lekarz Jarosław Kołaczek

W dniu 1 lutego zgłosiłam się do lekarza Jarosława Kołaczek za poleceniem lekarza Edyta Cynk, która po usłyszeniu moich objawów kazała pilnie stawić mi się u lekarza, by mnie obejrzał, bo mój stan brzmi niepokojąco. Swoje konsultacje z lekarzami LuxMed zaczęłam od poniedziałku od teleporady z doktor Katarzyną Chochołek- Wojtanek, która po usłyszeniu takich objawów jak: omdlenie tego samego poranka (29.01.24r), gorączkę, bóle głowy i ciała uznała jako wirus. Moje samopoczucie pogarszało się, dlatego umówiłam się do lekarza Bartosz Sekuła (wtorek 30.01.24r. 16:36- Jaśkowa Dolina 132), zgłąszając gorączkę, silne wymioty, ...

W dniu 1 lutego zgłosiłam się do lekarza Jarosława Kołaczek za poleceniem lekarza Edyta Cynk, która po usłyszeniu moich objawów kazała pilnie stawić mi się u lekarza, by mnie obejrzał, bo mój stan brzmi niepokojąco. Swoje konsultacje z lekarzami LuxMed zaczęłam od poniedziałku od teleporady z doktor Katarzyną Chochołek- Wojtanek, która po usłyszeniu takich objawów jak: omdlenie tego samego poranka (29.01.24r), gorączkę, bóle głowy i ciała uznała jako wirus. Moje samopoczucie pogarszało się, dlatego umówiłam się do lekarza Bartosz Sekuła (wtorek 30.01.24r. 16:36- Jaśkowa Dolina 132), zgłąszając gorączkę, silne wymioty, silny ból w okolicach lędźwi, ból brzucha, gorączkę, ból głowy- otrzymałam diagnozę "teraz pełno wirusów, cały grafik dzisiaj mam". Lekarz ostukał mnie, potwierdziłąm ból w okolicach lędźwi i silny ból brzucha, ścisnął głowę (?) nie spotkałam się z tym nigdy przy badaniu zatok i przepisał leki. Na pytanie do lekarza- skąd ten ból brzucha, bo nie mogę chodzić i ledwo weszłam do gabinetu- lekarz stwierdził, że to od wydzieliny z nosa, która spływa po gardle.
Mój stan zdrowia nie polepszał się po zastosowaniu wskazanych leków, więc w czwartek (01.02.24 r.) , jak pisałam wcześniej, zgłosiłam się na teleporadę do doktor Edyty Cynk- co zrobić, bo mój stan się pogarsza, doktor zaleciła, aby obejrzał mnie lekarz stacjonarnie oraz wypisała skierowania. Wtedy właśnie zgodnie z zaleceniami Pani doktor, umówiłam się na wizytę do Pana Jarosława Kołaczek. Lekarz ostukał mnie, zgłosiłam silny ból brzucha i lędźwi, wymioty treścią pokarmową i zółcią, brak możliwości wypicia wody ze względu na wymioty, ból głowy, ciała, gorączkę 38 stopni, wzmożoną potliwość, osłabienie. Lekarz powiedział, ze ból brzucha jest od Nimesilu, który przepisał dr. Sekuła oraz że mam UGOTOWAĆ SOBIE KRUPNICZEK I JEŚĆ, na co moja reakcja byłą ŻE NIE MOGĘ JEŚĆ, co Pan doktor skwitował "TO PIĆ TRZEBA", na co odpowiedziałam, że nie mogę również pić, na co lekarz "TO TYLE", zrezygnowana usiadłam i zapytałam, co z tym skierowaniami na badania, ponieważ nie ma teraz terminów i na USG brzucha, a wyniki dostanę następnego dnia, a jestem zaniepokojona. Na co lekarz zamilkł i po chwili powiedział "no można zrobić jutro, po czym pożegnał mnie. Wieczorem pojechałam na KOR w Gdańsku, ponieważ nie zaufałam lekarzowi. Po pobycie na KOR wylądowałam w szpitalu, tego samego dnia z urosepsą i uszkodzeniem nerek, mój pobyt w szpitalu wyniósł 12 dni. Kto poniesie za to odpowiedzialność? Lekarz, któremu zgłąszając objawy, które ewidentnie wskazują na problem z nerkami, każe mi jeść krupnik przy wymiotach od 4 dni i ewidentnie mnie zbywa? Gdybym posłuchała Państwa lekarzy, poszłabym następnego dnia na badania, przyjęłą, że to wirus- nie byłoby mnie dziś na świecie. Jeśli Państwo potrzebują dokumentacji szpitalnej, chętnie podeślę, aby wyciągnąć konsekwencje wobec lekarzy. Oznajmiam, iż nie zostawię tak sprawy i zamierzam ją nagłośnić.