dr n. med. Piotr Czyż

Pan Doktor na moją wysypkę rozpisał miesięczną antybiotykoterpię oraz maść ze sterydem. Za dwa dni otrzymałam wynik badanego wycinka skóry (badanie zrobione prywatnie bez wiedzy lekarza) okazało się, że to świerzb. Jeżeli Pan Doktor nie potrafi rozpoznać świerzba i wypisuje poważany antybiotyk i maść ze sterydem to wiele to wiele to świadczy :)

Pan Doktor na moją wysypkę rozpisał miesięczną antybiotykoterpię oraz maść ze sterydem. Za dwa dni otrzymałam wynik badanego wycinka skóry (badanie zrobione prywatnie bez wiedzy lekarza) okazało się, że to świerzb. Jeżeli Pan Doktor nie potrafi rozpoznać świerzba i wypisuje poważany antybiotyk i maść ze sterydem to wiele to wiele to świadczy :)

Katastrofalne podejście do pacjenta.. ponad 2 tygodnie oczekiwania na prywatną wizytę-ok, koszt 200 zł-ok (gdzie np. dr Rudnicka będąca dziekanem w W-wie przyjmuje za 170zł) Wizyta trwająca DOSŁOWNIE 15 min, przy czym nie wykazał się dobrymi manierami prowadząc rozmowę ze swoim ojcem. Ewidentnie nastawiony na zarabianie pieniędzy, (nie wspominam już o Jego ekskluzywnych samochodach), gdyż jak sam podkreślił "w momencie wyjścia pacjenta z gabinetu zapomina o nim". Panie z Sharley'a (tam przyjmuje w W-wie) nie wystawiły nawet "kwitka" za wizytę! Wręczył skierowanie do szpitala w Łodzi, gdzie jest adiunktem (jestem ...

Katastrofalne podejście do pacjenta.. ponad 2 tygodnie oczekiwania na prywatną wizytę-ok, koszt 200 zł-ok (gdzie np. dr Rudnicka będąca dziekanem w W-wie przyjmuje za 170zł) Wizyta trwająca DOSŁOWNIE 15 min, przy czym nie wykazał się dobrymi manierami prowadząc rozmowę ze swoim ojcem. Ewidentnie nastawiony na zarabianie pieniędzy, (nie wspominam już o Jego ekskluzywnych samochodach), gdyż jak sam podkreślił "w momencie wyjścia pacjenta z gabinetu zapomina o nim". Panie z Sharley'a (tam przyjmuje w W-wie) nie wystawiły nawet "kwitka" za wizytę! Wręczył skierowanie do szpitala w Łodzi, gdzie jest adiunktem (jestem z W-wy) W Łodzi przez 3 dni widziałem Go tylko 2 razy (podczas przyjęcia oraz w stołówce). W szpitalu nie zrobiono nawet kompletu podstawowych badań przy danym rozpoznaniu, by w momencie wypisu, kiedy to człowiek był gotów do wyjścia przypomnieć sobie o badaniu na przeciwciała ANA/ANCA! Nie wspominam już o fakcie zgubienia RTG klatki piersiowej.. Po wyniki przeciwciał, pomimo zapewnień, musiałem sam wydzwaniać (oczywiście nie do samego dr Czyża, bo kontakt "urwał" się już na wstępie) Przy czym obiecano mi, iż zostanę poinstruowany "co dalej", co niestety nie nastąpiło. Przestałem wierzyć, iż jest to fatum, niefortunny zbieg okoliczności, jaki mnie spotkał. Zazwyczaj staram się wykazywać empatią, i rozumieć niedoskonałości, ale w tym wypadku ocenę pozostawiam Państwu.. Pozdrawiam Łukasz Gołda