lekarz Sylwia Kaźmierczak-Łukaszewicz

Onkolog

Liczba opinii: 3
Średnia ocen:2,4/5
Opinie:3
Zaufanie do kompetencji
2,7
Tłumaczenie choroby i leczenia
2,3
Poświęcony czas
2,7
Kompleksowość podejścia
2,3
Uprzejmość
2,3
Godny polecenia
2,3
Dodaj opinię

Opinie pacjentów  

Sortuj wg
1/5
Zaufanie do kompetencji
1,0
Tłumaczenie choroby i leczenia
1,0
Poświęcony czas
1,0
Kompleksowość podejścia
1,0
Uprzejmość
1,0
Godny polecenia
1,0

Ta osoba to jakaś pomyłka nie lekarz umawia wszystkich pacjentów z problemami onkologiczny czasami w stanie ciężki na 8 rano i każe czekać kolejce do 15 bo system albo jakieś inne wymówki. Moja mama jest po raz drugi u tej osoby i drugi raz taki sam schemat działania 😡 Moja rada idziesz na wizytę do wyznaczoną do szpitala weź prowiant .

Ta osoba to jakaś pomyłka nie lekarz umawia wszystkich pacjentów z problemami onkologiczny czasami w stanie ciężki na 8 rano i każe czekać
kolejce do 15 bo system albo jakieś inne wymówki. Moja mama jest po raz drugi u tej osoby i drugi raz taki sam schemat działania 😡 Moja rada idziesz na wizytę do wyznaczoną do szpitala weź prowiant .

5/5
Zaufanie do kompetencji
5,0
Tłumaczenie choroby i leczenia
5,0
Poświęcony czas
5,0
Kompleksowość podejścia
5,0
Uprzejmość
5,0
Godny polecenia
5,0

Pani doktor jest bardzo w porządku. Na początku sprawiała wrażenie dość oschłej. Na konsultacjach jest bardzo kompetentna, dobrze tłumaczy zagadnienia związane z chorobą, jest komunikatywna i zaangażowana w sprawy pacjenta.

Pani doktor jest bardzo w porządku. Na początku sprawiała wrażenie dość oschłej. Na konsultacjach jest bardzo kompetentna, dobrze tłumaczy zagadnienia związane z chorobą, jest komunikatywna i zaangażowana w sprawy pacjenta.

1,3/5
Zaufanie do kompetencji
2,0
Tłumaczenie choroby i leczenia
1,0
Poświęcony czas
2,0
Kompleksowość podejścia
1,0
Uprzejmość
1,0
Godny polecenia
1,0

nPani "doktor" juz na pierwszym spotkaniu zrobila wrazenie osoby zimnej i niemilej. Leczyla mojego tate 4 miesiace chemia w tabletkach o nazwie "Zytiga". Niestety pomimo coraz bardziej zniszczonej watroby (procedura podawania leku nakazuje proby watrobowe co 2 tygodnie z jakiegos powodu?!?) nie przerwala podawania leku. Dopiero gdy tata zaczal wymiotowac podawany lek Pani "doktor" telefonicznie "wyrazila zgode" na zaprzestanie lykania tej trucizny...Niestety za pozno - watroba zniszczona (sa tez juz przerzuty) psa 5-cio krotnie wzroslo a moj tata wlasnie umiera. Polska rzeczywistosc, czy okropny, bezduszny "lekarz"??

nPani "doktor" juz na pierwszym spotkaniu zrobila wrazenie osoby zimnej i niemilej. Leczyla mojego tate 4 miesiace chemia w tabletkach o nazwie "Zytiga". Niestety pomimo coraz bardziej zniszczonej watroby (procedura podawania leku nakazuje proby watrobowe co 2 tygodnie z jakiegos powodu?!?) nie przerwala podawania leku. Dopiero gdy tata zaczal wymiotowac podawany lek Pani "doktor" telefonicznie "wyrazila zgode" na zaprzestanie lykania tej trucizny...Niestety za pozno - watroba zniszczona (sa tez juz przerzuty) psa 5-cio krotnie wzroslo a moj tata wlasnie umiera. Polska rzeczywistosc, czy okropny, bezduszny "lekarz"??

Dodaj opinię

Oceń 6 elementów wizyty i wyraź swoją opinię na temat lekarza.
Przeczytaj poradnik dodawania opinii.

  • Zaufanie do kompetencji
  • Poświęcony czas
  • Godny polecenia
  • Tłumaczenie choroby i leczenia
  • Kompleksowość podejścia
  • Uprzejmość
Strefa lekarza Zaloguj się Zarejestruj się
display statdisplay statlastseen stat