Jerzy Borkowski

Arogancja i brak szacunku do pacjenta. Mój tato był zarejestrowany do Pana doktora na godzinę 14:00, już w trakcie rejestracji poproszono by przyszedł pól godziny wcześniej, co uczyniliśmy. Niestety pomimo że na tabliczce podano godziny pracy doktora : do 15:00 o 13:30 nie było go już w pacy. Obecna w gabinecie Pani pielęgniarka przepraszała nas i bezradnie rozkładała ręce. Jak marnym trzeba być lekarzem i podłym człowiekiem żeby nie poczekać na zarejestrowanego, chorego pacjenta. Nadmieniam że mój tato ma ogromne problemy z poruszaniem się, a ja muszę wziąć dzień urlopu, ...

Arogancja i brak szacunku do pacjenta.
Mój tato był zarejestrowany do Pana doktora na godzinę 14:00, już w trakcie rejestracji poproszono by przyszedł pól godziny wcześniej, co uczyniliśmy. Niestety pomimo że na tabliczce podano godziny pracy doktora : do 15:00 o 13:30 nie było go już w pacy. Obecna w gabinecie Pani pielęgniarka przepraszała nas i bezradnie rozkładała ręce. Jak marnym trzeba być lekarzem i podłym człowiekiem żeby nie poczekać na zarejestrowanego, chorego pacjenta. Nadmieniam że mój tato ma ogromne problemy z poruszaniem się, a ja muszę wziąć dzień urlopu, żeby zawieść go do lekarza.
Na podstawie prośby z rejestracji o wcześniejsze przyjście domyślam się, że "urywanie się z roboty" to stała praktyka Pana Borkowskiego. Panie doktorze: czy bezzasadne, wcześniejsze wyjścia z pracy gdy ma się płacone do 15:00 do złodziejstwo, czy tylko drobne nadużycie? Jak Pan sądzi?
"Będę strzegł godności lekarza i niczym jej nie splamię"- ależ Pan kłamał odbierając dyplom lekarza - WSTYD!

Mam podobne wrażenia jak poprzednicy. Pęknięta kostka stopy a lekarz ani słowa o tym czy potrzebne będą zastrzyki lub jakieś lekarstwa. Dopiero znajomy ortopeda podpowiedział mi jakie lekarstwa należy brać w takim przypadku. Za to oczywiście dysponował ulotkami reklamującymi zaprzyjaźniony sklep ortopedyczny, twierdząc, że w innych to "same złodzieje" Andrzej

Mam podobne wrażenia jak poprzednicy. Pęknięta kostka stopy a lekarz ani słowa o tym czy potrzebne będą zastrzyki lub jakieś lekarstwa. Dopiero znajomy ortopeda podpowiedział mi jakie lekarstwa należy brać w takim przypadku. Za to oczywiście dysponował ulotkami reklamującymi zaprzyjaźniony sklep ortopedyczny, twierdząc, że w innych to "same złodzieje"
Andrzej

Trafiłem na tego lekarza w nieszczęściu. Był piątek, poranek. Dyżurował na urazówce na Traugutta 112 we Wrocławiu. Ponad 4 (CZTERY) godziny czekania, aż udało mi się dostać do pokoju przyjęć. Oczywiście po drodze przerwa, kawunie i pogaduchy z pielęgniarkami, które było słychać na korytarzu podczas długich godzin czekania. Skierował na RTG. Diagnoza - "złamanie głowy kości promieniowej". A on mi mówi, że "w zasadzie, to w poniedziałek mogę wracać do pracy". Na moje pytanie: "z czym i jak ja stąd wyjdę?" ... pada odpowiedź, że "w zasadzie to nie ma ...

Trafiłem na tego lekarza w nieszczęściu. Był piątek, poranek. Dyżurował na urazówce na Traugutta 112 we Wrocławiu. Ponad 4 (CZTERY) godziny czekania, aż udało mi się dostać do pokoju przyjęć. Oczywiście po drodze przerwa, kawunie i pogaduchy z pielęgniarkami, które było słychać na korytarzu podczas długich godzin czekania. Skierował na RTG. Diagnoza - "złamanie głowy kości promieniowej". A on mi mówi, że "w zasadzie, to w poniedziałek mogę wracać do pracy". Na moje pytanie: "z czym i jak ja stąd wyjdę?" ... pada odpowiedź, że "w zasadzie to nie ma problemu z moją dolegliwością i jestem zdrowy. Jak będzie bolało, to ... "weź se pan jakiś ibuprom". Jako akt wielkiej łaski musiałem potraktować założenie (przez sanitariusza, któremu przeszkodziłem w graniu na komórce) chusty i skierowanie do przychodzi rehabilitacyjnej (???), z którą pan doktor współpracuje. Co ciekawe ulotki miał już naszykowane. Totalna niekompetencja, zarozumialstwo i brak nawet minimalnego szacunku do pacjenta. Omijać szerokim łukiem tego człowieka, który na złamanie przypisuje proszki przeciwbólowe! Nie jestem pieniaczem, ale to, co ten człowiek wyprawa powinno dotrzeć do jak najszerszego grona, bo tacy przynoszą jedynie hańbę ciężkiemu zawodowi lekarskiemu.

Przeżyłam nieprzyjemne spotkanie z doktorem, gdy wspominam je po roku, wciąż się denerwuję. Pan doktor siedział z rękami założonymi za głową i diagnozował mój problem z odległości kilku metrów, nawet nie oglądając dokumentacji. Nie otrzymałam pomocy, ani rady. Każdą osobę kieruje na prześwietlenie rentgenowskie i mnie również, mimo mojego tłumaczenia, że prześwietlenie miałam wykonywane dwa tygodnie wcześniej. Jako lekarz powinien wiedzieć, że naraża mnie niepotrzebnie na szkodliwe promieniowanie. Gdy pod koniec wizyty wyraziłam zdanie o bezcelowości takich zdjęć, zostałam wyproszona z gabinetu.

Przeżyłam nieprzyjemne spotkanie z doktorem, gdy wspominam je po roku, wciąż się denerwuję. Pan doktor siedział z rękami założonymi za głową i diagnozował mój problem z odległości kilku metrów, nawet nie oglądając dokumentacji. Nie otrzymałam pomocy, ani rady. Każdą osobę kieruje na prześwietlenie rentgenowskie i mnie również, mimo mojego tłumaczenia, że prześwietlenie miałam wykonywane dwa tygodnie wcześniej. Jako lekarz powinien wiedzieć, że naraża mnie niepotrzebnie na szkodliwe promieniowanie. Gdy pod koniec wizyty wyraziłam zdanie o bezcelowości takich zdjęć, zostałam wyproszona z gabinetu.