lekarz Małgorzata Mazuś-Szczepińska

Lekarz całkowicie bez empatii, podejście do pacjenta dno. Szkoda czasu na leczenie,nie znała dawek leku i tego,że niektóre leki podaję się razem aby stan zapalny szybciej ustąpił. Lekarz,który chyba nigdy nie chorował bo podejście jest takie ,że po poradę dzwoni zdrowy człowiek. Rozmowa krociotka szkoda wydawać pieniędzy na konsultacje. Szczerze odradzam.

Lekarz całkowicie bez empatii, podejście do pacjenta dno. Szkoda czasu na leczenie,nie znała dawek leku i tego,że niektóre leki podaję się razem aby stan zapalny szybciej ustąpił. Lekarz,który chyba nigdy nie chorował bo podejście jest takie ,że po poradę dzwoni zdrowy człowiek. Rozmowa krociotka szkoda wydawać pieniędzy na konsultacje. Szczerze odradzam.

Byłam u Pani Doktor na konsultacji. Bardzo uważnie mnie wysłuchała, zbadała kompleksowo i przepisała leki które odrazu mi pomogły. Uważam że Pani Doktor jest godna polecenia.

Byłam u Pani Doktor na konsultacji. Bardzo uważnie mnie wysłuchała, zbadała kompleksowo i przepisała leki które odrazu mi pomogły. Uważam że Pani Doktor jest godna polecenia.

Moja Babcia jest osobą niepełnosprawną oraz leczoną onkologicznie. W związku z trwającym leczeniem konieczne jest wykonanie badań TK z kontrastem, do którego potrzebny jest wynik poziomu kreatyniny. Po wykonaniu telefonu do przychodni (NFZ) z prośbą o wystawienie skierowania na badanie, pani "doktor" stwierdziła, że "proszę przyjść osobiście", "przecież dwa miesiące temu pacjentka miała TK więc po co znowu" oraz że "jak pani chce, to może iść sobie prywatnie". W związku z niepełnosprawnością (orzeczenie jest w karcie) Babcia nie może dotrzeć samodzielnie do ośrodka zdrowia, a zawiezienie jej w godzinach przyjęć ...

Moja Babcia jest osobą niepełnosprawną oraz leczoną onkologicznie. W związku z trwającym leczeniem konieczne jest wykonanie badań TK z kontrastem, do którego potrzebny jest wynik poziomu kreatyniny. Po wykonaniu telefonu do przychodni (NFZ) z prośbą o wystawienie skierowania na badanie, pani "doktor" stwierdziła, że "proszę przyjść osobiście", "przecież dwa miesiące temu pacjentka miała TK więc po co znowu" oraz że "jak pani chce, to może iść sobie prywatnie". W związku z niepełnosprawnością (orzeczenie jest w karcie) Babcia nie może dotrzeć samodzielnie do ośrodka zdrowia, a zawiezienie jej w godzinach przyjęć też jest niemożliwe (czas na opiekę to tylko 14 dni w roku kalendarzowym, które wykorzystuję na dojazdy do szpitala onkologicznego). Dotychczas inny lekarz (akurat nieobecny w tym terminie) nie robił problemów z wystawieniem zlecenia oraz z faktem, że pielęgniarka przychodziła do Babci pobrać krew w domu. Pomijam już kwestionowanie przez panią "doktor" zaleceń onkologa i konieczności wykonania badań TK oraz opryskliwość i zupełny brak empatii.
Sugeruję omijać tego lekarza szerokim łukiem!

Z gorączką 39 stopni, zawrotami głowy, mdłościami i trudnością z koncentracją zgłosiłem się do tej pani. Pani uznała, że nie potrzebnie przyszedłem, powinienem wziąć coś na przeziębienie i iść do pracy. Prowadzę 40 tonową wywrotkę, poprosiłem tą panią o zaświadczenie na piśmie, że jestem zdrowy i nie należy się zwolnienie - odmówiła. Strata czasu na tą panią, może powinna zmienić pracę na jakąś prostszą bo do leczenia ludzi to się ona nie nadaje.

Z gorączką 39 stopni, zawrotami głowy, mdłościami i trudnością z koncentracją zgłosiłem się do tej pani. Pani uznała, że nie potrzebnie przyszedłem, powinienem wziąć coś na przeziębienie i iść do pracy. Prowadzę 40 tonową wywrotkę, poprosiłem tą panią o zaświadczenie na piśmie, że jestem zdrowy i nie należy się zwolnienie - odmówiła. Strata czasu na tą panią, może powinna zmienić pracę na jakąś prostszą bo do leczenia ludzi to się ona nie nadaje.

Lekarz nie kompetentny! Brak zaangażowania, po zadaniu kilku pytań i osłuchaniu płuc stwierdziła że nadaję się do pracy mimo iż myśli nie potrafiłem zebrać. Musiałem się wykłócić o dodatkowe badania i dopiero po płatnym badaniu krwi otrzymałem zwolnienie lekarskie. ŻENADA

Lekarz nie kompetentny! Brak zaangażowania, po zadaniu kilku pytań i osłuchaniu płuc stwierdziła że nadaję się do pracy mimo iż myśli nie potrafiłem zebrać. Musiałem się wykłócić o dodatkowe badania i dopiero po płatnym badaniu krwi otrzymałem zwolnienie lekarskie. ŻENADA