lekarz Janusz Jankielewicz

Szybka diagnoza, skierowanie na dodatkowe badania do szpitala, dodatkowo kilka telefonów do osób pracujących w szpitalu oraz do lekarza rodzinnego. Miły, bezpośredni, rzeczowy.

Szybka diagnoza, skierowanie na dodatkowe badania do szpitala, dodatkowo kilka telefonów do osób pracujących w szpitalu oraz do lekarza rodzinnego. Miły, bezpośredni, rzeczowy.

Mam migotanie przedsionków, Przedwczoraj miałem zabieg kardiowersję elektryczną. Dzień póżniej zasłabłem. Dziś p. Jankielewicz bez wykonania dodatkowych badań (krew, echo serca itp) stwierdził że moge iść do domu. Dostałem zwolnienie na 3 dni (pracuje na budowie) Powiedziano mi że mam sie nie przemęczać ale w pracy moge dzwigać do 100 kg!!!! Wielka niekompetencja . Kiedy ten Pan przestanie być ordynatorem szpitala

Mam migotanie przedsionków, Przedwczoraj miałem zabieg kardiowersję elektryczną. Dzień póżniej zasłabłem. Dziś p. Jankielewicz bez wykonania dodatkowych badań (krew, echo serca itp) stwierdził że moge iść do domu. Dostałem zwolnienie na 3 dni (pracuje na budowie) Powiedziano mi że mam sie nie przemęczać ale w pracy moge dzwigać do 100 kg!!!! Wielka niekompetencja . Kiedy ten Pan przestanie być ordynatorem szpitala

Żenujący przykład tego jak się traktuje pacjenta, który PŁACI. Wziął kasę tylko za przekartkowanie wyników badań krwi i osłuchanie stetoskopem. Posłał na badania - echo + holter + dodatkowe badania krwi za, które zapłaciłem ponad 250 złotych. W sumie wydałem na leczenie u tego pana jakieś 400 złotych, a wszystkie badania trwały półtora tygodnia. W tym tempie doczekałbym się wizyty w państwowej przychodni. I na koniec nie trafił z lekami.

Żenujący przykład tego jak się traktuje pacjenta, który PŁACI. Wziął kasę tylko za przekartkowanie wyników badań krwi i osłuchanie stetoskopem. Posłał na badania - echo + holter + dodatkowe badania krwi za, które zapłaciłem ponad 250 złotych. W sumie wydałem na leczenie u tego pana jakieś 400 złotych, a wszystkie badania trwały półtora tygodnia. W tym tempie doczekałbym się wizyty w państwowej przychodni. I na koniec nie trafił z lekami.

Lekarz przyjął mnie w spółdzielni w której wizyta kosztuje 50 zł ale kazał sobie zapłacić 80. W trakcie wizyty był wyjątkowo nieuprzejmy. Na przykład na pytanie "co robię" odpowiedziałem "jestm nauczycielem" "to nic pan nie robi" - padł komentarz. Zaburzenia rytmu serca zdiagnozował za pomocą stetoskopu (!), ale dodał że na wszelki wypadek będzie potrzeba jeszcze kilka prywatnych wizyt w celu wykonania badań. W sumie miałyby kosztować kilkaset złotych. Nigdy wcześniej nie spotkałem się z takim zachowaniem kardiologa w czasie wizyty. Współczuję pacjentom w ostrołęckim szpitalu, bo jest tam podobno ...

Lekarz przyjął mnie w spółdzielni w której wizyta kosztuje 50 zł ale kazał sobie zapłacić 80. W trakcie wizyty był wyjątkowo nieuprzejmy. Na przykład na pytanie "co robię" odpowiedziałem "jestm nauczycielem" "to nic pan nie robi" - padł komentarz. Zaburzenia rytmu serca zdiagnozował za pomocą stetoskopu (!), ale dodał że na wszelki wypadek będzie potrzeba jeszcze kilka prywatnych wizyt w celu wykonania badań. W sumie miałyby kosztować kilkaset złotych. Nigdy wcześniej nie spotkałem się z takim zachowaniem kardiologa w czasie wizyty. Współczuję pacjentom w ostrołęckim szpitalu, bo jest tam podobno ordynatorem.