Medytacja czyni cuda cz. 2
Nie łatwo jest znaleźć drogę do siebie samego, skoro przez lata się od siebie uciekało. Podpowiedź jak tego dokonać znajdziecie w kolejnym tekście o tajnikach medytacji. Lista metod i strategii, za pomocą których uciekamy od samych siebie, nie ma końca i jest unikalna dla każdego z nas. Jaka jest wasza? Można to łatwo sprawdzić odpowiadając sobie na pytanie: „Czy robię to co robię, bo naprawdę mam na to ochotę, czy dlatego, że od czegoś uciekam?” Pamiętam, jak wszystko zaczęło zmieniać się w moim życiu, gdy zaczęłam medytować. Słuchanie heavy metalu, oglądanie telewizji czy jedzenie mięsa zwyczajnie przestało mi być potrzebne. Dziś sama obserwuję ludzie, którzy przychodzą do mnie na warsztaty i nagle rzucają po latach palenie, albo pragną więcej czasu spędzać na łonie natury, czy też podejmują decyzję, aby zostać wolontariuszem. Jakby doświadczali łaski. To jeden z najpiękniejszych cudów medytacji – dzięki niej ludzie dotykają swoich dusz. Odkrywają drogę, którą chcą podążać. Można to nazwać odkrywaniem swojej wewnętrznej prawdy. Choć tak naprawdę, to nie my ją odkrywamy. Ujawnia się sama, gdy tylko jesteśmy na to gotowi.
Mięsień świadomości
Świadomość można porównać do mięśnia, który aby zachować formę, potrzebuje zrównoważonego i regularnego treningu. Aby medytacja przynosiła efekty, niezbędna jest regularna praktyka. Nie łatwo uczyć się „zanurzenia w tu i teraz”, gdy przez lata nie dostrzegaliśmy chwili obecnej. Większość ludzi nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wiele energii, zdrowia i pieniędzy poświęca każdego dnia na to, by unikać swoich uczuć. Niektórzy, aby zagłuszyć myśli włączają telewizor lub radio. Inni pochłaniają góry słodyczy lub rzucają się w inne nałogi. Są też tacy, którzy cały czas otaczają się ludźmi – wcale nie dlatego, że naprawdę sprawia im to przyjemność, ale dlatego, że boją się samotności. Nic też dziwnego, że ludzie, którzy zaczynają medytować i podejmują świadomy wysiłek, by zakotwiczyć się sercem i umysłem w „tu i teraz”, zaczynają zmieniać swoje nawyki, rezygnując z wielu rzeczy, które wcześniej pełniły funkcję „zapełniaczy” czasu „zagłuszaczy” myśli czy „tłumików” uczuć. Praktykując medytację, pozwalamy sobie na większą intymność w relacji ze sobą, z otaczającymi nas ludźmi i z własnym życiem. Pozwalamy sobie na wrażliwość i autentyczność. Przestajemy marnować energię na ucieczkę od własnych uczuć. Stajemy się przez to bardziej witalni, odblokowujemy pokłady drzemiącej w nas energii. I co najważniejsze: wreszcie zaczynamy naprawdę podążać za głosem swojego serca i doświadczać przepływu i szczerej radości w życiu. A więc? Czas zacząć!
Na własnej skórze
O medytacji można wiele pisać, ale tego, co tak naprawdę daje zanurzenie w chwili obecnej można tylko doświadczyć. Jeśli chcecie samodzielnie potrenować swój „mięsień świadomości”, polecam poniższą medytację. Nie zrażajcie się, jeśli nie poczujecie nic za pierwszym razem. Nie krytykujcie siebie i bądźcie cierpliwi jak dziecko, które dopiero uczy się chodzić, pamiętając, że praktyka czyni mistrza.
1. Usiądźcie z prostym kręgosłupem, nie opierając o nic pleców. Można siedzieć na ziemi w siadzie skrzyżnym lub na krześle, nie krzyżując nóg. Dłonie odwrócone wnętrzem do góry połóżcie na kolanach, a podbródek lekko cofnijcie. Taka pozycja pomaga lepiej się skoncentrować.
2. Zamknijcie oczy. Zanurzcie się w chwili obecnej. Obserwujcie pojawiające się odczucia, emocje i myśli. Niech przepływają jak chmury po niebie. Nie skupiajcie uwagi na żadnej z nich, pozwólcie im płynąć swobodnie. Nie krytykujcie żadnej ze swoich myśli ani emocji, ani też nie osądzajcie siebie na ich podstawie. Jeśli jednak jakaś myśl lub emocja wciągnie was w wir obrazów z przeszłości lub przyszłości, spokojnie i cierpliwie wróćcie do „tu i teraz” – tak często, jak to potrzebne.
3. Teraz zacznijcie świadomie obserwować własny oddech. On zawsze dzieje się właśnie teraz. Obserwujcie, jak przypływa i odpływa. Każdy wdech napełnia 27 bilionów komórek ciała nową energią, a każdy wydech oczyszcza organizm. Poświęćcie każdemu oddechowi pełną uwagę i pełną ciekawość, tak, jakbyście oddychali po raz pierwszy w życiu.
4. Obserwujcie jak brzuch i klatka piersiowa unoszą się i opadają. Uświadomcie sobie, że choć na co dzień tego nie kontrolujecie, w jakiś niewytłumaczalny sposób, oddech sam się dzieje – bez żadnego wysiłku z waszej strony. Nie tyle oddychacie, ile jesteś oddychani. Pobądźcie chwilę z tym uczuciem.
5. Zadajcie sobie pytanie: „Kto oddycha poprzez mnie, gdy ja nie jestem tego świadom?” Umysł będzie dostarczał mnóstwo odpowiedzi, ale nie zatrzymujcie się na żadnej z nich. Pytajcie dalej. Celem nie jest otrzymanie odpowiedzi i zaspokojenie ciekawości, lecz samo zadawanie pytania. Odpowiedź przyjdzie z czasem bez słów.
6. Zadajcie sobie po chwili następne pytanie: „Kto czuje teraz poprzez mnie radość/ból/smutek/spokój/strach/(tu wstawcie uczucie, jakie obecnie odczuwacie)?”
7. Teraz otwórzcie oczy i bardzo uważnie rozejrzyjcie się po pokoju, w którym się znajdujecie. Zadajcie sobie kolejne pytanie: „Kto patrzy teraz przez moje oczy?”
8. Poruszajcie swoją prawą dłonią i zapytajcie: „Kto porusza teraz moją prawą dłonią?” Domyślacie się zapewne, że to ćwiczenie może dotyczyć wielu aspektów życia. Gdy zezłościcie się, zapytajcie: „Kto się teraz złości?” Gdy zmywacie naczynia, zapytajcie: „Kto myje teraz naczynia?”
Po pewnym czasie, zaczniecie być bardziej obecni w swoim życiu i bardziej świadomi wyborów, które podejmujecie na co dzień. Przekonacie się też, że staniecie się bardziej kreatywni, lepiej skoncentrowani, otwarci na nowe możliwości. Będziecie mieć więcej energii. A także czysty umysł i spokój wewnętrzny na co dzień. Zapewniam.
Tekst: Sylwia Kuran, trenerka rozwoju osobistego, duchowego, jogi i medytacji; E-Magazyn Endorfina,
Tekst pochodzi ze współpracującego serwisu: http://www.dojrzewalnia.pl/endorfina
Komentarzy: 0