lekarz Tomasz Leśniewski

Zdarzenie z 10.02.2012. Ok. godz. 13.45 dzwonimy do Medyka z prośbą o przyjęcie naszych dzieci do zbadania,gdyż jedno i drugie ma od poprzedniego wieczoru gorączkę(starszy 3,5-latek 38,5st.,młodsza roczna 40st.,środki na zbicie nic nie pomogły). Pani z recepcji informuje nas,że mimo iż nie jesteśmy zarejestrowani,lekarz na pewno nas przyjmie,a sprawę dodatkowo miał ułatwiać fakt,że do pediatry nie było żadnych pacjentów. Przyjeżdżamy zatem ok.14.00 i po zameldowaniu się w recepcji idziemy pod drzwi gabinetu,który jest zamknięty.Pod gabinetem siedzi inna Pani z małym dzieckiem(mocny ból ucha,również bez rejestracji),która twierdzi,że pół godz. wcześniej recepcjonistka ...

Zdarzenie z 10.02.2012.
Ok. godz. 13.45 dzwonimy do Medyka z prośbą o przyjęcie naszych dzieci do zbadania,gdyż jedno i drugie ma od poprzedniego wieczoru gorączkę(starszy 3,5-latek 38,5st.,młodsza roczna 40st.,środki na zbicie nic nie pomogły). Pani z recepcji informuje nas,że mimo iż nie jesteśmy zarejestrowani,lekarz na pewno nas przyjmie,a sprawę dodatkowo miał ułatwiać fakt,że do pediatry nie było żadnych pacjentów.
Przyjeżdżamy zatem ok.14.00 i po zameldowaniu się w recepcji idziemy pod drzwi gabinetu,który jest zamknięty.Pod gabinetem siedzi inna Pani z małym dzieckiem(mocny ból ucha,również bez rejestracji),która twierdzi,że pół godz. wcześniej recepcjonistka połączyła ją telefonicznie z owym lekarzem i po przedstawieniu sytuacji lekarz kazał jej przyjechać.Po 10 minutach czekania przychodzi jakiś młody,jak się później okazuje ów lekarz - Tomasz Leśniewski i oznajmia nam,że nas nie przyjmie,ponieważ ma umówionych pacjentów,a na każdego pacjenta ma 15 minut,a pracuje tylko do 15.00,po czym wchodzi do gabinetu i zamyka drzwi.Po 5 minutach pukamy.Najpierw swój sprzeciw zgłasza Pani,która już była wcześniej pod gabinetem - nie potrafi zrozumieć,dlaczego lekarz najpierw kazał jej przyjechać,a teraz odmawia.Po burzliwej wymianie zdań Pani odchodzi oznajmiając,że złoży skargę.Zdążyliśmy tylko usłyszeć,że jego gabinet to nie Supermarket,a on sam nie uczył się 13 lat po to,żeby być na każde zawołanie.Wtedy my pukamy go gabinetu i tłumaczymy,że nasza młodsza córeczka ma 40st. gorączki od wczoraj(temp. zmierzona na miejscu w przychodni) i powinien,a raczej ma taki obowiązek przyjąć nasze dziecko.Podkreślam,że na korytarzu nie było już nikogo,było pusto.Tłumaczę mu,że być może pacjent,który jest umówiony,wcale nie dotrze,więc po co marnować czas.Niestety,dyskusja z tym młodym człowiekiem nie przyniosła pozytywnego efektu.Nawet interwencja znajomej pielęgniarki,która pokazała mu wynik badania temperatury,nic nie pomogła.Powiedział,że nie przyjmie i koniec.Kazał nam czekać do 15-ej na nowego lekarza,a on sam zaszył się w swoim gabinecie i...przesiedział tak do 14.35,kiedy to przyszedł jakiś umówiony (zapewne na 14.45) pacjent.
Efekt był taki,że dzieci nam zasnęły a o 15.10 po przebudzeniu,kiedy przyjął nas już nowy "Prawdziwy Lekarz" był jeden wielki płacz i krzyk.
Ja osobiście z taką arogancją i impertynencją u tak młodego lekarza,do tego pediatry,spotkałem się po raz pierwszy.Może dlatego,że z byle czym do lekarza nie jeździmy,a nasze dzieci,dzięki Bogu,rzadko chorują.Może jestem w błędzie,ale wydaje mi się,że leczenie dzieci dla tak młodego pediatry,powinno być przede wszystkim pasją i największym priorytetem.Być może człowiek ten minął się z powołaniem?
My tego tak nie zostawimy!
STOSOWNE SKARGI ZOSTANĄ ZŁOŻONE W ODPOWIEDNIE MIEJSCA!
Zastanawia mnie tylko jeszcze jedno: Jeżeli ten młody człowiek już teraz robi łaskę że leczy,to co to będzie za 10 lat...??