lek. dent. Marcin Birnbaum

Byłem u dr-a dwukrotnie (z konieczności) i za każdym razem było nieprzyjemnie. Chciałbym opisać moje doświadczenia jako przestrogę dla innych pacjentów. Na pierwszym spotkaniu dr nie mógł znaleźć moich zdjęć RTG (które – co wiem, bo później się upewniałem w recepcji – są w bazie danych kliniki ortodontycznej, w której dr mnie przyjmował), a więc konsultacja nie mogła się odbyć; nie poinformowano mnie wcześniej o tym, że muszę przyjechać z tymi zdjęciami, ale dr w żaden sposób się do tego nie odniósł, ani nie przeprosił za marnowanie mojego czasu (a ...

Byłem u dr-a dwukrotnie (z konieczności) i za każdym razem było nieprzyjemnie. Chciałbym opisać moje doświadczenia jako przestrogę dla innych pacjentów.
Na pierwszym spotkaniu dr nie mógł znaleźć moich zdjęć RTG (które – co wiem, bo później się upewniałem w recepcji – są w bazie danych kliniki ortodontycznej, w której dr mnie przyjmował), a więc konsultacja nie mogła się odbyć; nie poinformowano mnie wcześniej o tym, że muszę przyjechać z tymi zdjęciami, ale dr w żaden sposób się do tego nie odniósł, ani nie przeprosił za marnowanie mojego czasu (a dojazd do kliniki mam niestety dość długi).
Gdy przyszedłem na kolejną wizytę ze zdjęciami na pendrive'ie, usłyszałem że zdjęcia „nie zostały zrobione w naszej klinice i dr-owi jest niewygodnie na ich podstawie diagnozować” (sic!), mimo że zdjęcia były bez zarzutu. Wnioskuję, że dr albo jest niekompetentny i radzi sobie tylko ze zdjęciami zrobionymi w jednym miejscu i na jednym sprzęcie, albo jest leniwy i nie chce mu się wkładać minimalnego wysiłku związanego z diagnozowaniem na podstawie trochę inaczej zrobionego zdjęcia.
Gorsze od braku kompetencji lub zwykłego niechlujstwa było jednak zachowanie dr-a i jego stosunek do mnie. Gdy tylko doszliśmy do wniosku, że nastąpiło nieporozumienie (myślałem, że badanie endodontyczne miało być częścią przygotowania do leczenia operacyjnego wady zgryzu w klinice, w której przyjmował mnie dr), dr zaczął zachowywać się protekcjonalnie i bez szacunku, zwracając się do mnie niemalże jak do idioty.
Nie rozumiem, jak tak niekompetentnej i niekulturalnej osobie udało się zdobyć pracę w tak renomowanej klinice.
Być może dr z jakiegoś powodu poczuł, że może się tak w stosunku do mnie zachowywać i z innymi pacjentami postępuje inaczej; na to mogłyby wskazywać inne, pozytywne opinie. W takim razie tylko ostrzegam innych potencjalnych pacjentów – trzeba trzymać dr–a krótko (trochę jak z agresywnym, niewytresowanym psem), bo jeśli tylko poczuje, że może sobie na to pozwolić, to pokaże swój prawdziwy, paskudny charakter.
Moim zdaniem nie warto się męczyć – są w Warszawie lepsi i tańsi dentyści, którzy potrafią się dużo lepiej zachować w stosunku do pacjenta.