lekarz Dominika Jaxa-Larecka

Pani doktor prowadziła przebieg choroby mojej mamy, dokładnie mama trafila do pani doktor z rakiem przełyku. Od razu zaznaczę, że nie jestem lekarzem i nie będę oceniać samego leczenia mojej mamy, bo w tym przypadku po prostu zaufaliśmy i z nadzieją patrzyliśmy w przyszłość. Od początku jednak były przesłanki co do zmiany lekarza. Brak wypisywanych zleceń na przyjmowane leki, gdzie pielęgniarki nie mogły podać leku przez 2 dni przez taką sytuację. A następnie przez wysokie TSH leczenie onkologiczne znowu się wydłużało. Brak wystawionych skierowań z poprawnym kodem - np ostatnie ...

Pani doktor prowadziła przebieg choroby mojej mamy, dokładnie mama trafila do pani doktor z rakiem przełyku. Od razu zaznaczę, że nie jestem lekarzem i nie będę oceniać samego leczenia mojej mamy, bo w tym przypadku po prostu zaufaliśmy i z nadzieją patrzyliśmy w przyszłość. Od początku jednak były przesłanki co do zmiany lekarza. Brak wypisywanych zleceń na przyjmowane leki, gdzie pielęgniarki nie mogły podać leku przez 2 dni przez taką sytuację. A następnie przez wysokie TSH leczenie onkologiczne znowu się wydłużało.
Brak wystawionych skierowań z poprawnym kodem - np ostatnie skierowanie do hospicjum domowego, gdzie rozpoczęcie procedury było od tego zależne.
I co najważniejsze w mojej opinii dawanie złudnej nadziei. Mama została wypisana ze szpitala w piątek, gdzie Pani doktor jeszcze mówiła przy tacie, że widzą się na leczeniu za tydzień. By w poniedziałek, kiedy stan zdrowia mamy się pogorszył usłyszeć, że w sumie to ona więcej nie zrobi i żeby dzwonić po prostu po karetkę. W tej całej sytuacji zabrakło mi empatii, zrozumienia i po prostu człowieczeństwa.