lek. dent. Katarzyna Kacejko-Gorgol

Niestety nie polecam. Od ponad 3 miesięcy korzystam z usług doktor Katarzyny Kacejko- ortodontki i jestem bardzo niezadowolona. Wszystkie z 3 wizyt odbyły się w pośpiechu czas trwania do 5 minut ( poza wizytą gdy byl zakladany aparat- w większości przez przemiłą technik) a lekarz nie miała czasu na rozmowę. Najgorsze jest to, że już teraz widzę, że czas ten jest prawdopodobnie zmarnowany ponieważ zupełnie nic nie dzieje się z zębami. W ogóle nic nie czuję i nie ma żadnej zmiany. Na każdej z wizyt mówiłam i tym jednak lekarz ...

Niestety nie polecam. Od ponad 3 miesięcy korzystam z usług doktor Katarzyny Kacejko- ortodontki i jestem bardzo niezadowolona. Wszystkie z 3 wizyt odbyły się w pośpiechu czas trwania do 5 minut ( poza wizytą gdy byl zakladany aparat- w większości przez przemiłą technik) a lekarz nie miała czasu na rozmowę. Najgorsze jest to, że już teraz widzę, że czas ten jest prawdopodobnie zmarnowany ponieważ zupełnie nic nie dzieje się z zębami. W ogóle nic nie czuję i nie ma żadnej zmiany. Na każdej z wizyt mówiłam i tym jednak lekarz to zbyła. Zastanawiam się co powinnam zrobić ponieważ szkoda mi czasu i pieniędzy na takie noszenie aparatu....

Zdecydowanie nie polecam! Miałam leczony kanałowo ząb, Pani doktor w poszukiwaniu kanału wywierciła dziurę na zewnątrz do dziąsła, nie oczyściła kanału i wdało się zakażenie. W konsekwencji tego zabiegu utworzył się ropień okołozębowy, zapalenie okostnej, ledwo udało się uratować zęba. Leczenie w innym gabinecie trwało ponad pół roku: antybiotyki doustne, lekarstwa, prześwietlenia... Żeby uratować zęba wydałam ponad 1,5 tys. zł. Sama jestem ze służby zdrowia, ale takiego braku empatii do pacjenta i praktyczne zero w komunikacji po zabiegu, nie spotkałam się w zawodzie stomatologa.

Zdecydowanie nie polecam!
Miałam leczony kanałowo ząb, Pani doktor w poszukiwaniu kanału wywierciła dziurę na zewnątrz do dziąsła, nie oczyściła kanału i wdało się zakażenie. W konsekwencji tego zabiegu utworzył się ropień okołozębowy, zapalenie okostnej, ledwo udało się uratować zęba. Leczenie w innym gabinecie trwało ponad pół roku: antybiotyki doustne, lekarstwa, prześwietlenia... Żeby uratować zęba wydałam ponad 1,5 tys. zł. Sama jestem ze służby zdrowia, ale takiego braku empatii do pacjenta i praktyczne zero w komunikacji po zabiegu, nie spotkałam się w zawodzie stomatologa.