Art

Problemy zdrowotne w podróży

08.08.2016
Problemy zdrowotne w podróży

JET LAG

Zespół nagłej zmiany strefy czasowej - jet lag. Jest to udręka dla wielu podróżnych, którzy przelatują przez różne strefy czasowe. Objawy są uzależnione od liczby stref czasowych oraz kierunku podróży. Podróż w kierunku na wschód (kierunek, który skraca dobę) jest gorzej znoszona od podróży w kierunku zachodnim, który wydłuża cykl dobowy.

Oprócz zaburzeń snu może pojawić się złe samopoczucie, brak koncentracji, ból głowy, zaburzenia żołądkowo-jelitowe. Aby złagodzić objawy należy dobrze wypocząć i wyspać się przed podróżą. Zaleca się odpowiednio nawodnić organizm (powinniśmy zrezygnować z alkoholu i kofeiny ze względu na ich właściwości odwadniające) i spożywać posiłki z wysoką zawartością białka. 

PRZEGRZANIE ORGANIZMU, UDAR CIEPLNY

Dotyka dość często turystów podróżujących w upalne miejsca. Niezachowanie środków ostrożności, nadmierne eksponowanie ciała na promienie słoneczne sprawia, że dochodzi do przegrzania organizmu.

Objawami są: bardzo wysoka gorączka, dreszcze, nudności, wymioty, poparzenia I i II stopnia, sucha, gorąca, pokryta bąblami skóra, zaburzenia psychiczne, utrata przytomności. Jeżeli zauważymy u siebie takie symptomy należy jak najszybciej skonsultować się z lekarzem.

Aby uniknąć nieprzyjemności należy wystrzegać się słońca podczas jego największej aktywności w godz. 11 a 15, stosować kremy z ochronnym filtrem UV, nakrycie głowy, regularnie nawadniać organizm. 

ZAKRZEPICA WYWOŁANA PODRÓŻĄ

Jest to groźna choroba, która nieleczona może prowadzić do śmierci. Podczas długich godzin lotu spędzonych w pozycji siedzącej może dojść do powstania zakrzepu. Skrzepy powstałe w żyłach kończyn dolnych mogą zawędrować do płuc tworząc zator.

Jeżeli zauważymy opuchnięcie nóg, bóle łydki podczas zginania, zaczerwienienie skóry powinniśmy zgłosić się do lekarza. Aby zminimalizować ryzyko w dniu wyjazdu należy nawadniać organizm, nie zażywać leków uspokajających ani nasennych, nałożyć luźną odzież. 

Dodaj swój komentarz

Komentarzy: 0

Art

Czy jedna trzecia Twoich brwi się przerzedziła?

07.08.2016
Czy jedna trzecia Twoich brwi się przerzedziła?

Utrata jednej trzeciej brwi po zewnętrznej stronie twarzy jest klasyczną oznaką niedoczynności tarczycy.

Jeśli dokuczają Ci utrzymujące się objawy takie jak zmęczenie, marznięcie, depresja, zaburzenia snu i apetytu, a Twoje brwi wyłysiały w zewnętrznej ich części, to prawdopodobnie brakuje Ci hormonów tarczycy.

Rozwiązanie jest bardzo proste: zażywać hormony tarczycy, które, zapewniam Cię od razu, są jak najbardziej naturalną substancją.

Strzeż się analiz krwi

Dawniej lekarze diagnozowali niedoczynność tarczycy (brak hormonów tarczycy), badając pacjenta.

To Eugène Hertoghe, pradziadek dr. Thierrego Hertoghe’a, o którym czasem wspominam, zaobserwował, że utrata zewnętrznej jednej trzeciej brwi jest objawem niedoczynności tarczycy. Nazywa się to nawet „objawem Hertoghe’a”.

Od czasów wynalezienia sposobu, jak badać krew, żeby sprawdzić poziom hormonów tarczycy, w latach 40. ubiegłego wieku lekarze prawie nie uwzględniają objawów klinicznych niedoczynności tarczycy. Diagnozują to schorzenie w oparciu o skalę wyników krwi podawaną przez laboratoria.

Jeśli Twój poziom hormonów we krwi uważa się za „normalny”, prawdopodobnie nie będziesz leczony, nawet jeśli masz wszystkie objawy niedoczynności tarczycy.

Inne zagrożenie: nawet jeśli lekarz podejmie leczenie, celem będzie osiągnięcie pewnego poziomu TSH albo T4, dwóch substancji zwyczajowo oznaczanych w przypadku niedoczynności tarczycy. Jeśli poziom obu hormonów znajdzie się w widełkach normy, potraktowany zostaniesz jak „uzdrowiony”, nawet jeśli objawy się utrzymują!

Taka sytuacja jest nie do zaakceptowania dla pacjentów.

Z medycznego punktu widzenia, zwykłe pobranie krwi nie wystarczy, by stwierdzić, czy masz „zbyt dużo” czy „za mało” hormonów tarczycy.

W rzeczywistości bowiem „norma” jest tak różna dla różnych osób, że nic nie wynika z odczytania samej wartości. To tak, jakbyś poszedł do lekarza zmierzyć sobie włosy, żeby wiedzieć, czy są właściwej długości! Lekarz nie ma najmniejszego pojęcia, bo to od Ciebie zależy, czy włosy są wystarczająco długie.

Kliniczne objawy niedoczynności tarczycy

By zdiagnozować niedoczynność tarczycy, można więc przyjrzeć się swoim brwiom. Ale ważne jest też, by wiedzieć, jak się czujesz.

...Jeśli wiecznie Ci zimno,

...jeśli musisz ze sobą walczyć, żeby wstać rano z łóżka,

...jeśli Twoja skóra jest tak sucha , że wygląda jakby składała się z łusek,

...jeśli Twoja cera jest blada, a włosy suche i łamliwe,

...jeśli dokuczają Ci zaburzenia snu i apetytu, a oprócz tego

...pojawiają się jeszcze inne objawy (obniżony nastrój, obniżone libido, zaparcia).

Oczywiście nikt nie cierpi na wszystkie te objawy naraz. To byłoby zbyt proste. Lekarz powinien się zdać na swój instynkt, zdiagnozować całość.

Ja mam oryginalny sposób diagnozowania niedoczynności tarczycy. Jest on następujący: jeśli od dawna już czytasz Pocztę Zdrowia, jeśli na pamięć już znasz moją śpiewkę na temat żywienia, uprawiania sportu, snu, nastroju, witaminy D i omega-3, ale nie udaje Ci się zastosować moich rad w praktyce, z pewnością masz niedobór hormonów tarczycy.

To bardzo proste.

Gdyż niedobór hormonów tarczycy Cię niszczy. Wiesz, że powinieneś być aktywny, ale nie możesz.

Na przykład: sport.

Osoby z niedoborem hormonów tarczycy często myślą, że to normalne, że trzeba się zmuszać do uprawiania sportu. W najlepszym razie mówią sobie, że sport jest przyjemny... kiedy już jest po wszystkim i stoją pod ciepłym prysznicem po wysiłku.

Ale to nieprawda: dla wielu osób (u których poziom hormonów tarczycy jest prawidłowy), wyjście, pozostawanie na świeżym powietrzu, podskakiwanie, gra w piłkę to nie obowiązek: to przyjemność, a nawet potrzeba! Ciepły prysznic na koniec to tylko wisienka na torcie.

Wyobraź sobie życie z właściwym poziomem hormonów tarczycy...

Osoby, u których hormony tarczycy są na właściwym poziomie, nie mogą się doczekać, kiedy założą sportowe obuwie i zaczną napinać mięśnie.

Stadion, kort tenisowy, basen czy tor do crossu to dla nich synonimy szczęścia, intensywnego życia i euforii. Zmuś takiego do pozostania w łóżku przez cały dzień albo na kanapie przez weekend – zamieni się w ryczącego lwa w klatce. Nie daj mu wyjść na zewnątrz – wpadnie w depresję!

Tacy są rowerzyści, których mijasz samochodem w niedzielę. Ubrani w obcisłe i fluorescencyjne stroje, aerodynamiczne kaski i okularki, z wydepilowanymi, wypakowanymi mięśniami łydkami, nie myśl, że się zmuszają: wręcz przeciwnie – energia z nich bucha!

Takie są grupy radosnych nastolatków wychodzących na narty, z plecakami i wielkimi butami, gdy za oknem śnieg, wiatr, szron, a Twoim jedynym pragnieniem jest się otulić i pozostać wewnątrz. Tacy są piłkarze biegający wieczorami po boisku, w deszczu, w świetle reflektorów; tacy są górscy wędrowcy, którzy wejdą na każdy szczyt, skalisty bądź oblodzony, dla przyjemności późniejszego powrotu do miejsca startu w dolinie... wymęczeni i z bąblami na stopach.

Jaka tajemnicza siła ich przyciąga, zmuszając do wyjścia z domu i podejmowania ciągle nowych wyzwań sportowych? Częściowo odpowiadają za to hormony tarczycy.

Bez hormonów tarczycy życie jest ciężkie

Brak hormonów tarczycy szkodzi na sen: jesteś zmęczony... ale nie jesteś w stanie zapaść w regenerujący sen.

Nie masz ani ochoty ani przyjemności, by widzieć, wąchać i smakować jedzenie. Jesz wielkimi kęsami, rzadko zauroczony jedzeniem, które wydaje się, jakby pączkowało na stole. Z niechęcią myślisz, że na Twoim talerzu ciągle jeszcze jest pełno, a Ty już w siebie nic nie wciśniesz. A potem – czas na... obżarstwo słodyczami.

Rano tkwisz pod kołdrą jak ślimak, sparaliżowany na samą myśl o liczbie zadań, które Cię czekają.

Takie samo cierpienie, tak samo ciężko jest w toalecie: zdecydowanie, jelito się rozleniwia, kiszki blokują, blokuje się tak naprawdę wszystko...

W takich warunkach czytanie w kółko w Poczcie Zdrowia, że powinno się wyjść, pobiegać, pójść na spacer, ugotować sobie i dobrze się wyspać, żeby ułatwić organizmowi powrót do zdrowia i zapobiec chorobom, niczemu nie służy. Z moich porad na poważnie traktujesz jedynie te, które mówią o zażyciu takiej czy innej tabletki, pigułki czy granulek, o użyciu takiego czy innego naparu czy olejku aromatycznego. Ewentualnie jeszcze te, żeby pójść do sauny, na masaż albo położyć się na leżaku na słońcu...

Ale oczywiście zbyt pięknie by było, gdyby te ostatnie zalecenia (zresztą świetne!) wystarczyły same w sobie.

Są tylko uzupełnieniem. Zdrowe, szczęśliwe i spełnione życie zaczyna się od zdrowego trybu życia, a to zakłada, wybacz, że jeszcze raz to powtórzę, zdrowe jedzenie, uruchomienie ciała i umysłu oraz dobry odpoczynek.

Dobra wiadomość jest taka, że wszystko to staje się proste, a nawet łatwe, kiedy Twoje hormony tarczycy znajdą się na prawidłowym poziomie – a to nic skomplikowanego.

Dlaczego niedoczynność tarczycy jest niewłaściwie leczona?

Przywrócenie właściwego poziomu hormonów tarczycy nie jest bardzo skomplikowane, jest jednak trochę złożone.

Wymaga czasu, refleksji i czegoś zdecydowanie więcej niż zwykłe pobranie krwi. I dlatego najlepiej, byś sam zrozumiał, jak działa Twoja tarczyca i jak sobie poradzić z ewentualnymi problemami. To najlepszy sposób, by potem konstruktywnie współpracować z lekarzem.

Uwaga, następne akapity wymagają koncentracji. Być może dobrze będzie przeczytać je dwukrotnie.

O tarczycy krótko i zwięźle

Tarczyca to gruczoł w kształcie motyla, który znajduje się w szyi. Wytwarza hormony tarczycy, z których najważniejsza jest tyroksyna, czyli hormon T4.

Działanie tarczycy, polegające na wytwarzaniu hormonu T4, kontroluje gruczoł wielkości orzecha laskowego, znajdujący się wewnątrz mózgu. Gruczoł ten to przysadka mózgowa (gruczoł przysadkowy).

Kiedy poziom hormonów tarczycy we krwi jest niewystarczający, przysadka mózgowa wytwarza hormon, który stymuluje tarczycę, podwyższając produkcję T4. Z tego powodu, hormon ten jest zwany TSH, z ang. Thyroid Stimulating Hormone.

Im więcej Ci brakuje hormonów tarczycy, tym więcej TSH jest wytwarzane w przysadce mózgowej, by „z bata” potraktować tarczycę. A ponieważ dużo łatwiej zbadać poziom TSH we krwi niż poziom hormonów tarczycy, lekarze przyzwyczaili się diagnozować ewentualną niedoczynność tarczycy bezpośrednio na podstawie poziomu TSH we krwi.

Poziom TSH nie jest dobrym wskaźnikiem

Średni poziom TSH w populacji wynosi 1,3–1,5 mUI/L, zaś lekarze uważają ogólnie, że niedoczynność tarczycy występuje, gdy poziom TSH przekracza 5,5 mUI/L. W Stanach Zjednoczonych, norma mieści się w widełkach 0,4–4 mUI/L, zgodnie z medyczną biblioteką online w USA.

Ale wystarczy tylko odrobina logiki, by zorientować się, że liczby te nie mają żadnego sensu.

To tak jakby powiedzieć, że normalna masą ciała człowieka mieści się w widełkach od 10 kg do 100 kg. Oczywiście, dziecko w wieku 2–3 lat będzie normalnie ważyło 10 kg. Natomiast w przypadku ciężarowca normalne jest, że będzie on ważył 100 kg. Ale jeśli weźmiemy przeciętną osobę, byłoby całkowicie absurdalne ważyć ją, by stwierdzić, że masa jej ciała rzeczywiście mieści się pomiędzy 10 kg a 100 kg, wnioskując z tego, że nie ma zatem żadnego problemu, dopóki mieści się w tych „widełkach”!

A to dokładnie robimy z hormonami tarczycy. Widełki te zostały określone w taki właśnie sposób z jedynego powodu – by 95% ludzi zmieściło się w tych granicach. Tak jak w przypadku masy ciała (95% ludzi ważą od 10 kg do 100 kg).

Skutki dla Ciebie są następujące: niech na Tobie nie zrobi wrażenia, kiedy mówią Ci, że TSH masz w normie, pod pretekstem, że jest niższe niż 2,5 mUI/L. Jeśli cierpisz z powodu objawów niedoczynności tarczycy, to jest całkiem prawdopodobne, że w Twoim przypadku TSH na poziomie 2,5 mUI/L to ciągle zbyt wiele.

Pomiar poziomu hormonu T4 też nie jest bardzo przydatny

Pomiar poziomu hormonu T4 jest innym znanym sposobem diagnozowania niedoczynności tarczycy. Zobaczymy jednak, że to również nie na wiele się zdaje.

Zacznijmy od tego, że hormon T4 jest tak czy inaczej nieaktywny. Aby wywrzeć jakikolwiek wpływ na organizm, musi najpierw zostać przekształcony w hormon T3. Jest to prosta reakcja, która zachodzi dzięki enzymowi, który wychwytuje jeden atom jodu z T4, przekształcając go w T3.

A zatem, poziom hormonu T4 nie jest bardzo interesujący. To, co ważne – to zapewnić, że T4 jest prawidłowo przekształcony w T3, a to nie zawsze działa. Ponadto, trzeba się także upewnić, czy T3 jest prawidłowo wchłaniany w komórkach, a ten proces nie zawsze zachodzi prawidłowo, jeśli w organizmie brakuje cynku lub kortyzonu.

A więc można mieć całkiem prawidłowy, a nawet podwyższony poziom T4, a mimo to zdradzać wszystkie objawy niedoczynności tarczycy, ponieważ nie udaje się jej przekształcić T4 w T3 i/lub spowodować prawidłowego wchłaniania T3 na poziomie komórkowym.

Uwaga: tarczyca wytwarza również niewielkie ilości T3 (10% wytwarzanej ilości T4), ale także ta funkcja może szwankować.

Dzieje się tak zwłaszcza, kiedy brakuje Ci aminokwasów, tyrozyny, jodu, witamin A, B lub E, cynku, molibdenu, manganu, żelaza, selenu, magnezu lub miedzi.

Równowagę hormonów tarczycy naruszają również słynne „zakłócacze gospodarki hormonalnej” (tzn. substancje zakłócające gospodarkę hormonami), takie jak triklosan, PCB, bisfenol A i S, związki perfluorowane i metale ciężkie, wszystkie na nieszczęście obecne w naszym środowisku.

Widać więc, że zagrożeń związanych z niedoczynnością tarczycy jest wiele i są one częste. Według dr Benoît Claeys, autora książki „En finir avec l’hypothyroïdie, ce que votre médecin ne vous dit pas mais qu’il devrait savoir” (tłum. na jęz. polski: Skończ z tą niedoczynnością tarczycy – czego Twój lekarz ci nie powie, ale co powinien wiedzieć), 25% kobiet cierpi z powodu objawów niedoczynności tarczycy (1).

Stąd tak ważne jest, by rozpocząć diagnozowanie niedoczynności tarczycy od klinicznego badania objawów. Na analizy krwi przyjdzie czas w kolejnym etapie. Ich znaczenie polega na tym, by oznaczyć poziom wyjściowy i dzięki temu oceniać postępy leczenia, oceniając, czy poziom hormonów wzrasta czy spada.

Leczenie niedoczynności tarczycy

Według dr Benoît Claeys, celem leczenia niedoczynności tarczycy jest uzyskanie poziomu TSH pomiędzy 0,25 a 1,3 mUI/L, poziomu wolnego T4 od 3,5 do 4,5 pmol/L, poziomu wolnego T3 od 15 do 18 pmol/L.

Przypominam jednak, że żaden z tych wskaźników nie jest tak ważny jak ustąpienie objawów niedoczynności tarczycy. I rzeczywiście, są osoby, u których nawet poziom 1,3 mUI/L oznacza niedoczynność tarczycy, uzasadniającą zażywanie hormonów.

Pierwszy krok polega na skorygowaniu ewentualnych przyczyn dietetycznych niedoczynności tarczycy, tj. uzupełnieniu niedoborów substancji, które wyliczyłem powyżej: tyrozyny, jodu, witaminy A, B czy E, cynku, molibdenu, manganu, żelaza, selenu, magnezu czy miedzi.

To może się dokonać poprzez poprawę żywienia oraz suplementację witamin i składników mineralnych.

Następnie wyeliminuj ekspozycję na substancje zakłócające gospodarkę hormonalną.

Na koniec, i jest to bardzo ważne, upewnij się, czy nie brakuje Ci kortyzonu lub witaminy D. Substancje te są niezbędne do wchłaniania się T3 w komórkach. Innymi słowy, możesz zrobić wszystko, by podwyższyć poziom hormonów tarczycy, ale zasoby te pozostaną niewykorzystane, jeśli masz za mało kortyzonu i witaminy D.

Po przeprowadzeniu tych suplementacji, w większości przypadków konieczne będzie także przyjmowanie hormonów tarczycy.

Nie trzeba się bać leczenia hormonami tarczycy. Jest podobna do lekarstwa (małe, białe tabletki), ale to całkowicie bioidentyczna substancja, która w normalnych warunkach jest wytwarzana w organizmie. Nie ma więc ryzyka skutków ubocznych jej zażywania. Nie jest to substancja toksyczna.

Jedynym zagrożeniem jest przedawkowanie. Ale rozwiązanie jest proste: zmniejszenie dawki, i przeczekanie, by poziom hormonów opadł: potrzeba doby, by poziom T3 spadł o połowę, a w przypadku T4 – tygodnia. To jest to, co nazywamy „okresem półtrwania”. Dawka znika całkowicie po przynajmniej trzech półokresach.

Zwyczajowe leczenie polega na podawaniu pacjentom samej lewotyroksyny, czyli hormonu T4, sprzedawanej pod nazwą handlową Euthyrox. To podstawowe, najłatwiejsze i najtańsze leczenie. Prezentuje także najmniejsze ryzyko przedawkowania. Leczenie zaczyna się od dawki 25 mikrogramów dziennie stopniowo, zwiększając ją o kolejne 25 mikrogramów co dwa tygodnie, aż do zmniejszenia objawów niedoczynności tarczycy.

Dawka może osiągnąć do 300 mikrogramów dziennie.

Jak jednak zauważyłeś, źródłem niedoczynności tarczycy często nie jest deficyt T4, ale niewystarczające przekształcenie T4 w T3 lub brak możliwości wchłaniania T3. Dlatego leczenie samym Euthyroxem jest skuteczne jedynie u 25% pacjentów.

Wtedy dużo skuteczniej będzie poprosić lekarza o przepisanie mieszanki T4 + T3. W aptece można ją znaleźć pod nazwą Euthyral (w Polsce Novothyral).

Lepiej nie stosować samego T3, gdyż jego działanie jest zbyt szybkie. Trudno więc dobrać odpowiednią dawkę, którą i tak trzeba dzielić na cztery części dziennie. Leczenie takie odradza się również w przypadku dzieci i młodzieży.

Euthyral dawkuje się, zaczynając od 1⁄4 tabletki przez 15 dni, potem 1⁄2 tabletki dziennie, rano. Jeśli nie wróci apetyt, sen, energia, dobry nastrój itd., należy zwiększyć dawkę o 1⁄2 tabletki, co dwa tygodnie, nie przekraczając jednak 2 tabletek dziennie. W razie objawów takich jak palpitacje serca, suchość w ustach, zaciśnięte gardło i bóle głowy, dawkę należy zmniejszyć.

Według dr Benoît Claeys, wskaźnikiem, który wykazuje powrót do prawidłowego poziomu hormonów tarczycy nie jest ani poziom TSH, ani poziom T4.

Zaleca się natomiast wyliczenie stosunku T3 : TBG.

TBG to jest Thyroid Binding Protein, białko, które związuje cząsteczki T3 i T4, by je transportować we krwi. Tłumaczy, że jego pacjenci czują się najlepiej, kiedy stosunek T3/TBG wynosi u nich od 0,08 do 0,1.

Masz więc przed sobą konkretny cel. A ja mam nadzieję, że, kiedy uregulujesz ten problem, to moje rady dotyczące zdrowia i żywienia wydadzą Ci się łatwe do zastosowania, a nawet przyjemne!

Zdrowia życzę, Jean-Marc Dupuis

PS Jeśli myślisz, że te informacje mogą zainteresować kogoś znajomego, śmiało mu je prześlij.

 

Artykuł pochodzi z newslettera Poczta Zdrowia, przekazującego najnowsze, potwierdzone badaniami naukowymi, informacje o naturalnych metodach leczenia i zapobiegania chorobom. Można go  bezpłatnie  zaprenumerować na stronie www.PocztaZdrowia.pl

 

Źródła:

1) Thierry Souccar Editions, 2015.

Dodaj swój komentarz

Komentarzy: 0

Art

Jedzenie ostu? Cóż to za pomysł?

06.08.2016
Jedzenie ostu? Cóż to za pomysł?

Osły i lamy mają zadziwiającą zdolność jedzenia ostu, a co więcej wręcz delektowania się nim!

Wyobraź sobie tysiące malutkich igiełek wkłuwających się w wargi, dziąsła, język, igiełek utykających między zębami, kiedy zwierzęta te łapczywie przeżuwają najeżony szpikulcami dojrzały okaz ostu. Ból, krew i cierpienie.

Długo szukałem wyjaśnień, żeby zrozumieć, jak to możliwe. Wszystko jednak na próżno.

Jeśli znasz, Drogi Czytelniku, sztuczkę osiołków i lam na to, jak jeść oset i się nie skaleczyć, bardzo bym prosił o podzielenie się tą informacją!

Kucyki i owce również zajadają się ostem. Jednak te zwierzęta zadowalają się młodymi pędami, które są jeszcze stosunkowo mało kłujące.

A jest to z ich strony bardzo mądre zagranie. Oset to roślina o niezwykłych właściwościach leczniczych. Ty również możesz z nich skorzystać pod warunkiem, że wiesz, jak właściwie wybierać oset i jak go przyrządzać.

Oset to samo zdrowie!

Istnieje wiele odmian ostu.

Łatwo je pomylić – wszystkie mają zielone, ząbkowane liście zakończone ostrymi igiełkami.

e367-1

Spacerując na obrzeżach ogródków uprawnych, zboczach, nieużytkach, w pobliżu pól uprawnych, można dojrzeć odmianę ostu o liściach poprzecinanych mlecznobiałymi cętkami.

W wierzeniach ludowych te białe nitki wzięły się od mleka wypływającego z piersi Matki Boskiej podczas jej ucieczki do Egiptu. Zatrzymała się ona wtedy przy krzaku ostu, żeby nakarmić Dzieciątko Jezus, ścigane przez króla Heroda, który, aby pozbyć się rywala, zarządził rzeź niewiniątek: wymordowanie wszystkich chłopców do lat dwóch.

Mowa o roślinie o nazwie ostropest plamisty, należącej do tej samej rodziny co karczoch – rodziny astrowatych. Nazwa pochodzi od liści przypominających kształtem gwiazdę (aster oznacza po łacinie gwiazdę).

U całkowicie dojrzałych okazów ostropestu plamistego kłująca warstwa zewnętrzna skrywa miękki, smaczny rdzeń.

Jeśli uda Ci się schwycić liście rękawiczkami i odciąć je małym nożykiem, wystarczy tylko pozbyć się igiełek, żeby móc je ugotować jak boćwinę. Są one wyśmienite w białym sosie lub w formie potrawki.

Młode okazy ostropestu plamistego nie mają jeszcze rdzenia. Jednak ich liście są tak kruche, że można je jeść w sałatkach lub ugotowane podobnie jak szpinak.

Jakby nie patrzeć, obrane i ugotowane w wodzie jak szparagi łodygi kwiatów można jeść. Nic więc dziwnego, że dawniej ostropest plamisty hodowano w ogródku, a nie tępiono Roundupem, jak ma to miejsce dzisiaj!

Ostropest plamisty ujawnia swoje lecznicze właściwości w XX wieku

Ostropest plamisty od zawsze był składnikiem przydatnym w kuchni, ale w Grecji stosowano go również z uwagi na jego lecznicze właściwości. Grecy odkryli jego skuteczność w walce z chorobami wątroby.

Historyk Pliniusz Starszy zalecał jedzenie tej rośliny zmieszanej z miodem w celu „wyeliminowania nadmiaru żółci”.

Jednak substancja czynna znajdująca się w ostropeście plamistym – sylimaryna – została odkryta dopiero w 1968 roku.

Chodzi o leczniczy kompleks, którego głównym składnikiem jest sylibina. Pozyskuje się ją z łupin nasiennych ostropestu plamistego. Ostropest to faktycznie samo zdrowie!

Sylimaryna odznacza się wyjątkową skutecznością w walce z zapaleniem wątroby, marskością wątroby (wyniszczeniem tego narządu spowodowanym np. przez alkohol), kamieniami żółciowymi, żółtaczką i zatruciem lekami (1).

Jest także w stanie chronić wątrobę przed atakami organizmu przez substancje chemiczne i powinna być przyjmowana przez osoby, których praca wymaga bliskiego kontaktu z toksycznymi substancjami (farbami, barwnikami, środkami do czyszczenia na sucho, rozpuszczalnikami, lekami)2.

Aby pojąć siłę działania sylimaryny, warto wiedzieć, że jej pochodną pozyskiwaną z nasion ostropestu plamistego wstrzykuje się w szpitalu osobom, które zatruły się, zjadając trujące grzyby takie jak muchomor sromotnikowy, które najczęściej prowadzą do śmierci.

Można zatem śmiało powiedzieć, że to dar zesłany z niebios. Dar, którym niektórzy już zdążyli zawładnąć, jako że lek na bazie ostropestu plamistego – Legalon – jest obecnie rozprowadzany na rynku przez niemiecką firmę jako środek na zapalenie wątroby.

W każdym razie przez cały ten czas ostropest nieśmiało rozwija swe liście w ogródkach i alejkach, w których żyje własnym życiem.

Miej więc litość nad okazami, które spotkasz na swojej drodze. Nie zapominaj, że nie rosną one z przypadku i że ich głównym zadaniem nie jest kłucie!

Mogą być one wykorzystywane w kuchni, a także stosowane jako lekarstwo.

Pewnego dnia, Drogi Czytelniku, ostropest plamisty może Ci uratować życie. Szanuj go więc i nie niszcz!

Zdrowia życzę, Jean-Marc Dupuis

 

Artykuł pochodzi z newslettera Poczta Zdrowia, przekazującego najnowsze, potwierdzone badaniami naukowymi, informacje o naturalnych metodach leczenia i zapobiegania chorobom. Można go  bezpłatnie  zaprenumerować na stronie www.PocztaZdrowia.pl

 

Źródła:

1) Chardon-Marie. http://www.passeportsante.net/fr/Solutions/PlantesSupplements/ Fiche.aspx?doc=chardon_marie_ps

2) 1. Luper S. A review of plants used in the treatment of liver disease: part 1. Altern Med Rev. 1998 Dec;3(6):410-21. Review. Texte integral:www.altmedrev.com 2. Pizzorno JE Jr, Murray Michael T (Ed). Textbook of Natural Medicine, Churchill Livingstone, États-Unis, 1999, p. 948

Dodaj swój komentarz

Komentarzy: 0

Strefa lekarza Zaloguj się Zarejestruj się