Barbara Zubelewicz

BYłem niedawno, przyjmuje u Matuszewskich. kompletne nieporozumienie, czasy PRLu sie juz skonczyły Pani doktor, teraz pacjenta traktuje sie troche inaczej. Nigdy wiecej

BYłem niedawno, przyjmuje u Matuszewskich. kompletne nieporozumienie, czasy PRLu sie juz skonczyły Pani doktor, teraz pacjenta traktuje sie troche inaczej. Nigdy wiecej

Teleporada z tą osobą to koszmar: bardzo niemiła osoba, nie dała dojść do głosu - pomimo mojej prośby, że zakończę rozmowę szybko. Chciała, żeby dziecko wymusiło kaszel, chociaż tłumaczyłam, że nie chodzi nam o zwykły kaszel, tylko o ten szczekający (krtaniowy). Dziecko było po inhalacji zimnym powietrzem (około 0°C) i nie wydało takiego dźwięku jak przy kaszlu krtaniowym, na co ta Pani powiedziała, że takie duże dziecko (6 lat) nie powinno mieć już kaszlu krtaniowego. Po moim wyrażeniu zdziwienia, Pani się obruszyła i rozłączyła. Na szczęście mam receptę o jaką ...

Teleporada z tą osobą to koszmar: bardzo niemiła osoba, nie dała dojść do głosu - pomimo mojej prośby, że zakończę rozmowę szybko. Chciała, żeby dziecko wymusiło kaszel, chociaż tłumaczyłam, że nie chodzi nam o zwykły kaszel, tylko o ten szczekający (krtaniowy). Dziecko było po inhalacji zimnym powietrzem (około 0°C) i nie wydało takiego dźwięku jak przy kaszlu krtaniowym, na co ta Pani powiedziała, że takie duże dziecko (6 lat) nie powinno mieć już kaszlu krtaniowego. Po moim wyrażeniu zdziwienia, Pani się obruszyła i rozłączyła. Na szczęście mam receptę o jaką nam chodziło - dziecko nie będzie cierpiało. Jednakże nie polecam Pani - zwykła życzliwość by wystarczyła.

Bardzo niemiła, 70 minut przed zakończeniem dyżuru wyszła ze swojego gabineciku i wrzeszczącym głosikiem oznajmiła, że ostatnio rejestrujących się osób nie przyjmie. Cóż, byłem ostatni 5 w kolejce, wyszedłem z chorym z dzieckiem. W końcu to MY jesteśmy dla nich - nie oni dla NAS. Takie czasy.

Bardzo niemiła, 70 minut przed zakończeniem dyżuru wyszła ze swojego gabineciku i wrzeszczącym głosikiem oznajmiła, że ostatnio rejestrujących się osób nie przyjmie. Cóż, byłem ostatni 5 w kolejce, wyszedłem z chorym z dzieckiem. W końcu to MY jesteśmy dla nich - nie oni dla NAS. Takie czasy.