dr Zbyszek Szymanowski

Pan Doktor należy do niewielu lekarzy, którzy wybrali zawód z prawdziwego powołania. Swoją osobowością, podejściem, cierpliwością już "leczy", słowem i rozmową podnosi na duchu. Należy do lekarzy, którzy są pomocni każdemu, równie dużo czasu i serdeczności poświęca osobom młodszym i starszym. Nigdy nie odmówi pomocy, czy w środu nocy czy w ciągu dnia. W każdej chwili, z najdrobniejszym pytaniem można zadzwonić, zapytać. Każdemu dokładnie, długo tłumaczy na czym polega problem zdrowotny, jakie proponuje leczenie. Jest świetnym fachowcem, o ogromnej wiedzy i doświadczeniu, któremu można wpełni zaufać.Jeżeli schorzenie wykracza poza kompetencje, ...

Pan Doktor należy do niewielu lekarzy, którzy wybrali zawód z prawdziwego powołania. Swoją osobowością, podejściem, cierpliwością już "leczy", słowem i rozmową podnosi na duchu. Należy do lekarzy, którzy są pomocni każdemu, równie dużo czasu i serdeczności poświęca osobom młodszym i starszym. Nigdy nie odmówi pomocy, czy w środu nocy czy w ciągu dnia. W każdej chwili, z najdrobniejszym pytaniem można zadzwonić, zapytać. Każdemu dokładnie, długo tłumaczy na czym polega problem zdrowotny, jakie proponuje leczenie. Jest świetnym fachowcem, o ogromnej wiedzy i doświadczeniu, któremu można wpełni zaufać.Jeżeli schorzenie wykracza poza kompetencje, nie szuka na siłę sam (jak często robi wielu innych lekarzy), a kieruje do specjalisty. Zdecydowanie Polecam Pana Doktora i dziękuje za wieloletnią opiekę. (Patrycja)

Prosiłam kiedyś o pomoc dla bardzo cierpiącego męża błagałam to tłumaczył mi że mąż ma zwyrodnienie kręgosłupa i dlatego boli a mój mąż nie mógł się ruszać i prosił lekarza rodzinnego żeby Go dobić tak strasznie cierpiał zapisał leki po których było jeszcze gorzej a gdy przywiozłam męża do szpitala to ze złością przyjął ale nie zlecił żadnych badań mąż po 7 dniach w męczarniach zmarł miał 42 lata.Potem nie powiedział nic. A jak się dobrze bawi można zobaczyć na N klasie jak uśmiecha się do delfina szkoda , że ...

Prosiłam kiedyś o pomoc dla bardzo cierpiącego męża błagałam to tłumaczył mi że mąż ma zwyrodnienie kręgosłupa i dlatego boli a mój mąż nie mógł się ruszać i prosił lekarza rodzinnego żeby Go dobić tak strasznie cierpiał zapisał leki po których było jeszcze gorzej a gdy przywiozłam męża do szpitala to ze złością przyjął ale nie zlecił żadnych badań mąż po 7 dniach w męczarniach zmarł miał 42 lata.Potem nie powiedział nic. A jak się dobrze bawi można zobaczyć na N klasie jak uśmiecha się do delfina szkoda , że nie do pacjenta.