lekarz Magdalena Sikorska

Osoba bez empatii, krytykuje sprawy nie związane z onkologia co nie nastawia optymistycznie do całego procesu leczenia, komfort osoby chorej na raka jest na ostatnim planie. Nie wyczerpuje tematu związanego z planem leczenia. Każda wizyta u tej pani jest dla mnie przykrym doświadczeniem. Szczerze nie poleciła bym nikomu leczenia właśnie ze względu na brak zrozumienia jak ciężka drogę każda chora kobieta musi przejść oraz zaniedbania co do wystawiania zleceń. Duża liczba pacjentek nie tłumaczy takiego zachowania pani dr.

Osoba bez empatii, krytykuje sprawy nie związane z onkologia co nie nastawia optymistycznie do całego procesu leczenia, komfort osoby chorej na raka jest na ostatnim planie. Nie wyczerpuje tematu związanego z planem leczenia. Każda wizyta u tej pani jest dla mnie przykrym doświadczeniem. Szczerze nie poleciła bym nikomu leczenia właśnie ze względu na brak zrozumienia jak ciężka drogę każda chora kobieta musi przejść oraz zaniedbania co do wystawiania zleceń. Duża liczba pacjentek nie tłumaczy takiego zachowania pani dr.

Pani doktor uwaza siebie za lekarza o duzym doswiadczeniu, duzej wiedzy. Posiada przekonanie o swojej nieomylnosci. Nic bardziej mylnego... Niestety jej opieszalosc, zaniedbanie i niedostatek wiedzy w dziedzinie onkologiioja doprowadzila mame do przedwczesnej smierci. Mama walczyla 4 lata z rakiem jajnika. Chemia, ktora przyjmowala nie dawala rezultatow, dlatego doktor podjela decyzje o przerwaniu leczenia. Zbyt dlugo zwlekala (6 miesiecy) z podaniem innej chemii cisplatyny, ktora miala zabic komorki nowotworowe. Przez ten czas mama zasiegnela porady innego lekarza cieszacego sie dobra opinia, ktory zasugerowal natychmiastowe podjecie leczenia. Mimo tej opinii zaufalismy ...

Pani doktor uwaza siebie za lekarza o duzym doswiadczeniu, duzej wiedzy. Posiada przekonanie o swojej nieomylnosci. Nic bardziej mylnego... Niestety jej opieszalosc, zaniedbanie i niedostatek wiedzy w dziedzinie onkologiioja doprowadzila mame do przedwczesnej smierci. Mama walczyla 4 lata z rakiem jajnika. Chemia, ktora przyjmowala nie dawala rezultatow, dlatego doktor podjela decyzje o przerwaniu leczenia. Zbyt dlugo zwlekala (6 miesiecy) z podaniem innej chemii cisplatyny, ktora miala zabic komorki nowotworowe. Przez ten czas mama zasiegnela porady innego lekarza cieszacego sie dobra opinia, ktory zasugerowal natychmiastowe podjecie leczenia. Mimo tej opinii zaufalismy dr Sikorskiej, ktora odroczyla chemie. Niestety pani dr sie przeliczyla, poniewaz choroba postapila bardzo szybko i pojawily sie przezuty do mozgu. Pani dr nie miala odpowiedniej wiedzy , aby przewidziec taka ewentualnosc. Mama umarla
Przestrzegam wszystkie panie z rakiem jajnika BRCA1/2 przed M. Sikorska. JEZELI NIE CHCECIE PRZEDWCZESNIE UMRZEC UCIEKAJCIE OD NIEJ