lekarz Aleksandra Puchalska-Waszak

Nie jestem zadowolona z mojego doświadczenia z tą arogancką panią doktor. Jej postawa i sposób, w jaki traktuje pacjentów, są absolutnie nie do przyjęcia. Zamiast udzielić mi rzetelnych informacji i wyjaśnień, wydawało się, że robi wszystko, aby pokazać swoją wyższość i dominację.

Nie jestem zadowolona z mojego doświadczenia z tą arogancką panią doktor. Jej postawa i sposób, w jaki traktuje pacjentów, są absolutnie nie do przyjęcia. Zamiast udzielić mi rzetelnych informacji i wyjaśnień, wydawało się, że robi wszystko, aby pokazać swoją wyższość i dominację.

Tak zarozumiałej i nadętej pani doktor to dawno nie widziałem. Arogancja i bijąca od tej osoby zarozumiałość tylko świadczą o ogromnych kompleksach. Nawet trudno ocenić wiedzę medyczną bo z tą osobą nie da się normalnie rozmawiać. Trzymać się z dala!!!

Tak zarozumiałej i nadętej pani doktor to dawno nie widziałem. Arogancja i bijąca od tej osoby zarozumiałość tylko świadczą o ogromnych kompleksach. Nawet trudno ocenić wiedzę medyczną bo z tą osobą nie da się normalnie rozmawiać. Trzymać się z dala!!!

Pani Doktor jak można ją tak nazwać zachowuje się bardzo arogancko i chamsko, poprostu bezczelna osoba.

Pani Doktor jak można ją tak nazwać zachowuje się bardzo arogancko i chamsko, poprostu bezczelna osoba.

Pani doktor jest bardzo arogancka i niemiła. Nie potrafi się normalnie odezwać. Każde słowo jest wykrzynięte w pretensjach i bezszczelnie zamyka drzwi przed nosem.

Pani doktor jest bardzo arogancka i niemiła. Nie potrafi się normalnie odezwać. Każde słowo jest wykrzynięte w pretensjach i bezszczelnie zamyka drzwi przed nosem.

Dziadek trafił na oddział wewnętrzny szpitala w Bełchatowie z kliniki PAX jako pacjent leżący - nie kontaktowy. Dziadek jest mieszkańcem Pabianic, skąd został zabrany karetką z zawałem do szpitala PAX, a ten po operacji przekazał pacjenta na najbliższy oddział wewnętrzny ze względu na jego stan zdrowia, wiek (81 lat) i z podejrzeniem zapalenia płuc. Pani doktor z ironią i pretensją w głosie, wręcz krzyczała do mojej mamy - że jakim prawem pacjent z Pabianic jest u niej na oddziale, że gdyby wiedziała że jest pabianiczaninem, to nie zgodziłaby się go ...

Dziadek trafił na oddział wewnętrzny szpitala w Bełchatowie z kliniki PAX jako pacjent leżący - nie kontaktowy. Dziadek jest mieszkańcem Pabianic, skąd został zabrany karetką z zawałem do szpitala PAX, a ten po operacji przekazał pacjenta na najbliższy oddział wewnętrzny ze względu na jego stan zdrowia, wiek (81 lat) i z podejrzeniem zapalenia płuc. Pani doktor z ironią i pretensją w głosie, wręcz krzyczała do mojej mamy - że jakim prawem pacjent z Pabianic jest u niej na oddziale, że gdyby wiedziała że jest pabianiczaninem, to nie zgodziłaby się go przyjąć.
Z Panią doktor podczas jego tygodniowego pobytu na tymże oddziale kontakt był bardzo utrudniony, Pani doktor z wielką łaską w głosie informowała nas telefonicznie - ze wzgl na panującą pandemię - o stanie zdrowia dziadka. Kazała samemu nam organizować sobie transport do domu w dniu wypisu - pomimo tego, że dziadek był pacjentem leżącym. Z drwiną w głosie sugerowała, że to nie w jej a w naszej gestii jest organizacja powrotu dziadka do domu. Na pytania czy jest karmiony, ogolony, kontaktowy - odpowiadała, że nie jest to w jej gestii odpowiadać na takie pytania.
Finalnie dziadek został przetransportowany transportem medycznym do domu, bez rzeczy osobistych - w tym bez obrączki i dowodu osobistego. Po moim telefonie do niej - jako lekarza prowadzącego - nie chcąc odpowiadać na moje pytania - beszzelnie "rzuciła słuchawką".
Jestem na etapie pisania skargi do Dyrekcji szpitala i NFZ na rażące zachowanie tego "LEKARZA"
Pani "DOKTOR" w moim odczuciu jest człowiekiem chamskim, beszczelnym, aroganckim i wykorzystującym swoją pozycję jako lekarza!