lekarz Beata Sobolik-Stanisławska

Wizyta beznadziejna, pani doktor nieuprzejma, niedelikatna, stosuje spychologię na lekarzy POZ, gdy już "łaskawie" obejrzała uraz nogi prawej, opisała historię nogi lewej - zdrowej. Z całego serca, serdecznie nie polecam !!!!

Wizyta beznadziejna, pani doktor nieuprzejma, niedelikatna, stosuje spychologię na lekarzy POZ, gdy już "łaskawie" obejrzała uraz nogi prawej, opisała historię nogi lewej - zdrowej. Z całego serca, serdecznie nie polecam !!!!

Praktycznie to samo co komentarz wyżej.Zlamana ręka gdzie na zdjeciu dokladnie bylo widac a Pani Doktor stwierdziła zwichnięcie,ściągnęła gips po 10 dniach i kazala ćwiczyć.Nie uprzejma,arogancka!

Praktycznie to samo co komentarz wyżej.Zlamana ręka gdzie na zdjeciu dokladnie bylo widac a Pani Doktor stwierdziła zwichnięcie,ściągnęła gips po 10 dniach i kazala ćwiczyć.Nie uprzejma,arogancka!

Pani dr na SORze bardzo nieuprzejma. Przy badaniu nawet nie poprosiła bym się rozebrała i postawiła diagnozę na ślepo, nie poinformowała mnie o niej, nie wytłumaczyła, wszystko odczytałam z karty informacyjnej, na której p. dr wpisała badania, które nie miały miejsca. Ciągle powtarzala, że ludzie urządzają sobie przychodnie z SOR'u. Zwracała się do mnie per "Ty", w 2 os. liczby mnogiej albo w bezokoliczniku. Powiedziała, że odeśle mnie do domu z kwitkiem, bo sprawa, z którą przychodzę nie nadaje się na SOR i jak "wcisnęłam się w dżinsy to znaczy, ...

Pani dr na SORze bardzo nieuprzejma. Przy badaniu nawet nie poprosiła bym się rozebrała i postawiła diagnozę na ślepo, nie poinformowała mnie o niej, nie wytłumaczyła, wszystko odczytałam z karty informacyjnej, na której p. dr wpisała badania, które nie miały miejsca. Ciągle powtarzala, że ludzie urządzają sobie przychodnie z SOR'u. Zwracała się do mnie per "Ty", w 2 os. liczby mnogiej albo w bezokoliczniku. Powiedziała, że odeśle mnie do domu z kwitkiem, bo sprawa, z którą przychodzę nie nadaje się na SOR i jak "wcisnęłam się w dżinsy to znaczy, że żadnego urazu ani opuchlizny nie ma".
Ostatecznie wylądowałam na gipsowni, więc jakiś uraz był, ale p. dr nie była łaskawa mi powiedzieć, co konkretnie się dzieje.
Ortopeda, u którego byłam po tygodniu na kontroli był pierwszą osobą, która obejrzała moją nogę.
Pacjenci traktowani są obcesowo i bezosobowo przez panią doktor, którą chyba dopadła już "znieczulica", a ta w żaden sposób nie tłumaczy braku kultury osobistej.