lek. dent. Agnieszka Brzezińska

Byłam u p. dr Brzezińskiej na wizycie z tzw. ulicy z dzieckiem z bólem. Bardzo się bało i płakało. Jednak pani doktor była w stanie uspokoić mojego syna (4lata), również posadziła go na fotel (bo chyba do tego służy) i mój syn wyszedł po zabiegu zadowolony, a miał znieczulenie w zastrzyku i usuwany ząb. zabieg nie był miły ani dla mojego syna ,ani dla mnie jako matki, dlatego bez oporu zgodziłam się wyjść do poczekalni, gdy zostalam o to poproszona, chociaż serce mnie bolało. Ku mojemu zdziwieniu syn zachowywał się ...

Byłam u p. dr Brzezińskiej na wizycie z tzw. ulicy z dzieckiem z bólem. Bardzo się bało i płakało. Jednak pani doktor była w stanie uspokoić mojego syna (4lata), również posadziła go na fotel (bo chyba do tego służy) i mój syn wyszedł po zabiegu zadowolony, a miał znieczulenie w zastrzyku i usuwany ząb. zabieg nie był miły ani dla mojego syna ,ani dla mnie jako matki, dlatego bez oporu zgodziłam się wyjść do poczekalni, gdy zostalam o to poproszona, chociaż serce mnie bolało. Ku mojemu zdziwieniu syn zachowywał się lepiej, gdy wyszłam niż gdy stałam obok. Zabieg był wykonany szybko i samo dziecko na koniec powiedziało, że nic nie bolało. Dostał nagrodę loda na "receptę" i na następną wizytę przyszedł bez oporów

Byłam u Pani doktor z moim niespełna trzyletnim synem. Dziecko nie miało jak dotąd leczonych zębów, ale trzykrotnie było na badaniu kontrolnym i każda z tych wizyt kończyła się pełną diagnozą stanu uzębienia. Wizyta u Pani doktor Agnieszki Brzezińskiej zaskoczyła mnie wyjątkowo negatywnie. Pani doktor posadziła mojego syna na fotelu, siłą go przytrzymała i nakrzyczała na rozpłakane dziecko nazywając je „niegrzecznym”. Zareagowałam kulturalnie, ale sytuacja mnie przeraziła. Uspokoiłam syna, ale na krótko. Pani doktor była zdziwiona reakcją dziecka, nie upatrując w niej żadnego związku ze swoim sposobem potraktowania małego pacjenta ...

Byłam u Pani doktor z moim niespełna trzyletnim synem. Dziecko nie miało jak dotąd leczonych zębów, ale trzykrotnie było na badaniu kontrolnym i każda z tych wizyt kończyła się pełną diagnozą stanu uzębienia. Wizyta u Pani doktor Agnieszki Brzezińskiej zaskoczyła mnie wyjątkowo negatywnie. Pani doktor posadziła mojego syna na fotelu, siłą go przytrzymała i nakrzyczała na rozpłakane dziecko nazywając je „niegrzecznym”. Zareagowałam kulturalnie, ale sytuacja mnie przeraziła. Uspokoiłam syna, ale na krótko. Pani doktor była zdziwiona reakcją dziecka, nie upatrując w niej żadnego związku ze swoim sposobem potraktowania małego pacjenta i okazanym mu brakiem szacunku. Ostatecznie, udało się zrobić „szybkie rozeznanie” w stanie uzębienia, ale o leczeniu nie było mowy. Sytuację próbowała ratować, obecna cały czas w gabinecie, pielęgniarka/tzw. pomoc stomatologiczna, która zwróciła się do syna spokojnie i serdecznie. Jednak dziecko nie potrafiło już zaufać Pani doktor. Nie wypowiadam się na temat kompetencji i kwalifikacji w zakresie „leczenia stomatologicznego” Pani doktor, bo nie miałam okazji ich doświadczyć. Nie podobał mi się natomiast sposób, w jaki Pani doktor potraktowała moje dziecko. Syn był wystraszony zachowaniem osoby, którą widział po raz pierwszy. Nie spodziewał się krzyków i użycia wobec niego siły. Ponadto, w mojej opinii, Pani doktor zachowywała się nieuprzejmie i dyrektywnie również w stosunku do mojej osoby. Nie chcę generalizować i nie twierdzę, że każda wizyta małego pacjenta przebiega w taki sposób. Opisałam jedynie wizytę mojego syna, bo jestem nią oburzona.