://www.dojrzewalnia.pl/endorfina

Dodaj swój komentarz

Komentarzy: 0

Art

Jestem seksualna, czyli pełna życia

03.01.2015
Jestem seksualna, czyli pełna życia

Jestem seksualna niezależnie od tego, czy jestem w związku. Moja seksualność jest ze mną zawsze, niezależnie od ilości osób w tym samym pokoju. I nie tylko w tych momentach, kiedy na horyzoncie pojawia się interesujący mężczyzna. Czuję ją, kiedy tkanina jedwabnej sukienki pieści moje biodra. Gdy morskie fale flirtują z moim nagim ciałem. Esej Izabeli Cisek.   Jestem seksualna niezależnie od tego, czy jestem w związku. Moja seksualność jest ze mną zawsze, niezależnie od ilości osób w tym samym pokoju. I nie tylko w tych momentach, kiedy na horyzoncie pojawia się interesujący mężczyzna. Czuję ją, kiedy tkanina jedwabnej sukienki pieści moje biodra. Gdy morskie fale flirtują z moim nagim ciałem. W momencie zlizywania z mojej dłoni słodkiego soku koloru krwi, wyciekającego z malin. Gdy czuję pożądanie i podniecenie z tego tylko prostego powodu, że jestem żywa, pulsująca i soczysta.   Dzielę się moją seksualnością z kimś, kto staje się dla mnie ważny. Jednak nie mam oczekiwania, że to on będzie wiedział lepiej niż ja, co ja lubię, czy co mnie podnieca. Dlatego sama dbam o to, by umieć z wprawą poruszać się po wklęsłych i wypukłych, suchych i wilgotnych terenach mojego ciała. Choć nie ukrywam, że to naprawdę rozkoszne, gdy czuły i dociekliwy kochanek z uważnością przeprowadza swoją własną ekspedycję badawczą.   Jednak nie zawsze tak było. Pamiętam dobrze czasy, kiedy od pasa w dół nie czułam NIC. Moje biodra były usztywnione, choć ciało zawsze miałam elastyczne. Siedziałem i chodziłam z mocno ściśniętymi udami. I choć lubiłam kontakty damsko-męskie, przez lata były one, delikatnie rzec ujmując, mało satysfakcjonujące. Bolesne. Trudne. Na zaciśnięciu. Bez kontaktu z samą sobą, czy zaklętą w ciele kobiecością. Bez radości, lekkości i zabawy – ona kiedyś nijak nie kojarzyła mi się z seksualnością.   Wszystko zmieniło się, dzięki pracy nad sobą poprzez ciało. To ono od razu poprowadziło mnie tam, gdzie potrzebowało, najpierw poprzez naukę hawajskiego masażu, potem lekcje otwierającego biodra tańca brzucha, doświadczenia ze świadomymi formami tańca i ruchu, aż do tantry.   I to był w pewnym sensie kres poszukiwań i zarazem początek nowego. Dzięki tantrze, która wielu osobom kojarzy się wybitnie z seksem, a oznacza szerzej rozumianą pracę z energią seksualną czyli siłą życiową, obrałam kurs na nową siebie. Tantra to dla mnie ścieżka rozwoju i przemiany, która uznaje seksualność za ważną, wręcz niezbędną sferę do poszerzania świadomości i umożliwiającą duchową przemianę. Uświęcony seks. Intymność wyniesiona do rangi sztuki. To balsam na zranienia kobiecych wagin i skuteczny „otwieracz” męskich serc. Przestrzeń na spotkanie się z kobiecością i męskością w sobie, a także w innych kobietach i mężczyznach, w których można się przeglądać jak lustrze. Możliwość zakosztowania bliskości, a nawet intymności w bezpieczniej atmosferze. Całe moje ciało pokochało pracę z tą energią. Poczułam wielki szacunek dla kobiet i mężczyzn, kobiecości i męskości. Cieszę się akceptacją ciała - mojego i tych, które mogę podziwiać w ich różnorodności.   Mam wielką… słabość do energii seksualnej. To prawda, jestem dziedzicznie obciążona, bo moja góralska część rodziny jest, można by rzec, gorącej krwi. Babcia Helena, licząca sobie dziś 88 lat, jeszcze kilka lat temu na weselach brała się pod boki i śpiewała:   Felusiu, Felusiu Nie róbże mi krzywdy Ty na mnie wychodzisz Ja na Ciebie nigdy Oj dana, oj dana…. Dla pikanterii dodam, że wspomnianym Feliksem był mój ukochany Dziadek, a piosenki wyśpiewywała Babcia w wiejskim domu ludowym tuż obok kościoła już wiele, wiele lat temu. Bardzo szanuję seksualną i zarazem życiową siłę, która może przejawiać się na różne sposoby i we wszystkich aktach stwarzania - a więc każdego dnia. Hołubię ją, co nie znaczy, że chodzę ulicami i dyszę. Jestem wrażliwa na to, kiedy się pojawia między ludźmi, a może bardziej - gdy ludzie choć trochę pozwalają sobie na to. Tworzę dla niej przestrzeń, kiedy się urzeczywistnia. Moja praktyka to: nie tłumić, nie tłamsić, nie zamykać, lecz pozwalać energii choć trochę się ujawnić. Umiejętnie zastosowany wentyl zazwyczaj sprawia, że napięcie w pomieszczeniu spada i wszystkim robi się milej i cieplej. No, może jednak nie wszystkim. Przyznaję, że często ludzie różnie reagują na tę urzeczywistnioną energię. To się nazywa ryzyko!   Bo w naszym totalnie roznegliżowanym, pełnym półnagich ciał, reklamujących, co tylko się da, świecie, świadoma siebie seksualność ulokowana jest w podziemiach. Nieuznawana przez religię, przyjęta przez kulturę w wypaczony sposób, zepchnięta do zbiorowego Cienia, próbuje znaleźć sobie ujście - w nadużyciach, przemocy, perwersjach. Nic dziwnego, że wiele kobiet i mężczyzn nosi w sobie seksualne zranienia, lęki, wstyd.   Uważam, że wszystko jest w naszych… hmm, rękach. Możemy odkrywać i uzdrawiać swoją seksualność. To proces wymagający wielkiej uważności i delikatności, domagający się innego tempa dla każdej osoby, indywidualnie wypracowanych zasad i świadomie wytyczonych granic. Mocno wierzę, że im więcej kobiet i mężczyzn będzie pracować nad swoją energią seksualną, tym bardziej wszyscy będziemy mieć szansę cieszyć się nią i czerpać z niej siłę. Obejmuję tę piękną energię z wdzięcznością - za dar życia, za piękne spotkania z mężczyznami o otwartych sercach, za ekstazę i błogość. Oraz za ogrom sił do twórczych działań, którymi moja seksualność mnie zasila.   P.S. Kilka dni po napisaniu tego tekstu spotkałam się przy stole podczas uroczystej kolacji z moją Babcią Heleną. Sypała dowcipami, także tymi z podtekstem seksualnym i na koniec wypowiedziała jedno frapujące zdanie: „Kobieta to koryto miodu niewylizanego.” Na moje pytanie, skąd te słowa, odparła: „Ze mnie!”.   Autorka: Izabela Cisek - COACHERKA CIAŁA, nauczycielka SENSualnej SEKSualności, trenerka rozwoju osobistego w obszarze relacji intymnych. Dziennikarka i redaktorka zafascynowana rozwojem. E-Magazyn Endorfina, Tekst pochodzi ze współpracującego serwisu: http://www.dojrzewalnia.pl/endorfina

Dodaj swój komentarz

Komentarzy: 0

Strefa lekarza Zaloguj się Zarejestruj się