Art

Święta Bożego Narodzenia. Jak się je obchodzi na świecie?

24.12.2013
Święta Bożego Narodzenia. Jak się je obchodzi na świecie?

Jest wiele zwyczajów obchodzenia tego Święta w Polsce, które są nam świetnie znane i rokrocznie omawiane. Doskonale wiemy, że do Wigilii zasiada się wraz z pojawieniem pierwszej gwiazdki na niebie, że zostawia się wolne miejsce przy stole dla ewentualnego, niespodziewanego gościa, itp. Spójrzmy zatem jak Boże Narodzenie obchodzi się w pozostałym miejscach na świecie.

Zacznijmy od Eskimosów, którzy wędrują na pasterkę często nawet kilka dni. Spowodowane jest to sporymi odległościami osad od miejsca, w którym przebywają misjonarze odprawiający mszę w dużym igloo, oświetlonym lampami z foczym tłuszczem. Ponieważ Eskimosi nie znają chleba słowa modlitwy brzmią: Mięsa naszego powszedniego daj nam dzisiaj…

W Szwecji Boże Narodzenie nosi nazwę JUL. Tradycyjną potrawą spożywaną w Wigilię jest słodki chleb domowego wypieku maczany w wodzie w której przedtem gotowano mięso. Warto zaznaczyć, że Szwedom prezenty przynoszą krasnoludki.

W gorącej Australii z podarunkami zjawia się jak u nas Święty Mikołaj. Jednak wygląda zupełnie inaczej. Zazwyczaj jest nurkiem zjawiającym się na plaży, nad brzegiem oceanu, gdzie wszyscy obchodzą Święta przy grillu, z lekkimi daniami i bezą Pavlova. Zdarza się, że podpływa do świętujących, na desce surfingowej.  Sczególnie pielęgnowaną tradycją jest tutaj “Kolędowanie przy świecach”. W dzień poprzedzający Święta, tysiące ludzi wychodzi z domów siada na kocach i wspólnie śpiewa.

Grecy nie obchodzą Wigilii, ale za to Święta trwają tu aż 12 dni! Nie ma Świętego Mikołaja, ale wszyscy obdarowują się prezentami bardzo szczodrze. Choinka jest rzadkością, bo najbardziej charakterystycznym symbolem Bożego Narodzenia jest przystrojony świątecznie model żaglowca. Warto dodać, że ksiądz odwiedzający domy kropi je święconą wodą, zwłaszcza w miejscach gdzie mogą znajdować się kallikantzaroi (złe duszki). Charakterystyczną, tradycyjną potrawą jest christopsomo, czyli chleb Chrystusa: okrągły, duży, słodki chleb z orzechami, ozdobiony odciskiem drewnianej pieczęci z symbolem znaku religijnego.

Jak to się mówi co kraj to obyczaj. Jednak wszędzie Boże Narodzenie jest Świętem związanym z radością i życzliwością. Jest to czas, który spędza się rodziną i bliskimi.
Ja życzę wszystkim Świąt w wybranym stylu, bez względu na zamieszkiwany region świata i w najlepszym gronie.

Wszystkiego Najlepszego, Zdrowych, Wesołych Świąt oraz Szczęśliwego Nowego Roku życzy Redakcja!

 

Autorka: Clementine Zielińska

Dodaj swój komentarz

Komentarzy: 0

Art

Medytacja czyni cuda cz. 2

20.12.2013
Medytacja czyni cuda cz. 2

Nie łatwo jest znaleźć drogę do siebie samego, skoro przez lata się od siebie uciekało. Podpowiedź jak tego dokonać znajdziecie w kolejnym tekście o tajnikach medytacji. Lista metod i strategii, za pomocą których uciekamy od samych siebie, nie ma końca i jest unikalna dla każdego z nas. Jaka jest wasza? Można to łatwo sprawdzić odpowiadając sobie na pytanie: „Czy robię to co robię, bo naprawdę mam na to ochotę, czy dlatego, że od czegoś uciekam?” Pamiętam, jak wszystko zaczęło zmieniać się w moim życiu, gdy zaczęłam medytować. Słuchanie heavy metalu, oglądanie telewizji czy jedzenie mięsa zwyczajnie przestało mi być potrzebne. Dziś sama obserwuję ludzie, którzy przychodzą do mnie na warsztaty i nagle rzucają po latach palenie, albo pragną więcej czasu spędzać na łonie natury, czy też podejmują decyzję, aby zostać wolontariuszem. Jakby doświadczali łaski. To jeden z najpiękniejszych cudów medytacji – dzięki niej ludzie dotykają swoich dusz. Odkrywają drogę, którą chcą podążać. Można to nazwać odkrywaniem swojej wewnętrznej prawdy. Choć tak naprawdę, to nie my ją odkrywamy. Ujawnia się sama, gdy tylko jesteśmy na to gotowi.

Mięsień świadomości

Świadomość można porównać do mięśnia, który aby zachować formę, potrzebuje zrównoważonego i regularnego treningu. Aby medytacja przynosiła efekty, niezbędna jest regularna praktyka. Nie łatwo uczyć się „zanurzenia w tu i teraz”, gdy przez lata nie dostrzegaliśmy chwili obecnej. Większość ludzi nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wiele energii, zdrowia i pieniędzy poświęca każdego dnia na to, by unikać swoich uczuć. Niektórzy, aby zagłuszyć myśli włączają telewizor lub radio. Inni pochłaniają góry słodyczy lub rzucają się w inne nałogi. Są też tacy, którzy cały czas otaczają się ludźmi – wcale nie dlatego, że naprawdę sprawia im to przyjemność, ale dlatego, że boją się samotności. Nic też dziwnego, że ludzie, którzy zaczynają medytować i podejmują świadomy wysiłek, by zakotwiczyć się sercem i umysłem w „tu i teraz”, zaczynają zmieniać swoje nawyki, rezygnując z wielu rzeczy, które wcześniej pełniły funkcję „zapełniaczy” czasu „zagłuszaczy” myśli czy „tłumików” uczuć. Praktykując medytację, pozwalamy sobie na większą intymność w relacji ze sobą, z otaczającymi nas ludźmi i z własnym życiem.  Pozwalamy sobie na wrażliwość i autentyczność. Przestajemy marnować energię na ucieczkę od własnych uczuć. Stajemy się przez to bardziej witalni, odblokowujemy pokłady drzemiącej w nas energii.  I co najważniejsze: wreszcie zaczynamy naprawdę podążać za głosem swojego serca i doświadczać przepływu i szczerej radości w życiu. A więc? Czas zacząć!

Na własnej skórze

O medytacji można wiele pisać, ale tego, co tak naprawdę daje zanurzenie w chwili obecnej można tylko doświadczyć. Jeśli chcecie samodzielnie potrenować swój „mięsień świadomości”, polecam  poniższą medytację.  Nie zrażajcie się, jeśli nie poczujecie nic za pierwszym razem. Nie krytykujcie siebie i bądźcie cierpliwi jak dziecko, które dopiero uczy się chodzić, pamiętając, że praktyka czyni mistrza.

1.    Usiądźcie z prostym kręgosłupem, nie opierając o nic pleców. Można siedzieć na ziemi w siadzie skrzyżnym lub na krześle, nie krzyżując nóg. Dłonie odwrócone wnętrzem do góry połóżcie na kolanach, a podbródek lekko cofnijcie. Taka pozycja pomaga lepiej się skoncentrować.

2.    Zamknijcie oczy. Zanurzcie się w chwili obecnej. Obserwujcie pojawiające się odczucia, emocje i myśli. Niech przepływają jak chmury po niebie. Nie skupiajcie uwagi na żadnej z nich, pozwólcie im płynąć swobodnie. Nie krytykujcie żadnej ze swoich myśli ani emocji, ani też nie osądzajcie siebie na ich podstawie. Jeśli jednak jakaś myśl lub emocja wciągnie was w wir obrazów z przeszłości lub przyszłości, spokojnie i cierpliwie wróćcie do „tu i teraz” – tak często, jak to potrzebne.

3.    Teraz zacznijcie świadomie obserwować własny oddech. On zawsze dzieje się właśnie teraz. Obserwujcie, jak przypływa i odpływa. Każdy wdech napełnia 27 bilionów komórek ciała nową energią, a każdy wydech oczyszcza organizm. Poświęćcie każdemu oddechowi pełną uwagę i pełną ciekawość, tak, jakbyście oddychali po raz pierwszy w życiu.

4.    Obserwujcie jak brzuch i klatka piersiowa unoszą się i opadają. Uświadomcie sobie, że choć na co dzień tego nie kontrolujecie, w jakiś niewytłumaczalny sposób, oddech sam się dzieje – bez żadnego wysiłku z waszej strony. Nie tyle oddychacie, ile jesteś oddychani.  Pobądźcie chwilę z tym uczuciem.

5.    Zadajcie sobie pytanie: „Kto oddycha poprzez mnie, gdy ja nie jestem tego świadom?” Umysł będzie dostarczał mnóstwo odpowiedzi, ale nie zatrzymujcie się na żadnej z nich. Pytajcie dalej. Celem nie jest otrzymanie odpowiedzi i zaspokojenie ciekawości, lecz samo zadawanie pytania. Odpowiedź przyjdzie z czasem bez słów.

6.    Zadajcie sobie po chwili następne pytanie: „Kto czuje teraz poprzez mnie radość/ból/smutek/spokój/strach/(tu wstawcie uczucie, jakie obecnie odczuwacie)?”

7.    Teraz otwórzcie oczy i bardzo uważnie rozejrzyjcie się po pokoju, w którym się znajdujecie. Zadajcie sobie kolejne pytanie: „Kto patrzy teraz przez moje oczy?”

8.    Poruszajcie swoją prawą dłonią i zapytajcie: „Kto porusza teraz moją prawą dłonią?” Domyślacie się zapewne, że to ćwiczenie może dotyczyć wielu aspektów życia. Gdy zezłościcie się, zapytajcie: „Kto się teraz złości?” Gdy zmywacie naczynia, zapytajcie: „Kto myje teraz naczynia?”

Po pewnym czasie, zaczniecie być bardziej obecni w swoim życiu i bardziej świadomi wyborów, które podejmujecie na co dzień. Przekonacie się też, że staniecie się bardziej kreatywni, lepiej skoncentrowani, otwarci na nowe możliwości. Będziecie mieć więcej energii. A także czysty umysł i spokój wewnętrzny na co dzień. Zapewniam.  

Tekst: Sylwia Kuran, trenerka rozwoju osobistego, duchowego, jogi i medytacji; E-Magazyn Endorfina,

Tekst pochodzi ze współpracującego serwisu: http://www.dojrzewalnia.pl/endorfina

Dodaj swój komentarz

Komentarzy: 0

Art

Dieta bezglutenowa

16.12.2013
Dieta bezglutenowa

Współcześnie odstawienie glutenu z codziennej diety staje się tak powszechne, jak odstawianie mięs i pokarmów zwierzęcych kilka lat temu. Coraz więcej osób z naszego otoczenia (jak również nas samych) eksperymentuje ze sposobem odżywiania, aby poczuć się lepiej, czy zasmakować czegoś nowego. Weganizm już tak nie szokuje, jak i dieta polegająca na eliminacji laktozy, czy właśnie glutenu nie jest nam obca. Czym właściwie jest ten złowrogi gluten i czy naprawdę szkodzi?

Gluten to białko, które występuje m.in. w pszenicy, jęczmieniu, życie, orkiszu, kamucie i owsie. Najbardziej znane produkty glutenowe to pieczywo, mąki i makarony... jednak owe białko może znaleźć się także w śmietanie, serach czy orzeszkach. Śladowe ilości glutenu dla osób, które zdecydowały się go odstawić nie są szkodliwe. Natomiast dla osób chorych na celiaklię, czyli nietolerancję glutenu, są już zagrożeniem.

Celiaklia jest chorobą trudną do zdiagnozowania dlatego, że jej objawy podobne są do innych chorób pokarmowych, ale także do chorób takich jak depresja czy migreny. Również jeśli oprócz tych objawów pojawiają się wzdęcia i bóle stawów, badania na tolerancję glutenu będą koniecznością.

Co zrobić jeśli zdecydowaliśmy się lub zostaliśmy zmuszeni do odstawienia glutenu?

Po pierwsze: ważne jest dokładne poznanie produktów glutenowych i bezglutenowych. Czytanie etykiet dla osób chorych jest koniecznością, ponieważ większość produktów przetworzonych zawiera pochodne białka pszenicy. Odstawienie produktów glutenowych z codziennej diety jest niemałym wyzwaniem, ale jak każde z wyzwań nie jest ono nie do pokonania. Ważna jest świadomość co szkodzi, a co możemy spożywać bezkarnie.

Po drugie: nie można się załamywać. Trzeba otworzyć się na zmiany i podejść do nich kreatywnie! Jeśli chodzi o pokarmy to tak naprawdę nie ma nic nie do zastąpienia. Z pomocą zawsze przychodzi nam internet jako kopalnia wiedzy od osób, które odżywiają się podobnie jak my.

Po trzecie: w związku z narastającym zapotrzebowaniem na produktu bezglutenowe w większości hipermarketów można już takie znaleźć  (także pieczywa czy mąki). A poniżej pomysł na bezglutenowy obiad:      

BEZGLUTENOWE PLACUSZKI DYNIOWE

w panierce z orzecha włoskiego

    ▪    300 g upieczonej dyni bez skórki

    ▪    2 ząbki czosnku

    ▪    szczypta chilli, soli i pieprzu

    ▪    łyżka oliwy

    ▪    pokruszone orzechy włoskie

Dynię upieczoną do miękkości w piekarniku (20 minut, termoobieg na 200 stopni) przestudzamy. Następnie blendujemy ją razem z czosnkiem i przyprawami. Z gładkiej masy formujemy placuszki, które obtaczamy w pokruszonych orzechach włoskich. Tak przygotowane placuszki podsmażamy na oliwie z obu stron. Podajemy z salsą ze świeżych pomidorów i czerwonej cebulki oraz puree z ugotowanego selera naciowego lub z innymi ulubionymi składnikami ;) Smacznego!    

 

NATALIA PANCEWICZ

Pomysłodawczyni i współwłaścicielka BITE HEART- projekt freakowo żywieniowy,

pasjonatka zdrowej diety, gotowania i nowinek pokarmowych, managerka gastronomii

www.facebook.com/BiteHeartfood 

Dodaj swój komentarz

Komentarzy: 0

Strefa lekarza Zaloguj się Zarejestruj się